Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Reprywatyzacja à la PiS

Patryk Jaki przedstawia założenia rządowej ustawy reprywatyzacyjnej. Strach się bać?

Jest rządowy pomysł na zakończenie reprywatyzacji. Jest rządowy pomysł na zakończenie reprywatyzacji. Michal Dyjuk / Forum
Jest rządowy pomysł na zakończenie reprywatyzacji. Ale nie do końca wiadomo jaki. Teraz wygląda to na reprywatyzację totalną i uznaniową. Nie na to czekaliśmy od blisko 30 lat.

Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki błyskawicznie zareagował na zeszłotygodniową krytykę Rzecznika Praw Obywatelskich. Adam Bodnar wysłał do niego pismo z prośbą o ustosunkowanie się do napływających do RPO skarg osób przesłuchiwanych przez tzw. komisję weryfikacyjną ds. reprywatyzacji, którą kieruje właśnie Patryk Jaki. Świadkowie skarżą się na poniżanie, zastraszanie, stronniczość i publiczne posądzanie o złamaniu przez nich prawa. RPO pytał też, dlaczego rząd nic nie robi w sprawie rozwiązania kwestii reprywatyzacji, która przecież ciągle się toczy i zagraża prawom lokatorów prywatyzowanych kamienic.

I minister odpowiedział. Najpierw żądaniem odwołania RPO Adama Bodnara (nazwał go „obrońcą czyścicieli kamienic”). Ale w środę przedstawił założenia przygotowywanej przez rząd ustawy reprywatyzacyjnej. Tylko założenia, a (jak wiadomo) diabeł tkwi w szczegółach. Zwłaszcza gdy mowa o prawie.

Ustawa reprywatyzacyjna według PiS

No więc szczegółów nie znamy. A była RPO prof. Ewa Łętowska zwraca uwagę, że bez szczegółów w ogóle nie da się ocenić sensowności tej ustawy. Bo np. nie wiemy, czy dotyczy ona wszystkich nieruchomości znacjonalizowanych po wojnie. Ani czy dotyczy także np. zakładów przemysłowych, aptek, lasów, mienia kościołów i związków wyznaniowych, majątków poniemieckich, a przede wszystkim reformy rolnej.

Nie wiemy też, czy obejmie tylko te przypadki, gdy własność odebrano z naruszeniem ówczesnego, peerelowskiego prawa o nacjonalizacji (jak jest dotąd), czy też także te odebrane zgodnie z prawem nacjonalizacyjnym?

Gdyby reprywatyzacja miała dotyczyć reformy rolnej, łącznie z przypadkami zgodnego z prawem przejęcia ziemi „obszarniczej” i rozdania jej chłopom, to znaczyłoby, że państwo musiałoby wypłacić odszkodowania za całą przejętą przez państwo ziemię (zwrot „w naturze” rządowa ustawa wyklucza).

Podobnie z reprywatyzacją budynków czy fabryk: państwo musiałoby zapłacić odszkodowania także tym właścicielom – a była ich większość – których dobra przejęto zgodnie z prawem PRL. O tym, że odszkodowania należałyby się także osobom, których mienie przejęto zgodnie z nacjonalizacyjnymi ustawami i dekretami, może świadczyć założenie, że rekompensaty należeć się będą także „prawowitym właścicielom niespełniającym kryteriów formalnych”.

To byłoby olbrzymie obciążenie dla Skarbu Państwa, nawet wziąwszy pod uwagę wszystkie przewidziane w założeniach rządowego projektu ograniczenia:

– Odszkodowanie może wynosić tylko 20 proc. nieruchomości, jeśli wypłacane jest w gotówce, w formie przekształcenia użytkowania wieczystego we własność lub zakupu mienia Skarbu Państwa. I 25 proc. – jeśli wypłacanie jest w obligacjach Skarbu Państwa.

– wnioski o odszkodowanie można będzie składać tylko przez rok.

– nie można będzie ustanawiać kuratorów dla osób przebywających poza Polską, by w ich imieniu ubiegać się o odszkodowanie.

– uprawnieni do odszkodowania będą tylko krewni w pierwszej linii i małżonkowie.

Z kolei inne założenie projektu może sugerować, że państwo będzie sobie dowolnie wybierać, czyje roszczenia uzna, a czyich nie. Mianowicie odszkodowania i rekompensaty będą przyznawane tylko „w ramach możliwości finansowych państwa”. To może oznaczać, że jeśli zgłosi się po rekompensatę właściciel bardzo cennej działki (np. na warszawskim placu Defilad), to usłyszy, że te należne mu 20 proc. wartości jest ponad możliwości finansowe państwa.

Może to też oznaczać, że jakimiś aktami podustawowymi, np. rozporządzeniami, można będzie nakładać na reprywatyzacje dodatkowe ograniczenia: choćby że suma zadośćuczynienia nie może przekraczać, powiedzmy, stu tysięcy złotych.

Jak mądrze reprywatyzować?

Ustawodawca ma olbrzymią swobodę, jak chodzi o rozwiązywanie problemów związanych z likwidacją skutków ustrojów totalitarnych. Takie jest, konsekwentnie, stanowisko Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Państwo może nie przewidzieć żadnych rekompensat albo rekompensaty wysokości dowolnego procenta wartości nieruchomości. Może zadośćuczynić byłym właścicielom tylko wtedy, gdy mają obywatelstwo kraju, w którym odebrano im mienie. Albo każdemu byłemu właścicielowi. Może wyłączyć z odszkodowań spadkobierców lub – jak proponuje właśnie Ministerstwo Sprawiedliwości – ograniczyć je do najbliższych krewnych i powinowatych.

Ale każde prawo powinno spełniać jeden warunek: ustanawiać jasne i równe zasady. Natomiast z przedstawionych przez wiceministra Jakiego założeń wynika, że państwo zostawia sobie prawo do dowolnego decydowania w każdym przypadku. Albo do zmiany reguł gry w zależności od rozwoju sytuacji. A to nie byłoby zgodne ani z Europejską Konwencja Praw Człowieka, ani z polską konstytucją.

Jednak już sam fakt przedstawienia założeń do ustawy reprywatyzacyjnej to światło w tunelu, dające nadzieję, że po blisko 30 latach III RP wreszcie reprywatyzacja zostanie zakończona. I – co najważniejsze – nie będzie produkować nowych ofiar. Inaczej działalność komisji „weryfikacyjnej” Jakiego będzie trwała w nieskończoność, zajmując się kolejnymi przypadkami patologii prywatyzacyjnych. Nie wiadomo zresztą, z jakim efektem, bo jej decyzje są zaskarżane do sądu i dalej mielić je będzie wymiar sprawiedliwości.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną