Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Mateusz Morawiecki – bankowiec walczący. Jak wyglądała jego droga do premierostwa

Mateusz Morawiecki Mateusz Morawiecki PROWorld Economic Forum / Flickr CC by 2.0
Jako młody chłopak drukował podziemną prasę i działał w „Solidarności Walczącej”. Karierę zrobił w bankowości, ale milionową pensję poświęcił dla rządu PiS.

Mateusz Morawiecki pochodzi z Wrocławia. Jest synem Kornela Morawieckiego, znanego opozycjonisty, założyciela „Solidarności Walczącej”, obecnie posła. Mateusz urodził się w 1968 roku, późno jak na opozycjonistę. Wcześnie jednak zaczynał i już jako licealista kierował pracami podziemnych drukarni. Zrywał flagi i malował antysystemowe hasła na murach, za co był bity i zatrzymany przez milicję.

W „Solidarności Walczącej” poznał niektórych najbliższych współpracowników, m.in. prezesa PKO BP Zbigniewa Jagiełłę, jedynego szefa państwowego banku, który przetrwał czystkę po dojściu PiS do władzy.

15-latka Morawieckiego porwało szukające jego ojca ZOMO. Funkcjonariusze kazali młodemu Morawieckiemu kopać własny grób, chcieli go zastraszyć i zmusić do współpracy. Morawiecki teraz o tym wspomina, pokazując, że jest ideowcem, a nie bankowcem, za jakiego uważa go część polityków PiS.

Jak historyk został bankowcem

W latach 90. XX wieku Morawiecki pracował w biznesie. Współtworzył m.in. firmy wydawnicze Reverentia (razem z Jagiełłą) i Enter Marketing-Publishing. Cały czas się jednak doszkalał. Ukończył studia Business Administration na Politechnice Wrocławskiej i Central Connecticut State University (1993). Uzyskał dyplom MBA na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu (1995). Skończył też studia w Hamburgu (1995), Bazylei (1996) oraz Advanced Executive Program w Kellogg School of Management Uniwersytetu Northwestern, Evanston w USA (2006).

Był na stażu w Bundesbanku, pracował na Uniwersytecie Goethego we Frankfurcie. Za rządów Jerzego Buzka w 1998 roku pracował w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. Jak czytamy w „Encyklopedii Solidarności”, negocjował tam m.in. warunki przystąpienia Polski do Unii Europejskiej w dziedzinie finansów i bankowości.

W tym samym roku po raz pierwszy wszedł do polityki, zostając radnym AWS w sejmiku dolnośląskim (był nim do 2002 roku). Jednocześnie zaczynał karierę w bankowości. We wrocławskim Banku Zachodnim został doradcą prezesa ds. handlu zagranicznego, a później dyrektorem. Po połączeniu Banku Zachodniego z Wielkopolskim Bankiem Kredytowym został członkiem zarządu BZ WBK, a od maja 2007 roku – prezesem.

Morawiecki wchodzi w wielką politykę

Morawiecki przeprowadził bank przez kryzys lat 2008–2009 i poprawił jego rentowność. W międzyczasie utrzymywał dobre stosunki z politykami. W latach 2010–2012 należał do kierowanej przez Jana Krzysztofa Bieleckiego rady gospodarczej przy premierze Donaldzie Tusku, co mu teraz wypominają niektórzy działacze PiS. Ale odrzucił ofertę przyjęcia teki ministra finansów w rządzie PO-PSL.

Propozycję wejścia do rządu przyjął dopiero od Jarosława Kaczyńskiego. W 2015 roku został wicepremierem i ministrem rozwoju, a we wrześniu 2016 roku przejął także resort finansów po Pawle Szłamasze. Zrezygnował z bankowego wynagrodzenia, które w 2015 roku sięgnęło razem z nagrodą roczną 3 mln zł.

Aby wzmocnić swoją pozycję, Morawiecki wstąpił do PiS w marcu 2016 roku, a we wrześniu wszedł do 11-osobowego prezydium Komitetu Politycznego PiS. Część działaczy PiS ciągle jednak postrzega go jako „ciało obce”. Dlatego musi mocno pracować, by ich sobie zjednać.

Priorytet: uszczelnianie podatków

Morawiecki od początku miał być twarzą gospodarczą rządu PiS. Jest konserwatystą, krytykiem neoliberalizmu. Ale świetnie czuje się w rozmowach z zagranicznymi inwestorami. Traktuje ich gościnnie, o ile tworzą w Polsce sensowne miejsca pracy i wartość dodaną dla polskiej gospodarki. Znajduje też wspólny język z urzędnikami w Brukseli. O gospodarce potrafi mówić w prosty i zrozumiały sposób, czym zjednuje sobie np. słuchaczy Radia Maryja czy TV Trwam.

Jako jeden z priorytetów wybrał uszczelnianie systemu podatkowego. Początkowo mało kto wierzył, że kierowanym przez niego urzędnikom uda się załatać wielomiliardową dziurę w VAT. Przez 10 miesięcy tego roku wpływy z tego podatku wzrosły jednak w skali roku aż o 23,9 mld zł, czyli o 21,7 proc. To tylko częściowo skutek dobrej koniunktury.

Rząd zwiększał ściągalność VAT m.in. przez rozszerzanie jednolitego pliku kontrolnego, wprowadzenie pakietu paliwowego czy monitorowanie przewozów towarów. Teraz Morawiecki chce uszczelnić CIT m.in. poprzez większą kontrolę cen transferowych, czym naraża się dużym koncernom międzynarodowym. Powtarza jednak jak mantrę, że firmy muszą płacić podatki tam, gdzie prowadzą swój biznes.

By ludziom żyło się lepiej

Morawiecki sam mówi, że jest zwolennikiem kapitalizmu prospołecznego. Na prorządowym Kongresie 590 w Rzeszowie wskazywał, że jednym z największych problemów jest rozwarstwienie dochodów, skupienie bogactwa w rękach nielicznych osób oraz firm.

Jego zdaniem kapitalizm nie powinien służyć tylko udziałowcom firm, ale różnym interesantom. A odpowiedzią na to ma być prospołeczny program PiS, na którego realizację są przeznaczane pieniądze z uszczelniania podatków.

Na razie taka strategia przynosi efekty. Program 500+ poprawił sytuację materialną rodzin wielodzietnych. Z danych GUS wynika, że dochody na głowę w rodzinach z co najmniej trójką dzieci wzrosły w 2016 roku o jedną czwartą. Napędziło to konsumpcję i pomogło uzyskać niemal 5-proc. wzrost PKB w III kwartale.

Hojne wydatki społeczne pomagają PiS w utrzymaniu wysokiego poparcia w sondażach. Nowemu premierowi sprzyja też na razie koniunktura na świecie – wzrost gospodarczy w strefie euro może być w tym roku najszybszy od dekady, co pozytywnie wpływa na polski eksport. Ale cykl koniunkturalny jest nieubłagany i prędzej czy później przyjdzie spowolnienie gospodarcze lub kryzys. Pytanie, czy premier Morawiecki będzie na niego gotowy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama