Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Co by tu jeszcze zburzyć?

Nic dziwnego, że najtęższe umysły opowiadają się za zburzeniem tej stalinowskiej kubatury, która szpeci nasze miasto.

Trwają prace nad przywróceniem w Warszawie stanu z 1944 r., przed wkroczeniem sowieckich zaborców i socrealistycznej architektury. – To były piękne czasy. Aleje Ujazdowskie już nie nazywały się „Adolf Hitler Alee”, a jeszcze nie nosiły imienia Józefa Stalina, które komuniści wkrótce im nadali – powiedział nam młody historyk, zbliżony do IPN. – Taaak, to były piękne czasy – przyznałem. Pamiętam Warszawę powojenną. Nie było Pałacu Kultury, nie było placu Konstytucji, ba, nie było jeszcze tej konstytucji. Nie było ohydnych bloków za Żelazną Bramą. Oko cieszyły gruzy, rumowisko po horyzont, Warszawa w ruinie – to był piękny widok, można powiedzieć „budujący”. Było co podziwiać i snuć plany odbudowy. Niestety, w samym sercu stolicy, pod nadzorem Sowietów postawiono tak zwany Pałac Kultury i Nauki, a faktycznie pomnik Stalina, symbol radzieckiej okupacji.

Nic dziwnego, że najtęższe umysły, takie jak umysł Radosława Sikorskiego, Mateusza Morawieckiego (już od dziecka, 40 lat temu marzył o zburzeniu pałacu), Jarosława Gowina, wiceministra obrony Kownackiego, i jeszcze inne umysły, opowiadają się za zburzeniem tej stalinowskiej kubatury, która szpeci nasze miasto, niczym ropiejący wrzód na obliczu stolicy. – Czas najwyższy ten wrzód przeciąć! – słyszymy. Mówi się, że jeżeli zapadnie decyzja polityczna, to siły zbrojne rozkaz wykonają, nie pytając prezydenta. (Żeby tylko nie było jak z Zamkiem Królewskim, że za sto lat rodacy go odbudują). Oto inne możliwe cele:

DOM PARTII. Siedziba KC PZPR, zbudowana na koszt państwa i obywateli, którzy musieli wykupywać tzw. cegiełki, oddana do użytku w 1952 r., w okresie stalinowskim. Gmach, w którym zapadały złowrogie decyzje, a także wystawione były zwłoki I sekretarza, który w tajemniczych okolicznościach zmarł w Moskwie.

Polityka 47.2017 (3137) z dnia 21.11.2017; Felietony; s. 102
Reklama