Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Polska Czarneckim Europy

O poziomie Polski uosabianej przez Czarneckiego najlepiej świadczy to, że kategorycznie odmówiła przeproszenia Róży Thun.

Nie słabnie kampania atakowania i obrażania Polski. Mam tu na myśli wniosek o pozbawienie europosła PiS Ryszarda Czarneckiego funkcji wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego za porównanie europosłanki Róży Thun do „szmalcowników”, którzy w czasie wojny wydawali Żydów za pieniądze. „To kolejny atak na Polskę” – alarmuje Czarnecki, dając do zrozumienia, że Polska, którą uosabia, nie przestraszy się, nie padnie na kolana i dobrowolnie nie zrzeknie się ani stanowiska wiceprzewodniczącego, ani związanych z nim diet i przywilejów, które się Czarneckiemu i Polsce słusznie należą.

Są wątpliwości, czy Czarnecki trochę nie za bardzo się z Polską utożsamia. Otóż moim zdaniem nie, szczególnie że ma bardzo polski wygląd, a jego osoba wzbudza u wielu Polek i Polaków silne emocje, wyrażane popularnymi polskimi słowami na „ch” i „k”. I nawet jeśli w zdaniach wypowiadanych przez Polskę ustami Czarneckiego za dużo sensu nie ma, niezawodnie usłyszymy w nich poszum wody lanej wprost z czystego prapolskiego źródła, a przed naszymi oczami zamajaczy znajoma, bezkresna, jałowa pustka mazowieckich nizin. W przypadku Czarneckiego wrażenie majaczenia jest zresztą tak silne, że od razu nabieramy nieodpartego przekonania, że to jednak majaczy nie pustka, ale sam Czarnecki, a jego majaczenie brzmi w naszych głowach jeszcze długo potem, gdy Czarnecki przestaje mówić.

A kiedy tylko Ryszard Czarnecki ma trochę lepszy dzień i popuści wodze fantazji, poszum lanej przez niego wody przeradza się w donośny wodogrzmot, będący bezkompromisowym oskarżeniem wymierzonym przez Czarneckiego we wrogów PiS oraz donoszących na Polskę zdrajców spod znaku Róży von Thun und Hohenstein. Odgłosy popuszczania słychać wtedy bardzo wyraźnie, ale rzecz jasna wybaczamy Czarneckiemu, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że po prostu nie potrafił się powstrzymać.

Polityka 3.2018 (3144) z dnia 16.01.2018; Felietony; s. 4
Reklama