Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Zgody szybko nie będzie. Święto Wojska pod znakiem wojny na górze

Andrzej Duda wytknął Antoniemu Macierewiczowi nadmierne faworyzowanie części sił zbrojnych. Andrzej Duda wytknął Antoniemu Macierewiczowi nadmierne faworyzowanie części sił zbrojnych. Krzysztof Sitkowski / Kancelaria Prezydenta RP
Ani na centymetr nie przybliżyło się porozumienie prezydenta z ministrem obrony narodowej. Przeciwnie, obie strony konfliktu zademonstrowały wzajemną niechęć.
Andrzej Duda odznaczył Orderem Zasługi odchodzącego ze stanowiska dowódcę Sił Lądowych USA w Europie gen. Fredericka „Bena” Hodgesa.Marek Świerczyński/Polityka Andrzej Duda odznaczył Orderem Zasługi odchodzącego ze stanowiska dowódcę Sił Lądowych USA w Europie gen. Fredericka „Bena” Hodgesa.
Samobieżny moździerz 120 mm RakMarek Świerczyński/Polityka Samobieżny moździerz 120 mm Rak
Czołg podstawowy Leopard 2A5Marek Świerczyński/Polityka Czołg podstawowy Leopard 2A5

Zaczęło się już wczoraj. W czasie uroczystości, którą śmiało można nazwać alternatywnymi obchodami Święta Wojska Polskiego Antoni Macierewicz awansował osobiście ponad 300 oficerów. W przemówieniu podkreślał, że nowe kadry zdecydują o powodzeniu nie tylko jego planów reformy armii, ale o bezpieczeństwie Polski jako takim. Minister pokazał, że – w odróżnieniu od prezydenta – nie blokuje awansów, wręcz przeciwnie, gotów jest je przyznawać niemal hurtowo.

Wyznaczeni do nominacji generalskich pułkownicy mogli tylko zgrzytać zębami widząc jak ich niżsi rangą koledzy i podwładni otrzymują uroczyście wyższe stopnie. Awanse generalskie zostały bowiem wstrzymane bezterminowo – do czasu rozwiązania sporu prezydenta z ministrem o system dowodzenia.

Duda z Macierewiczem na trybunie honorowej

Dzisiaj konflikt o wojsko położył się cieniem na świetnie zorganizowanej uroczystości i defiladzie. Andrzej Duda wytknął Antoniemu Macierewiczowi nadmierne faworyzowanie części sił zbrojnych, a nawet próbę tworzenia prywatnej armii. Nie wprost, ale stanowczo sprzeciwił się wywyższaniu Wojsk Obrony Terytorialnej, domagał się równego szacunku dla wszystkich żołnierzy. Zaapelował o jedność w kwestii modernizacji, co należy odebrać jako wezwanie do uzgodnienia z MON na przykład przyszłości nawodnej floty marynarki wojennej. Ostrzegł, że będzie sprawował funkcję zwierzchnika sił zbrojnych do końca kadencji, a przecież się ona poza kadencję obecnego Sejmu i rządu.

Duda i Macierewicz oczywiście rozmawiali ze sobą. W czasie oczekiwania na lotniczą część defilady wojskowej zamienili kilka zdań na trybunie honorowej, wcześniej podali sobie ręce. Ale w obu wystąpieniach nie było zapowiedzi żadnych rozmów, zaproszenia do negocjacji. Choć to Andrzej Duda więcej mówił o jedności, porozumieniu i wspólnym dobru jakim jest Wojsko Polskie. Minister kiwał głową słuchając prezydenta, choć trudno przesądzić czy się z nim zgadzał. Generał Jarosław Kraszewski, któremu podległa Macierewiczowi SKW odebrała na czas postępowania dostęp do tajnych informacji, przyglądał się tej interakcji z daleka. Pewnie żeby nie powodować dodatkowych napięć, stanął na skraju wyższej trybuny, nieco z tyłu.

Imponująca defilada i i pokaz sprzętu

Pytani przez dziennikarzy o zdanie liniowi generałowie grzecznie, acz stanowczo odmawiali komentowania „polityki”. Ale to pierwszy raz od lat, gdy są świadkami tak ostrego i tak jawnego konfliktu swoich dwóch najwyższych przełożonych. I paradoksalnie, w Alejach Ujazdowskich mogli obserwować doskonały efekt praktycznej współpracy MON i prezydenckiego BBN. Uroczystość i defilada zostały bowiem zorganizowane wspólnymi siłami, oczywiście przy wiodącej roli samego wojska – Dowództwa Generalnego, Wojsk Specjalnych i Żandarmerii Wojskowej.

Tegorocznej defilady nie zakłóciła jak rok temu burza, a przemarsz pododdziałów i pokaz sprzętu był imponujący. Po raz pierwszy w defiladzie mogły uczestniczyć wojska tworzące batalionową grupę bojową NATO stacjonującą w Bemowie Piskim. Maszerowali więc Amerykanie, Brytyjczycy i Rumuni – dołączyli też Kanadyjczycy, którzy z kolei ściśle współpracują z Polską w NATO–wskim wsparciu dla Łotwy. Pierwszy raz też w defiladzie uczestniczyły Wojska Obrony Terytorialnej jako nowa formacja.

Podkreśleniem ścisłej współpracy z Amerykanami był nie tylko przemarsz ich kompanii i przelot trzech śmigłowców w defiladzie powietrznej. Przed uroczystością prezydent Andrzej Duda odznaczył Orderem Zasługi odchodzącego ze stanowiska dowódcę Sił Lądowych USA w Europie (US Army Europe), trzygwiazdkowego generała Fredericka „Bena” Hodgesa. Hodges jak mało kto przyczynił się do obecności w Polsce amerykańskich wojsk i jest jednym z architektów wysuniętej obecności sił NATO w całym regionie. Przy okazji Andrzej Duda ujawnił nie znany do tej pory fakt, że odbył z generałem rozmowę w cztery oczy w czasie zeszłorocznych ćwiczeń Anakonda. Mogła być ona ważnym elementem kampanii na rzecz zatwierdzenia przez zbliżający się wtedy szczyt NATO korzystnych dla Polski decyzji.

Święto w cieniu konfliktu

Oficjalny komentarz do uroczystości, przygotowany przez MON głosił, że defilada pełni rolę odstraszającą. Nawet jeśli to sformułowanie jest na wyrost, wojsko pokazało dwa nowe typy sprzętu, które zdecydują o istotnym zwiększeniu potencjału obronnego. Alejami Ujazdowskimi przejechał dywizjon samobieżnych armatohaubic 155 mm Krab, które wreszcie – z koreańskim podwoziem – trafiają do służby we „frontowym” 11. Mazurskim Pułku Artylerii. To najnowsza taka konstrukcja na świecie.

Równie nowoczesne są przekazane kilka tygodni temu 17. Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej kołowe moździerze automatyczne 120 mm Rak. Na defiladę ściągnięto cały kompanijny moduł ogniowy liczący osiem wozów, a także dwa egzemplarze z ośrodka szkolenia artylerii w Toruniu. Na wystawie statycznej na Agrykoli można było zobaczyć czwarty, najnowszy wprowadzony do służby radar artyleryjski Liwiec – sprzęt światowej klasy, wykonany całkowicie w Polsce. Przejazd najcięższych wozów otworzyło 20 czołgów Leopard 2A5, które decyzją Antoniego Macierewicza stacjonują już nie tylko na zachodzie kraju, ale i na wschód od Warszawy.

Ten sprzęt to jednak wynik realizacji wieloletnich programów, których kolejne etapy wdrażały kolejne rządy. Ostateczne zamówienie na 120 Krabów firmował Antoni Macierewicz, ale nie doszłoby do niego gdyby nie – dramatyczna w swej istocie – decyzja poprzedników o zaniechaniu prób budowy podwozia w kraju i zamówienie go z importu. Raki też by nie powstały w takiej postaci, gdyby kiedyś – jeszcze za rządów lewicy – nie zamówiono z Finlandii transporterów Rosomak, a w 2013 r. nie doprowadzono do zmiany umowy z dostawcą, gwarantując dalszą ich produkcję w Polsce a nawet eksport. Leopardy też pozyskali z Niemiec poprzednicy, o czym warto pamiętać słuchając prezydenta wskazującego na „wiele pomyłek”, jakie jego zdaniem popełniono w przeszłości. Konflikt o armię, jaki rozgorzał w niecałe dwa lata po przejęciu władzy przez PiS może sprawić, że z kolei ich następcy – nie będą mieli czego kontynuować.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama