Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Cudzysłowy

W Polsce coraz częściej trzeba używać cudzysłowów

Tym razem w sejmowych dekoracjach obejrzeliśmy jakieś przedwczesne jasełka.

Pierwsze zdanie powinienem zapisać w taki sposób: w ubiegłym tygodniu „parlament” „obradował” nad „projektami ustaw” o „reformie sądownictwa” i „reformie prawa wyborczego”. Większość określeń, jakich używamy dziś w Polsce do opisu zdarzeń politycznych, coraz bardziej odkleja się od rzeczywistości. Nie używając cudzysłowów, w jakimś stopniu autoryzujemy gwałt na słowach. Ale ile można? Niestety, brakuje katalogu znaków interpunkcyjnych, który sygnalizowałby, że używane pojęcie rozstało się ze słownikową definicją. Bo czy da się mówić o obradach lub debacie, jeśli oponentom odbiera się prawo głosu; albo napisać serio o projektach ustaw i poprawkach, jeśli ich tekstu nie znają nawet wnioskodawcy; jak używać słowa reforma, gdy zmiana psuje, a nie polepsza? Sejm, Senat, Trybunał Konstytucyjny, prezydent, premier, marszałek, za moment Krajowa Rada Sądownictwa, Państwowa Komisja Wyborcza – kolejne instytucje państwa są pozbawiane wagi, znaczenia, niezależności. PiS wygryza je od środka jak kornik drukarz. Zostają martwe fasady, wydrążone konstrukcje, dekoracje do teatrzyku marionetek.

Tym razem w sejmowych dekoracjach obejrzeliśmy jakieś przedwczesne jasełka, gdzie (przepraszam za skojarzenie) w role gorliwych apostołów nadchodzącego królestwa, nowego Piotra i Pawła, wcielali się państwo Piotrowicz i Pawłowicz. Cóż, jaka wiara i jaki prorok, tacy apostołowie. Ale ten spektakl (polecam analizę Ewy Siedleckiej), nawet jak na marne standardy, do których przywykamy, był wyjątkowo odstręczający. Można było współczuć posłom opozycji, że muszą w tym uczestniczyć, znosić arogancję, agresję, pogardę.

Polityka 49.2017 (3139) z dnia 05.12.2017; Komentarze; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Cudzysłowy"
Reklama