Prezydent wyzywa ministra
Prezydent mówi o „ubeckich metodach” Macierewicza. Ale czemu nie wprost do ministra?
Prezydent Rzeczpospolitej stwierdza, że minister rządu Rzeczpospolitej stosuje „ubeckie metody”. Smaczku, a i powagi sprawie dodaje fakt, że chodzi mu o szefa resortu obrony, a przecież to właśnie głowa państwa jest z mocy konstytucji zwierzchnikiem sił zbrojnych. Na dodatek ów minister kreuje się na nieustraszonego pogromcę „ubeków” właśnie, a obaj należą do tego samego środowiska politycznego.
Lecz może najważniejsze w sprawie jest to, że Andrzej Duda rzuca tak ostre – choć w sumie mało odkrywcze – słowa… na ulicy, wobec przypadkowej publiczności. Bo można oczywiście dywagować, czy zrobił to pod wpływem kipiących w nim i dotąd ukrywanych emocji, czy też był to jednak gest przemyślany? Jego zachowanie za argument na swoją rzecz uznają na pewno zwolennicy tezy – skądinąd wciąż niepopartej mocnymi dowodami – jakoby Andrzej Duda zaczął w końcu wybijać się na samodzielność.
Słabnie rola Andrzeja Dudy
Niezależnie jednak od wyniku takich rozważań jest oczywiste, że nie ulica jest miejscem do takich oświadczeń na tym szczeblu i w tak drażliwej materii. Pytanie więc, czy Andrzej Duda równie zdecydowanie wyraża się o Macierewiczu podczas rozmów z, na przykład, Jarosławem Kaczyńskim, nie wspominając o Beacie Szydło? Czy z samym Macierewiczem właśnie? Tego raczej nigdy się nie dowiemy. Lecz niezależnie od odpowiedzi incydent dowodzi wciąż słabej, by nie powiedzieć: żenującej pozycji prezydenta Andrzeja Dudy nie tylko w państwie, lecz i w obozie władzy oraz w macierzystej partii.