Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Dopychanie kolanem Wisły

Czy negocjacje w sprawie systemu obrony powietrznej zmierzają do finału?

Antoni Macierewicz w Pentagonie Antoni Macierewicz w Pentagonie MON / Flickr CC by 2.0
System Wisła oparty na Patriotach miałby do Polski przyjechać wcześniej, niż jeszcze niedawno planowaliśmy, ale kosztem modyfikacji w zamówieniu.

Polscy negocjatorzy polecieli do USA na prawdopodobnie ostatnie negocjacje w sprawie systemu obrony powietrznej przed zapowiadaną jeszcze na ten rok umową. Wiele wskazuje na to, że Raytheon dopnie swego i nakłoni MON do zmian w zamówieniu.

Gra w tej chwili toczy się o czas. Pieniądze podobno – bo trzeba polegać bardziej na nieoficjalnych wieściach – zostały już na sztywno ustalone i Polska nie wyłoży więcej niż 30 miliardów złotych. Ale to Warszawie, konkretnie Antoniemu Macierewiczowi i jego ekipie, bardziej zależy na czasie. System Wisła oparty na Patriotach miałby do Polski przyjechać wcześniej, niż jeszcze niedawno planowaliśmy, ale kosztem modyfikacji w zamówieniu, które szłyby na rękę Raytheonowi.

Chodzi o system dowodzenia i kierowania, spinający docelowo nie tylko wyrzutnie Wisła, ale będący siecią, w którą wpiąć będzie można niższe piętra polskiej obrony powietrznej. W USA zaś piętra niższe, wyższe i równoległe, bo ów system – IBCS – ma łączyć „wszystko ze wszystkim”. Tyle że go nie ma. A przynajmniej nie ma go obecnie w gotowej postaci ani nie będzie w wersji produkcyjnej i eksportowej w terminie, w jakim Polska widziałaby u siebie pierwsze Patrioty. IBCS jest ogromnym projektem, rozwijanym na zamówienie US Army przez firmę Northrop Grumman. W polskim zamówieniu znalazł się jako rozwiązanie idealne, zapewniające bezproblemowe spięcie systemów naszych z amerykańskimi. Początkowo miał być punktem dojścia, ale po zmianie władzy stał się warunkiem zamówienia już na początku.

Ostatnia runda negocjacji

Niestety akurat wtedy w USA jasne stało się, że IBCS wymaga kilku lat dodatkowych prac. Polska znalazła się w sytuacji, w której co prawda wynegocjowała jego dostawę w czasie takim samym, jak ma być dostarczony US Army, ale ten czas stawał się coraz bardziej odległy. Jednak sygnał dany naszym negocjatorom przez ministerstwo był jasny: bez IBCS ani rusz. Dopiero teraz – podobno – mają zielone światło na pewne ustępstwa, podyktowane harmonogramem i realizmem, choć wspartym interesami Raytheona.

W czasie nadchodzącej, prawdopodobnie ostatniej rundy negocjacji może dojść do zmiany w zapisach polskiego zamówienia (LoR), przesuwającej odpowiedzialność za systemy kierowania i dowodzenia z Northrop Grummana na Raytheona. Otworzyłoby to drogę tej ostatniej firmie do dodania własnego komponentu – systemu CC2 – do polskiego zamówienia. Nie w miejsce, a do czasu pojawienia się w pełni funkcjonalnego IBCS – zapewnia Ministerstwo Obrony. I bez dodatkowych kosztów – zapewnia sam minister Macierewicz. Ale potwierdza też, że taką propozycję usłyszał od prezesa Raytheona Toma Kennedy’ego w czasie ostatnich rozmów w Waszyngtonie. I potwierdza, że Polska tę propozycję poważnie rozważa, choć jeszcze jej nie przyjęła.

CC2 był od początku promowany przez Raytheona. Firma twierdziła, że rozwiązanie to jest w pełni kompatybilne z IBCS, a w dodatku mogłoby być współtworzone przez polskie spółki zbrojeniowe. Na samym początku poważnych rozmów o Wiśle, w 2014 r., obiecywano włączenie polskich poddostawców w wytwarzanie jego komponentów. Potem jednak zainteresowanie polskiej strony poszło w kierunku systemu jak najbardziej zbliżonego do tego, którego będzie używać US Army, a ta stawiała na IBCS, nie CC2. Northrop Grumman wręcz twierdził, że „na razie nie testowano IBCS z systemem dowodzenia Raytheon określanym jako CC2 i nie ma planów realizacji podobnych prób”, zniechęcając Polaków przed ofertą Raytheona. Ostatecznie w zamówieniu LoR to Grummanowi powierzono rolę wiodącą w zakresie systemu kierowania i dowodzenia.

Macierewicz się spieszy

Okazuje się jednak, że mogła to być decyzja pochopna, bo wytwórca IBCS nie jest w stanie sprostać polskiemu harmonogramowi. Miało to wyraz w opublikowanym w lipcu dwustronnym oświadczeniu MON i Pentagonu, gdzie jako datę dostawy pierwszych zestawów Patrio wskazano rok 2022. To najwcześniejsza z możliwych przewidywanych wtedy dat wdrożenia IBCS. Była to jednak data o trzy lata późniejsza, niż zapowiadał minister Macierewicz. Teraz MON zdaje się znowu stawiać na szybkość dostaw, prawdopodobnie uzyskawszy od Raytheona gwarancję bezkosztowego dostosowania zamawianych Patriotów do IBCS. Te gwarancje będą musiały być jednak wyraźnie sformułowane na papierze, w postaci prawnie wiążącej. Inaczej, jak twierdzi Macierewicz, nie ma mowy o ich rozpatrzeniu. Najpierw jednak, w tym tygodniu, o takie rozwiązanie muszą się zwrócić do rządu USA polscy delegaci. To skomplikowany łańcuch czynności, ale konieczny z punktu widzenia procedury po amerykańskiej stronie.

Polska negocjuje bowiem zamówienie z rządem USA, w konsekwencji to rząd USA pyta dostawców o możliwość spełnienia zamówienia i przekazuje odpowiedź. Na końcu to rząd USA jest gwarantem wykonania kontraktu. Kwestia offsetu z kolei nie interesuje rządu USA, Polska niech go sobie negocjuje, z kim chce. Zatem to Polska musi poprosić o zmianę w treści zamówienia – na korzyść Raytheona i własnego kalendarza. Raytheon twierdzi, że CC2 będzie gotowy znacznie szybciej niż IBCS, a minister Macierewicz może wrócić do poprzedniego terminarza. Właśnie zadeklarował, że pierwsze baterie Patriotów mogłyby trafić do Polski trzy lata po podpisaniu kontraktu, czyli w roku 2020. Oczywiście pod warunkiem zaakceptowania propozycji Raytheona.

Raytheon ma w tym swój interes. Polski kontrakt dofinansuje prace rozwojowe nad nowym, sieciocentrycznym systemem dowodzenia, którego Warszawa będzie prawdopodobnie pierwszym odbiorcą. W sytuacji dalszego opóźnienia IBCS, czego nie można wykluczyć, CC2 może być zaoferowany US Army jako rozwiązanie przejściowe w nieustającej modernizacji Patriota. Co ważniejsze jednak, może być wersją eksportową sieciocentrycznego systemu dowodzenia dla tych klientów, którzy nie zdecydują się na kosztowny i niesprawdzony dobrze IBCS. Oczywiście CC2 też będzie rozwiązaniem nowym i nieprzetestowanym, ale – co pokazują również negocjacje z Polską – siła przekonywania Raytheona wydaje się większa niż Northrop Grummana. Firma musi widzieć w tym pieniądze.

To, co z jednej strony jest ustępstwem na rzecz Raytheona, może ostatecznie okazać się jedynym wyjściem, jeśli Polska rzeczywiście chce dostać pierwsze baterie na przełomie dekad. Integracja Patriota z IBCS niemal na pewno nie zakończy się do 2020 r. Jak przyjęcie rozwiązania Raytheona wpłynie na docelowy kształt systemu Wisła, w tej chwili nikt nie jest w stanie przewidzieć. MON zastrzega, że rozmowy o tzw. drugiej fazie kontraktu będzie prowadził w przyszłym roku, po wycenie i podpisaniu fazy pierwszej. Wyjęcie z niej IBCS może utrudnić jego wprowadzenie w przyszłości, choć resort zapewnia, że nadal chce systemu Northro Grummana, a Raytheon ma się zobowiązać do jego integracji w własnymi wyrzutniami. Wiadomo jednak, że systemy już działające są często trudne do zastąpienia, a z reguły pociąga to za sobą dodatkowe koszty. Oczywiście, jeśli Raytheon podpisze zobowiązanie, będzie musiał je spełnić – kiedyś, jakoś.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną