Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Zapiekłość

Co miało łączyć, stało się elementem podziału i szerzenia nienawiści.

Katastrofa smoleńska 10 kwietnia 2010 r. wywołała w całym kraju szok i powszechne poczucie narodowego nieszczęścia. Stało się coś, co nagle połączyło ludzi najróżniejszych przekonań i wrażliwości. Pisano wtedy często o „micie sprawczym” w tym sensie, iż w obliczu takiej tragedii wchodzimy oto w etap, na którym jej pamięć będzie nas zespalać i odsunie w cień dotychczasowe spory i niesnaski. Przełamiemy złowrogą diagnozę Norwida z listu do Michaliny z Dziekońskich Zaleskiej i pozostając nawet „wielkim sztandarem narodowym”, przestaniemy być „ułomnymi kalekami”, a staniemy się również społeczeństwem. Niestety, złudzenia nie trwały długo. Pierwsze unicestwiły je fantasmagorie zamachu. Okrucieństwo losu przemianowane zostało na celowe działanie i krecią robotę. Wkrótce padać zaczęły konkretne nazwiska. I nieważny jest tutaj materialny absurd teorii spiskowych. Co miało łączyć, stało się elementem podziału i szerzenia nienawiści.

Następnym gwoździem do trumny „mitu sprawczego” był Wawel, gdzie pochowano prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jak wiadomo, spoczywają w podziemiach zamku królowie Polski, książę Józef Poniatowski, Tadeusz Kościuszko, Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki i – co spotkało się w swoim czasie z burzliwymi kontrowersjami – zwycięzca spod Warszawy i współwskrzesiciel Rzeczpospolitej marszałek Józef Piłsudski. Nie starczyło miejsca między innymi dla: zamordowanego prezydenta Gabriela Narutowicza, Henryka Sienkiewicza, Romana Dmowskiego, Stanisława Wyspiańskiego, Stefana Czarnieckiego, zwanego „królem de facto” Adama Jerzego Czartoryskiego etc. Każdy z nich miał nieporównanie więcej zasług dla kultury i historii ojczyzny od nowego lokatora.

To przesadne, żeby nie powiedzieć niestosowne, wyniesienie spowodowało w konsekwencji swoiste klasyfikowanie poległych.

Polityka 44.2017 (3134) z dnia 30.10.2017; Felietony; s. 96
Reklama