Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Morawiecki robi zakupy za grosze. Czy to zapowiedź programu „Zakupy Plus”?

Mateusz Morawiecki Mateusz Morawiecki Twitter
Sok słynnej marki za pięćdziesiąt groszy, napój energetyczny za złotówkę, a inne produkty niewiele droższe. Podczas zakupów Mateusza Morawieckiego uwagę internautów przyciągnęły ceny.

Do udanej wizyty gospodarskiej potrzebne są: wysoko postawiony dygnitarz, miejsce, w którym można się sfotografować, i entuzjastyczne media. Wszystkie te elementy posiada „zaskakująca” sesja zdjęciowa, którą dał sobie zrobić wicepremier Morawiecki, „przyłapany” przez dziennikarzy na zakupach w sklepie Lewiatan.

Oczywiście nie jest to zwykły sklep, a specjalnie otwarta placówka polskiego sklepu, pełnego polskich produktów na superpolskim Kongresie 590 w Jesionce pod Rzeszowem. Sam kongres to jedna z większych imprez ekonomicznych w bieżącym roku, jego nazwa wzięła się od prefiksu kodu kreskowego, którym oznacza się towary wyprodukowane przez polskie firmy.

Mateusz Morawiecki patrzy na rzeczy

No dobrze, nie ma sensu nabijać się z tego, że polski minister kupuje polskie produkty. Patriotyzm gospodarczy powinien być ważny dla wszystkich, niezależnie od tego, która opcja polityczna sprawuje aktualnie władzę. Naprawdę zastanawiają jednak ceny produktów, które wicepremier wkładał do koszyka. Trudno powiedzieć, czy tak nieprawdopodobnie niskie ceny to miły gest sklepu wobec swoich „wyjątkowych” gości (stoisko promocyjne zaokrągla ceny, żeby ułatwić wydawanie reszty) czy zaklinanie rzeczywistości na potrzeby sesji zdjęciowej.

W obu wypadkach rodzące się skojarzenia nie są dla wicepremiera Morawieckiego najlepsze. Zarówno sklepy dla „wybranych”, jak i wizyty gospodarskie mają w Polsce długą tradycję. Te pierwsze kojarzą się z zaraniem PRL i „sklepami z żółtymi firankami”, czyli konsumami. Były to miejsca, w których urzędnicy lub wojskowi mogli nabyć produkty niedostępne dla zwykłych śmiertelników.

Reklama