Dobra zmiana jest dobra w każdą stronę, czego najlepszym przykładem jest pociąg „Chopin”, który teraz jedzie z Katowic do Warszawy 2 godz. 45 min, a od 10 grudnia pojedzie 3 godz. 30 min, dzięki czemu pasażerowie będą się mogli cieszyć z jazdy tym pociągiem o 45 minut dłużej.
Stanie się to możliwe dzięki temu, że na trasie Wiedeń – Warszawa „Chopin” zacznie się zatrzymywać w rodzinnej miejscowości Beaty Szydło – Brzeszczach, które kiedyś, z powodu tego, że Beata Szydło nie była premierem, „Chopin” omijał szerokim łukiem.
Z analiz PKP wynika, że po tym jak Szydło została premierem, „potencjał potoków pasażerskich powiatu oświęcimskiego, w tym gminy Brzeszcze”, nieoczekiwanie wzrósł i w tej chwili „wynosi 20 tys. podróżnych”. Dlatego konieczne stało się puszczenie przez tę gminę „Chopina”, chociaż nie wiadomo, czy w pojedynkę da on sobie z takim potencjałem radę.
Na szczęście od lutego tego roku w rodzinnej gminie Beaty Szydło zatrzymują się już dwa inne pociągi z Krakowa – do Pragi i do Budapesztu. Lokalny portal informuje, że przed 2 tygodniami z jednego z tych pociągów wysiadły w Brzeszczach 4 osoby, a odjechało nim aż 6, co zdaniem portalu świadczy o tym, że potoki cały czas dynamicznie wzbierają.
Jest nadzieja, że puszczenie „Chopina” przez Brzeszcze jeszcze bardziej zwiększy potencjał potoków. Beata Szydło, aby zachęcić pasażerów do korzystania z „Chopina”, zapewniła, że sama nie będzie nim jeździć, gdyż „wiązałoby się to z utrudnieniami dla pasażerów”. Wielu Polaków uważa, że Beata Szydło jest wielkim utrudnieniem nie tylko dla pasażerów, niestety nic nie wskazuje na to, żeby miała wyciągnąć z tego faktu jakieś konstruktywne wnioski.