Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Rządzący łamią reguły. Czym to się może skończyć?

Zdeptane reguły zostają wyparte i odrzucone. Zdeptane reguły zostają wyparte i odrzucone. PantherMedia
Rządzący powinni wiedzieć, że przestrzeganie reguł jest potrzebne nie tylko społeczeństwu, lecz także im samym.

Państwo to społeczna konwencja, którą tworzą akceptowane przez społeczeństwo reguły. Akceptacja tych reguł pozwala państwem kierować bez liczebnej przewagi policji nad obywatelami, bo do aprobowanych czynności nie potrzeba policyjnej asysty. Zresztą nie ma jej tyle, by każdego pilnować.

Reguły budują wszystkie znane nam struktury społeczne. W najprostszym ujęciu zapewniają, że nie plujemy na innych, nie bijemy słabszych, nie wjeżdżamy na siebie samochodami, szanujemy symbole religijne, nawet jeśli nie wierzymy głęboko. W ujęciu bardziej złożonym przestrzegamy zawartych umów, akceptujemy procedury kredytowe, zasady prawa pracy, zasady finansowania budżetu państwa, szanujemy reguły demokratycznego państwa prawnego. Nawet jeśli nikt nie patrzy nam na ręce.

Szanujemy też fakt uzyskania w demokratycznym państwie władzy na podstawie wyboru i w granicach określonych regułami o charakterze podstawowym – konstytucyjnym. Nawet jeśli na tę władzę nie głosowaliśmy. Na cztery lata. By potem zgodnie z tymi regułami przekazać władzę następnym wybranym. W stanie przynajmniej niepogorszonym. Jak zarządca cudzej firmy.

Nie wolno kwestionować reguł

Rządzący zarazem uzyskują ochronę na podstawie reguł. Ochronę niezbędną do realnego sprawowania mandatu. Ale uwarunkowaną działaniem w granicach tego mandatu. Nie wolno jednocześnie naruszać reguł podstawowych, a zarazem domagać się ich przestrzegania przez społeczeństwo. Nie można jednocześnie odwoływać się do reguł, domagać się szacunku, zarazem te reguły kwestionując, naginając lub łamiąc dla osiągnięcia doraźnych celów politycznych. Zbyt mocno nagięta gałąź już nigdy nie wraca do pierwotnego kształtu. Każdy następny włodarz z łatwością ją nagnie. W identyczny lub podobny sposób. A reguł nowo ustanowionych nie będzie chciał przestrzegać, ponieważ zostały zbudowane na naruszeniu.

Zdeptane reguły zostają wyparte i odrzucone. Raz dany przykład, że niewiele są one warte, pamiętany jest długo. Zwłaszcza przez politycznych przeciwników. Zarazem ma on szczególne znaczenie dla prawników. Dowodzi, że prawo w danym państwie nie znaczy wiele, ponieważ można traktować je instrumentalnie. Takie państwo nie opiera się na regułach, lecz na doraźnej sile – widocznej przy barierkach zastawionych policją. Nie jest ono już dla wszystkich, lecz dla grupy trzymającej władzę. W złamanej czy nagiętej strukturze reguł nie ma miejsca dla szanującego się prawnika. Zastąpią go koniunkturaliści, gotowi użyczyć swego tytułu dla realizacji instrumentalnych celów, z naruszeniem reguł. Bardzo krótkowzrocznie.

Gdzie zaczyna się bezprawie

Myśląc o regułach, zważmy dotychczasowe posunięcia. Usunięcie ochrony konstytucyjnej zapewniającej przestrzeganie reguł o charakterze podstawowym przez powołany do tego Trybunał Konstytucyjny. Próbę nagięcia i złamania tychże reguł podstawowych w celu uzyskania politycznej władzy nad sądami stosującymi i interpretującymi reguły konstytucyjne oraz reguły hierarchicznie niższe. Próbę uzyskania przez rząd wpływu na działalność samorządów za pośrednictwem Regionalnych Izb Obrachunkowych. Kombinacje z regułami określającymi okręgi wyborcze. Naruszające reguły czystki w mediach publicznych, w spółkach Skarbu Państwa, w polskiej armii oraz podporządkowanie polityczne konstytucyjnie umocowanych instytucji. Zapowiedzi wymuszonych zmian własnościowych w mediach prywatnych pod pozorem „dekoncentracji”. Ograniczanie wolności zgromadzeń. Czystki w prokuraturze i polityczne jej podporządkowanie. Nieprzestrzeganie orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE oraz polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Zakwestionowanie konstytucyjnie osadzonych reguł Unii Europejskiej.

To wszystko dotyczy reguł o charakterze podstawowym. Określonych w naszej konstytucji. Reguł określających granice mandatu demokratycznie wybranych władz. Reguł, poza granicami których zaczyna się bezprawie.

Reguły zostały ustanowione przez społeczeństwo i dla społeczeństwa funkcjonującego z gwarancjami konstytucyjnych wolności. Po to, by kontrolować demokratycznie wybraną władzę. Dla władzy przewidziano zasadę legalizmu, pozwalającą jej działać wyłącznie na podstawie i w granicach reguł – czyli konstytucji i zgodnego z nią prawa. Zasadę zdejmującą z demokratycznie wybranych przedstawicieli władzy omnipotencję. W razie naruszenia reguł, czyniąc z nich konstytucyjnych przestępców, z którymi szanujący się człowiek nie współpracuje, niezależnie od poglądów politycznych.

Każdy żołnierz wie, że nie wolno wykonać sprzecznego z prawem rozkazu. Bo działanie takiej wyłącza ochronę z tego rozkazu płynącą. Nie wolno też wspierać naruszającego konstytucyjne reguły prawa. Uczestnicząc bowiem w akcie łamania i naginania ustrojowych reguł konstytucyjnych, daje się przyzwolenie na naruszanie reguł innych.

Państwo prawa na to nie pozwala

W państwie prawa nie ma instytucjonalnego miejsca dla faszyzujących organizacji, dla rasistów, ksenofobów, homofobów, pseudokatolików znęcających się nad kobietami, wykorzystujących swój związek z aparatem władzy. Słowem, dla zwykłych przestępców szukających uzasadnienia do zaatakowania ofiary. Choć nikt nie zakazuje poglądów, to jednak niektóre poglądy nie mogą być publicznie głoszone, gdyż naruszają reguły będące fundamentem umowy społecznej. Nowoczesny, demokratyczny świat się na to zgodził. Konstytucjami, konwencjami, umowami, uniami.

Od czasów nazistowskich wiemy, że zwolennicy tej ideologii sami stawiają się poza zakresem ochrony płynącej z reguł. Uśmiechanie się do nich przez rządzących to przyzwolenie na naruszanie podstawowych reguł rządzących demokratycznym państwem prawa. Cywilizowanym państwem w XXI wieku. Te grupy siły państwu nie dadzą. Pierwsze odrzucą uśmiechającą się do nich władzę. Natychmiast, gdy dojdzie do konfliktu pomiędzy nimi a władzą. Te grupy mają bowiem wszelkie reguły w głębokim poważaniu. Używają ich w sposób instrumentalny, gdy są dla nich wygodne. A sposób odsunięcia od władzy jest w ich wykonaniu mało cywilizowany.

Te reguły pozwalają bowiem zakończyć misję z godnością i z poczuciem szacunku. Uniknąć charakterystycznego dla średniowiecza sposobu rozprawiania się zwycięzców z pokonanymi. Głupotą jest odrzucanie ochrony cywilizacyjnej wynikającej z wypracowanych przez tysiąclecia reguł. Tyle tylko, że koszty tej głupoty poniesiemy wszyscy.

Autorzy tekstu: adwokaci prof. dr hab. Maciej Gutowski i prof. dr hab. Piotr Kardas.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną