Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Post scriptum

Zawłaszczenie wymiaru sprawiedliwości potrzebne jest rządowi nie po to, żeby go naprawić, tylko żeby dokończyć przejmowanie wszelkiej władzy.

Drodzy Czytelnicy „The Washington Examiner”! Kilka dni temu mogli Państwo zapoznać się z artykułem polskiego premiera Mateusza Morawieckiego pt. „Dlaczego mój rząd reformuje sądownictwo”. Artykuł zawiera przeinaczenia i przemilczenia zaskakujące u szefa rządu i wprowadzające w błąd czytelników w USA.

Dla przykładu, premier pisze, że elementy ksenofobiczne i rasistowskie, które „zawłaszczyły sobie” demonstrację w dniu święta narodowego 11 listopada, zostały „natychmiast potępione” przez wysokich rangą urzędników i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Sorry, ale pierwsza reakcja ówczesnej premier i ministra spraw wewnętrznych mówiła, że demonstracja była „piękna”. Dopiero kiedy światowe media zagrzmiały i fala oburzenia dotarła do Polski, niektórzy politycy również się oburzyli. Nie „natychmiast”, ale po jednym–dwóch dniach. Tylko prezydent Duda zareagował w porę.

Dalej, z artykułu wynika, że wymiar sprawiedliwości w Polsce zdominowany jest przez komunistów i postkomunistów, że jest skorumpowany jak sycylijska mafia, że sędziowie kierują się zasadą „korzyści dla przyjaciół, zemsta dla rywali”, że w sprawach dochodowych „wymagane są” (!) łapówki, a nominacje sędziowskie ograniczone są do „niewielkiej kasty starszych prawników”. Artykuł nie podaje żadnych przykładów korupcji, podobnie jak nie wspomina o tym, że pan Mateusz Morawiecki, będąc przez dwa lata wicepremierem i ministrem finansów, nie pozbył się milionowych akcji prywatnego banku, którego był prezesem, zanim wszedł do rządu. Uczynił to dopiero, kiedy został premierem.

Niestety, chociaż w każdej skrzynce znajdzie się zgniłe jabłko, polski premier nie podaje ani jednego konkretnego przykładu.

Polityka 1.2018 (3142) z dnia 26.12.2017; Felietony; s. 135
Reklama