Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Szydło, postać tragikomiczna. Zawsze posłuszna poleceniom z Nowogrodzkiej

Premier Beata Szydło Premier Beata Szydło Krzysztof Białoskórski / Flickr CC by SA
Od czasu do czasu trafia się Polsce premier jawnie niepasujący do swojej funkcji. Beata Szydło, z którą się właśnie z ulgą żegnamy, jest tego znakomitym przykładem.

Przypomina się ostatni jej wywiad w Radiu Maryja, gdy – wciąż w roli urzędującego premiera – żaliła się, że rekonstrukcja trwa tak długo. Ojciec prowadzący nie zadał niestety oczywistego pytania: „Przecież to pani jest premierem. Konstytucja mówi, że ministrów zmienia prezydent na wniosek prezesa rady ministrów, dlaczego pani nie złożyła takiego wniosku?”.

Dorobek premier Beaty Szydło? Wystarczający, by odpowiadać przed Trybunałem Stanu

W ostatnim tygodniu Szydło już nie udawała, że jest niemalowanym premierem, ale przez dwa lata tę rolę odgrywała. Śmieszne były jej pohukiwania na opozycję i bojowe deklaracje typu: „zatrzymamy pucz”. Nawet tej jesieni, gdy zaczęły się spekulacje o jej dymisji, udawała kogoś ważnego: „nie czuję się wypalona”, „nie widzę potrzeby rewolucji w rządzie”, „podjęłam decyzję” itd.

To jej koledzy, nie opozycja, śmiali się wtedy, że karp zabiera się za organizację wieczerzy wigilijnej.

Szydło zawdzięczamy ośmieszenie autorytetu urzędu (tekst w „Uchu prezesa” szedł jakoś tak: „Pani premier podejmie samodzielną decyzję, tylko muszę ją o tym poinformować”), nie sprowadzajmy jednak jej premierostwa do groteski.

Bez entuzjazmu, ale posłusznie, a nawet gorliwie podążała ścieżką wytyczoną na Nowogrodzkiej. To ona nie publikowała wyroków Trybunału Konstytucyjnego, to ona poprowadziła samobójczą szarżę na Donalda Tuska (nawet przyjaciel Węgier nie wsparł wówczas Polski), to ona tolerowała najsłabszych ministrów w swoim rządzie, to ona poparła PiS w batalii o sądy, wygłaszając orędzie, w którym broniła sprzecznych z konstytucją zawetowanych ustaw.

Reklama