Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Do tej pory PiS rozgrywał KRS. Wygląda na to, że teraz będzie odwrotnie

Elementem gry PiS jest obrzydzanie KRS, by przekonać publiczność, że trzeba Radę rozpędzić. Elementem gry PiS jest obrzydzanie KRS, by przekonać publiczność, że trzeba Radę rozpędzić. Iustitia / Facebook
Po spotkaniu Krajowej Rady Sądownictwa, asesorów, przedstawicieli Stowarzyszenia Iustitia i przedstawicieli prezydenta jedno stało się jasne: KRS zaczęła robić politykę. Wreszcie.

Krajowa Rada Sądownictwa spotkała się z przedstawicielami asesorów, których odrzuciła, ze Stowarzyszeniem Iustitia i z przedstawicielem prezydenta, aby omówić, jak wyjść z powstałego kryzysu. Zaproszony był też minister sprawiedliwości-prokurator Zbigniew Ziobro (jako konstytucyjny członek KRS), ale demonstracyjnie nie przyszedł. Prawdopodobnie przebywanie w tej samej sali co pozostali członkowie KRS uwłaczałoby jego honorowi.

Zebrani rozeszli się z tym, co wiadome było i bez tego spotkania. Asesorzy mają dwie drogi: jeszcze raz zwrócić się do KRS, tym razem z uzupełnioną dokumentacją, albo odwołać się do Sądu Najwyższego. Druga droga będzie dużo dłuższa, a wynik – niepewny.

Aplikanci zdecydują. I tyle.

KRS zmienia sposób działania?

Ale w całej sprawie warte zauważenia jest, że KRS zaczęła robić politykę. Używam tego sformułowania nie krytycznie, ale jako pochwały. PiS bowiem od początku rozgrywa Radę politycznie (tym razem w złym sensie tego słowa: jako walki wyłącznie o własny interes) i Rada rozgrywać się dawała.

Elementem gry PiS jest obrzydzanie KRS, by przekonać publiczność, że trzeba Radę rozpędzić. Podpuścił też Radę, przedstawiając 265 kandydatów na asesorów do sprawdzenia w miesiąc i przysyłając niekompletną dokumentację. KRS odmówiła akceptacji wszystkim asesorom, zamiast postąpić politycznie.

A politycznie byłoby zwrócić się o uzupełnienie dokumentacji do asesorów. Mimo że w ciągu miesiąca niemożliwe było uzupełnienie i „przerobienie” uzupełnionej dokumentacji. Koniec końców skończyłoby się więc tak samo: odmową akceptacji.

Ale wtedy winna byłaby nie Rada, tylko minister sprawiedliwości, że przysłał dokumentacją z wadami.

Strat „wizerunkowych” KRS już raczej „otwarciem się” na asesorów nie odrobi, bo do opinii publicznej świetnie trafił prosty przekaz PiS: Rada skrzywdziła 265 młodych ludzi, którzy przez kilka lat ciężko pracowali, by zostać asesorami. I przyspieszyć postępowania sądowe. Do opinii publicznej niespecjalnie trafia argument, że kandydat na asesora, czyli sędziego na próbę, musi spełniać konkretne warunki formalne, tak by nikt w przyszłości nie mógł zakwestionować jego orzeczeń.

Ale lepiej późno niż wcale. Uprawiając politykę, można osiągać także dobre cele. Choć coraz trudniej jest nam w to wierzyć.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną