Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Morawiecki atakuje sądy i III RP. To populistyczna łatwizna i lekceważenie prawa

Premier RP Mateusz Morawiecki podczas obchodów 47. rocznicy Grudnia’70 w Szczecinie. Premier RP Mateusz Morawiecki podczas obchodów 47. rocznicy Grudnia’70 w Szczecinie. Cezary Aszkielowicz / Agencja Gazeta
Obecny premier, choć dopiero w zeszłym roku wstąpił do PiS, już przesiąkł pisowską pogardą do prawa, które ogranicza jego woluntaryzm. Jego słowa w Szczecinie tylko to potwierdzają.

Usprawiedliwianie podporządkowania politykom prawicy polskich sądów tym, że w wolnej już Polsce nie skazano wszystkich dygnitarzy PZPR odpowiedzialnych politycznie za masakrę robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku, to manipulacja. Zawiera ją okolicznościowe przemówienie nowego pisowskiego premiera.

Zabijanie robotników było zbrodnią. Pokazywało prawdziwą – opresyjną – naturę państwa PRL. I strach ówczesnej partyjnej elity przed buntem mas pracujących, której propaganda ówczesna wbijała do głowy, że jest suwerenem.

Zbrodnie epoki PRL, w tym stanu wojennego, były sądzone. Przemówienie premiera Morawieckiego w tym sensie polega na nieprawdzie, bo sugeruje, że wszystkie przeszły bezkarnie.

Morawiecki zasłynął niedawno mądrością, że są rzeczy ważniejsze niż prawo. Gdyby trzymać się tej logiki, można by powiedzieć, że akurat w tym punkcie dygnitarze partyjni epoki PRL pewno by się z Morawieckim zgodzili. Dla nich prawo nie było najważniejsze, tylko utrzymanie się przy władzy.

Mateusz Morawiecki: wymiar sprawiedliwości III RP wywodzi się z „poprzedniego systemu”

Obecny premier, choć dopiero w zeszłym roku wstąpił do PiS, już przesiąkł pisowską pogardą do prawa, które ogranicza jego woluntaryzm. Morawiecki, tak jak PiS, ignoruje aksjomat praworządności, że do wymierzenia sprawiedliwej kary prawdziwemu sądowi potrzeba mocnych dowodów winy oskarżonych.

Tylko w państwie policyjnym i autorytarnym skazuje się ludzi na rozkaz partii rządzącej, a nie na podstawie dowodów przestępstwa. Dygnitarze PZPR, w tym szef partii w Gdańsku Stanisław Kociołek, uważany za „kata Wybrzeża”, zabezpieczyli się u progu transformacji przed odpowiedzialnością. Niszczono dokumenty, zacierano ślady. W wolnej Polsce utrudniło to i przewlekało, czasem na długie lata, procesy i sprawiało, że wyroki odbierano jako łagodne. Tak było w przypadku Kociołka.

Morawiecki poszedł jednak w Szczecinie na populistyczną łatwiznę, która lekceważy procedury prawne. To ujdzie bliskim zabitych robotników czy działaczom związku „Solidarność”, ale dojrzały polityk, szef rządu w państwie demokratycznym, nie powinien się uciekać do takich chwytów.

Zresztą nawet w PRL zdarzali się obok dyspozycyjnych sędziów i prokuratorów pokroju posła PiS Piotrowicza sędziowie prawi i sprawiedliwi. Czy pan Morawiecki o tym wszystkim nie wie, bo w III RP, którą jako premier teraz dezawuuje, robił przez lata karierę w banku?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną