Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Siedemnastu do jednego

Polityka
Sprawę muranowską zapoczątkowało doniesienie posła Pięty z PiS o grupie niezidentyfikowanych muzułmanów, która bez pozwolenia modliła się na jednym z podwórek.

O tym, że pod kierownictwem ministra Mariusza Błaszczaka policja potrafi się znaleźć w każdej sytuacji, świadczą dwie akcje z ostatnich dni. Chodzi mi o zatrzymanie groźnej grupki muzułmanów modlących się na jednym z podwórek na Muranowie i o zatrzymanie fotoreportera „Gazety Wyborczej” przed meczem piłkarskim w Chorzowie. Z tym że, o ile pierwsze zatrzymanie było mniej udane, bo w jego wyniku nikogo nie udało się zatrzymać, to w przypadku fotoreportera sukces był pełny, ponieważ nie tylko go zatrzymano, ale i szybko wypuszczono.

Sprawę muranowską zapoczątkowało doniesienie posła Pięty z PiS o grupie niezidentyfikowanych muzułmanów, która bez pozwolenia modliła się na jednym z podwórek. Z relacji świadków wynika, że na miejsce zdarzenia przybyli nieumundurowani funkcjonariusze, a następnie trzy radiowozy z umundurowanymi funkcjonariuszami. Co było dalej – nie wiadomo, bo dochodzenie było prowadzone tak dyskretnie, że policja zaprzeczyła, że prowadziła jakieś dochodzenie. Wykluczyła również, że funkcjonariusze dokonywali jakichś czynności na podwórku na Muranowie (chociaż nie wykluczyła, że mogli być na nim widziani). Miejmy nadzieję, że mimo to modlący się muzułmanie zostaną przez policję ujęci, zanim rozniosą po podwórkach pasożyty albo wysadzą kogoś w powietrze.

Interwencja w Chorzowie była konieczna, gdyż fotoreporter „GW” odmówił otworzenia torby i wyjęcia sprzętu, proponując ochroniarzowi, że wyłoży go na jakiś stolik, którego jednak nie posiadał, w efekcie czego ochroniarz wezwał policjantów, którzy mężczyznę ujęli i przewieźli do izby zatrzymań, gdzie inni policjanci kazali mu się rozebrać do naga, a jeszcze inni – wykonać serię przysiadów w celu ustalenia, czy nie posiada przy sobie jakichś niebezpiecznych przedmiotów.

Polityka 39.2017 (3129) z dnia 26.09.2017; Felietony; s. 99
Reklama