Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Ukryta karta

Marsz zakończył się zwycięstwem jego uczestników nad 12 kobietami, które zagrodziły im drogę, siadając na ulicy z transparentem „Stop faszyzmowi”.
Stanisław Tym

Dusi mnie. Po prostu dusi to tegoroczne Święto Niepodległości, nędzą obłudnych zaklęć podszyte. To umacnianie wspólnoty Polaków, odbudowywanie wartości, oddanie wszystkich sił ojczyźnie, wzajemna życzliwość ponad podziałami, jeśli zaś spory, to cementujące patriotyzm i poczucie… Czego? A wszystkiego najlepszego.

Kilka godzin później nadęte opony słów, wygłaszane na placu imienia marszałka Piłsudskiego, pękły na moście Księcia Poniatowskiego. Patrzyłem na to z okna – przez teatralną lornetkę sąsiada z kamienicy przy alei 3 Maja. Rozżarzony dywan wulkanicznej lawy wrzał, dymił i wył nienawistnie, że Europa tylko dla białych. W Marszu Niepodległości pod hasłem „My chcemy Boga” szli Polacy, którzy sami sobie przyznali legitymacje patriotów. Twarze mieli zakryte maskami z rysunkiem trupiej czaszki, a w rękach nieśli, co tam im przydzielono – flagi narodowe, transparenty z faszystowskim celtyckim krzyżem czy symbolami falangi. Chcieli Boga, ale sikać też im się chciało, więc się nie krępowali i wonna perfuma lała się na chodnik. Wszystko zdawało się być z pijanej bajki rodem. W tłumie widziałem dorosłych idących z dziećmi, pokazali się też umundurowani harcerze. Niech się młodzi uczą, jak za rok świętować 100-lecie niepodległości Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.

Marsz zakończył się zwycięstwem jego uczestników nad 12 kobietami, które zagrodziły im drogę, siadając na ulicy z transparentem „Stop faszyzmowi”. Wyzwano je od ku...w, skopano i opluto. Policja nie reagowała. Funkcjonariusze byli zajęci pouczaniem kolegi, młodszego aspiranta Mateusza o ksywie Kulson, by usiadł.

W tym czasie czołowi przedstawiciele wielkiego europejskiego narodu, w skrócie PiS, grzali fotele w 5-gwiazdkowym krakowskim hotelu. Tam, pod jasnym reflektorem prawdy, odrzucali ciężki wór kamieni, który nosiliśmy jako naród po 1989 r.

Polityka 46.2017 (3136) z dnia 14.11.2017; Felietony; s. 97
Reklama