Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nad procesem ws. mapy reprywatyzacji wisiał cień Macierewicza. Dlaczego?

Protest przed siedzibą spółki Fenix Group Protest przed siedzibą spółki Fenix Group Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta
Jan Śpiewak wygrał proces z wpływowym biznesmenem w sprawie reprywatyzacji. W tle znalazły się dziwne powiązania. Samego biznesmena oraz ministra obrony.

Kim jest Jan Śpiewak, wszyscy lub niemal wszyscy w Warszawie wiedzą. To działacz, który wydobył na światło dzienne sprawę dzikiej reprywatyzacji w Warszawie.

Robert Szustkowski to multimilioner związany z deweloperską grupą Radius, której spółki bardzo energicznie pozyskują grunty, m.in. w Warszawie. To również osoba, która robi interesy z rosyjskimi oligarchami. Jednym z jego znajomych jest Andriej Skocz, który razem z wojskowym wywiadem GRU tworzy w Rosji paramilitarne organizacje przypominające polskie Wojska Obrony Terytorialnej.

Mapa dzikiej reprywatyzacji Warszawy

W zeszłym roku Jan Śpiewak i stowarzyszenie Miasto Jest Nasze opublikowały tzw. mapę reprywatyzacji. Znalazł na niej się m.in. Szustkowski. On sam, który zaprzeczał swoim związkom z Radiusem, pozwał Śpiewaka. I przegrał (jego adwokatka zapowiedziała apelację).

Sąd uznał, że Śpiewak oraz stowarzyszenie Miasto Jest Nasze „działali w interesie publicznym”. Oświadczył, że powszechnie dostępna wiedza pozwala „zaliczyć powoda [Szustkowskiego – red.] do szeroko rozumianego grona osób związanych z reprywatyzacją”.

Nad rozprawą w warszawskim sądzie wisiał cień ministra obrony Antoniego Macierewicza. Dlaczego? Robert Szustkowski jest głową rodziny, która kontroluje grupę Radius. A w spółkach tej grupy przez 14 lat prezesem zarządu był niejaki Jacek Kotas, nazywany m.in. przez Śpiewaka „rosyjskim łącznikiem Macierewicza” (aktywista wygrał w pierwszej instancji proces z Kotasem, który pozwał go o użycie tych słów).

Obecnie Kotas jest prezesem organizacji NCSS, z której minister obrony rekrutuje do MON ekspertów o bliskich Kremlowi poglądach. Wśród nich był np. płk Krzysztof Gaj, którego Macierewicz na jakiś czas obsadził na ważnym stanowisku szefa wojskowych kadr (czyli zarządu organizacji i uzupełnień Sztabu Generalnego).

W 2007 roku kontrwywiad wojskowy – kierowany wówczas przez Antoniego Macierewicza – przyznał Kotasowi prawo dostępu do tajemnic polskiej armii, choć powinien był przekazać sprawę ABW (Kotas miał wtedy zostać wiceministrem obrony – a kandydaci na wiceministrów we wszystkich resortach, włącznie z MON, ustawowo byli sprawdzani przez służby cywilne).

Pozywając Śpiewaka, Szustkowski próbował zaprzeczyć swoim związkom z grupą Radius. Twierdził, że grupa należy do jego rodziny, ale nie do niego samego. Gdyby sąd dał mu wiarę, byłoby to korzystne nie tylko dla Kotasa, ale i dla Antoniego Macierewicza. Jedno z wielu ogniw, które łączą polskiego ministra obrony z Rosją, wyglądałoby słabiej, niż to opisano w książce Tomasza Piątka „Macierewicz i jego tajemnice”.

Ale sąd uznał, że Szustkowski jest związany z grupą Radius i odgrywa w niej ważną rolę. Nic dziwnego. Wystarczy zauważyć, że w 2012 roku Szustkowski reprezentował tę grupę w negocjacjach z polskim rządem w sprawie zakupu Polskiego Holdingu Nieruchomości (transakcja nie doszła do skutku).

Sędzia nakazał jedynie usunąć zdjęcia Szustkowskiego z Warszawskiej Mapy Reprywatyzacji. Ale tylko ze względu na prawo biznesmena do jego własnego wizerunku. Jego nazwisko pozostanie natomiast na mapie stworzonej przez Śpiewaka i MJN. Sąd stwierdził, że Robert Szustkowski nie jest osobą powszechnie znaną – jednak zarazem uznał go za osobę publiczną.

Bo tak się składa, że przez kilka lat pan Szustkowski był przedstawicielem dyplomatycznym... Gambii. Gdzie? W Moskwie.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną