Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

List otwarty opozycji ulicznej do PO i Nowoczesnej

Zagrożone jest całkiem wprost nasze zdrowie, życie i wolność i zwyczajnie musimy ich bronić, dla nas samych i dla naszych bliskich. Zagrożone jest całkiem wprost nasze zdrowie, życie i wolność i zwyczajnie musimy ich bronić, dla nas samych i dla naszych bliskich. WILK / Polityka
Ruchy domagają się złożenia przez PO i Nowoczesną projektu „O prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie” komitetu Ratujmy Kobiety jako projektu poselskiego.

Wciąż wre dookoła niedawnego głosowania na temat procedowania projektu ustawy „Ratujmy Kobiety”. Opozycja uliczna wystosowała dzisiaj wspólną propozycję dla opozycji parlamentarnej. „Zmażcie z siebie ten blamaż arogancji i niekompetencji. W zeszłym roku uchwaliliście w Sejmie, że 2018 jest Rokiem Praw Kobiet. Potwierdźcie, że nie była to kolejna pusta uchwała” – piszą ruchy społeczne.

Inicjatorem listu otwartego był Protest kobiet, który przez pół roku prowadził korespondencję z rządem Beaty Szydło. Podczas swojej akcji ta inicjatywa obywatelska zadała publicznie rządowi 20 pytań, głównie dotyczących spraw kobiet. Tym razem, w obliczu poważnego zagrożenia praw reprodukcyjnych i obywatelskich kobiet, postanowiła zwrócić się do opozycji. Pod listem zawierającym propozycję naprawienia szkód, jakie powstały po feralnym głosowaniu nad projektem „Ratujmy Kobiety”, który poparło ponad 400 tys. osób, podpisały się najprężniej działające obecnie ruchy – Warszawski Strajk Kobiet, Obywatele RP, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom i oczywiście sam Protest kobiet. Zgodę na złożenie propozycji skierowanej do Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej wyraził także komitet inicjatywy ustawodawczej „Ratujmy Kobiety”.

Ruchy domagają się złożenia przez PO i Nowoczesną projektu „O prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie” komitetu Ratujmy Kobiety jako projektu poselskiego oraz przeprowadzenia (razem z organizacjami obywatelskimi) szerokiej kampanii medialnej i społecznej przeciwko zaostrzeniu obowiązującej ustawy antyaborcyjnej.

Sprawy kobiet generalnie są traktowane w jakimś niezrozumiałym oderwaniu od kondycji państwa, od historii Polski, tej dawniejszej i tej najnowszej. Od całego systemu politycznego i gospodarczego, ewentualnie sytuując nas w sferze społecznej. A to są wszystko naczynia połączone. Najwyższa też pora, aby zacząć wyciągać wnioski z ewolucji społecznej III RP, a w związku z tym przywrócić właściwe relacje między parlamentarzystami a obywatelami, te zapisane w Konstytucji RP – mówi Ewa Borguńska z Protestu kobiet.

I wyjaśnia, dlaczego kobiety nie zamierzają odpuścić walki o swoje prawa, mimo że projekt ustawy „Ratujmy Kobiety” był przecież w Sejmie przy tym układzie sił politycznych i tak skazany na porażkę: – Zagrożone jest całkiem wprost nasze zdrowie, życie i wolność i zwyczajnie musimy ich bronić, dla nas samych i dla naszych bliskich. Projekt ustawy „Ratujmy Kobiety” nie odnosi się tylko do aborcji, to jeden z wielu jej elementów. Mamy tę wyobraźnię, opartą na doświadczeniu, do czego prowadzą działania obecnie rządzących partii i Kościoła katolickiego, której nie mają najwyraźniej politycy opozycji. Natomiast co do większości polityków i zwolenników Prawa i Sprawiedliwości mamy nikłą nadzieję, że nie zdają sobie sprawy, w czym uczestniczą, jednak jeśli są tego świadomi, to jest to bardzo niebezpieczna dla wolności Polski siła.

Fragmenty listu otwartego mają być odczytywane podczas demonstracji „Déjà vu!” organizowanej przez Warszawski Strajk Kobiet w środę, 17 stycznia, o godz. 17.30 przed biurem PO przy ul. Wiejskiej. Następnie uczestnicy przejdą przed biuro Nowoczesnej na ul. Nowy Świat, a marsz w obronie praw kobiet ma się zakończyć na ul. Nowogrodzkiej przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości. Warszawski marsz to jedna z pikiet ostrzegawczych organizowanych w środę przez Ogólnopolski Strajk Kobiet w wielu miastach Polski.

List otwarty w sprawie sejmowego głosowania 10 stycznia 2018 roku – skierowany do Grzegorza Schetyny i Katarzyny Lubnauer:

Szanowni Państwo,

Polska od ponad dwóch lat przeżywa dramatyczny proces degradacji fundamentów ustroju i społeczeństwa. W niwecz obracane jest niemal ćwierć wieku ciężkiej pracy i wyrzeczeń wszystkich obywateli. Dokonuje tego konsorcjum kilku partii pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego, które w sposób urągający wszelkim zasadom parlamentaryzmu demokratycznego i praworządności, a także dobrym obyczajom, wykorzystuje większość głosów w obu izbach parlamentu do tłumienia debaty i zmieniania ustroju państwa za pomocą ustaw.

Celem naszego listu nie jest znajdowanie przyczyn takiego stanu Rzeczpospolitej Polskiej, choć przecież nie wziął się on bez powodu. W naszej ocenie jest to kwestia niezwykle złożona na wielu płaszczyznach, z których niektóre wywodzą się z rozwiązań czy decyzji podjętych w pierwszych latach III RP. Nie bez znaczenia, rzecz jasna, był okres między porażką Prawa i Sprawiedliwości w 2007 roku a jego ponownym zwycięstwem w 2015 roku, chyba najtrudniejszy czas dla każdej rządzącej formacji politycznej, gdy struktury państwa wydają się ustalone, gospodarka rozwija się miarowo mimo potężnych komplikacji globalnych, a ludziom żyje się lepiej. Tak jak my, obywatelki i obywatele, analizujemy przeszłość, wyciągamy z niej wnioski (nie zawsze dla nas miłe) i przekładamy je na bieżącą działalność, na jej planowanie, tak tego samego oczekujemy od partii politycznych, których przedstawiciele reprezentują nas w parlamencie.

Niestety w ostatnich dwóch latach wielokrotnie przekonaliśmy się, że stosowanie wobec Waszych partii określenia „reprezentacja” jest nadużyciem. Mimo wielu rozczarowań Waszą postawą my, obywatelki i obywatele działający w różnych inicjatywach i organizacjach obywatelskich, staraliśmy się nawiązywać dialog, planować wspólną strategię i działania wobec niszczycielskiej siły partii rządzącej.

Boleśnie utwierdziliśmy się w przekonaniu o tym braku reprezentacji i całkowitym nieporozumieniu co do wzajemnych relacji wieczorem 10 stycznia 2018 roku podczas debaty i głosowania nad przekazaniem do prac w komisjach obywatelskiego projektu „O prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie” (tj. projektu „Ratujmy Kobiety”), pod którym podpisały się setki tysięcy obywatelek i obywateli. I nie chodzi tylko o temat tej ustawy, chodzi o szacunek dla społecznej mobilizacji i dla każdej z osób, która złożyła pod nią podpis. Dodatkowo wiele i wielu z nas, którzy usiłowali dostrzec jakiś koncept polityczny w Waszych działaniach, zobaczyło tego wieczoru, a co gorsza w późniejszych kompromitujących tłumaczeniach tego skandalicznego zachowania ze strony kilkudziesięciorga Waszych posłów i posłanek, że konceptu po prostu nie ma żadnego.

Tak, wiemy, że większość członków Waszych klubów zagłosowała za przekazaniem tego projektu do dalszych prac, ale w polityce liczy się skutek. A ten jest jednoznaczny – z winy Waszych posłów projekt przepadł, nie został skierowany do prac w komisjach, nie skorzystaliście z szansy i zamknęliście możliwość debaty nad bardzo ważnymi dla milionów ludzi w Polsce kwestiami. O ile społeczeństwo obywatelskie, a szczególnie kobiety, pustki w ławach poselskich w trakcie prezentacji projektu odczuły jako kolejny policzek, to wynik głosowania Waszych posłów był ciosem, po którym można stracić przytomność.

Szanowni Państwo, szacunek dla zaangażowania obywatelskiego, dla bezpośrednio wyrażonego zdania i oczekiwań, to jedno. Drugie to sytuacja kobiet w obecnej Polsce.

To konsorcjum partii demolujących państwo, o którym wspomnieliśmy w pierwszym akapicie, najwyraźniej postawiło sobie za jeden z celów swojej polityki pognębienie polskich obywatelek w różnych sferach życia, przede wszystkim jednak w sferze najintymniejszej: praw seksualnych i praw reprodukcyjnych. Stosuje do osiągnięcia tego celu przemoc systemową: prawną, medialną, werbalną, ekonomiczną, psychologiczną, religijną, a także, w pewnym sensie, fizyczną. Czyli każdą, z jaką na co dzień spotykają się kobiety, tylko w skali makro.

Dlaczego cel ten jest tak ważny i tak konieczny do osiągnięcia? Bo kontrola intymnych sfer życia kobiet przekłada się na kontrolę całego społeczeństwa. To środek do objęcia władzy totalnej nad ogółem obywateli. Każdy system totalny zaczynał właśnie od wprowadzania polityki strachu wobec kobiet, bardzo fizycznego strachu, o zdrowie, o życie, o wolność. Najwyższa pora, byście Państwo sobie uświadomili, że tu nie chodzi o sumienia członków Waszych partii, a o cały system polityczno-społeczny teraz i w przyszłości, już bardzo niedalekiej.

Nasze prawo do decydowania o sobie, w tym do samodzielnej decyzji o przerwaniu ciąży, nasze prawo do rzetelnej edukacji seksualnej, do bezpiecznego seksu, do godnej i fachowej opieki zdrowotnej, także okołoporodowej, do realnej pomocy w przypadku przemocy domowej, do rzeczywistej i skutecznej pomocy osobom niepełnosprawnym i ich opiekunom, krótko mówiąc: nasze prawo do godnego życia nie jest naszą fanaberią, to jest racja stanu Rzeczpospolitej Polskiej.

Tymczasem te wszystkie zagadnienia są spłycane do kwestii „sumienia” któregoś posła czy któregoś lekarza. Tym samym posłom i lekarzom sumienie nie przeszkadza w doprowadzaniu do niewyobrażalnego cierpienia dzieci i kobiet. Obraz tych wszystkich zagadnień jest zakłamywany i manipulowany przez propagandę. Wobec kobiet upominających się o te prawa jest stosowany język przemocy ze strony polityków, Kościoła katolickiego, organizacji antykobiecych jak Ordo Iuris czy Obóz Narodowo-Radykalny, publicystów i „dziennikarzy” pracujących w usłużnych wobec obecnej władzy i Kościoła mediach, sięgający po najgorsze epitety i wulgaryzmy.

Ten obraz sytuacji kobiet i dziewcząt w Polsce dopełnia faktyczny brak reprezentacji naszych praw w Sejmie i Senacie RP. Obecna większość parlamentarna może przeprowadzić każdą ustawę. Tym bardziej bolesny, rozczarowujący i budzący gniew jest brak wykorzystania przez Wasze partie tak rzadkiej szansy na doprowadzenie przynajmniej do publicznej, parlamentarnej debaty nad projektem ustawy, który w możliwie szerokim zakresie zajął się tym, o czym napisaliśmy powyżej. To nie jest projekt dotyczący tylko prawa do aborcji! I przestańcie mówić o jakimś kompromisie, który podobno jest zawarty w ustawie z 1993 roku. Przede wszystkim ta ustawa jest martwa, nie działa w żadnym punkcie, została zastąpiona „klauzulą sumienia”. Po drugie, kompromis między władzą państwową a kościelną nas nie dotyczy, bowiem wtedy do kosza zostało wyrzuconych 1,5 miliona podpisów.

My, kobiety i mężczyźni w Polsce, dowiedzieliśmy się 10 stycznia 2018 roku, że w walce o zatrzymanie marszu PiS po władzę totalną możemy liczyć tylko na siebie, a w obecnym parlamencie nie mamy sojuszników.

Jeśli uważacie, że się mylimy – udowodnijcie to. Możecie to zrobić w prosty sposób:

1. Złóżcie projekt „O prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie”* przedstawiony przez komitet Ratujmy Kobiety jako projekt poselski, wnoszony do laski marszałkowskiej przez obie partie wspólnie, a może także przez posłów z innych klubów, dla których art. 4 Konstytucji RP nie jest pustym zapisem. Nie, nie jakiś Wasz nowy projekt, tylko dokładnie ten, bo ten jest wyrazem woli społecznej. Wszelkie ewentualne propozycje zmian czy korekt muszą być konsultowane przynajmniej z komitetem Ratujmy Kobiety.

2. Przeprowadźcie razem z organizacjami obywatelskimi szeroką kampanię medialną i społeczną przeciwko zaostrzeniu istniejącej ustawy, a także na temat jej fikcyjności. Kampanię edukacyjną, informacyjną, odkłamującą i demaskującą. Wy macie pieniądze, swoje kanały komunikacyjne i ludzi, my mamy wiedzę, kompetencje, swoje kanały komunikacyjne, ludzi, a przede wszystkim determinację.

Chcecie, byśmy uwierzyli, że cokolwiek Państwa obchodzimy, my, obywatelki i obywatele? Zróbcie to! Zmażcie z siebie ten blamaż arogancji i niekompetencji. W zeszłym roku uchwaliliście w Sejmie, że 2018 jest Rokiem Praw Kobiet. Potwierdźcie, że nie była to kolejna pusta uchwała. My dokładnie wiemy, z jakiej okazji została podjęta, i nie zawahamy się skorzystać ze zdobytych przez kobiety sto lat temu praw wyborczych. W oparciu o zasady etyczne.

List podpisali: Protest kobiet, Warszawski Strajk Kobiet, Obywatele RP, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom

*Komitet inicjatywy obywatelskiej „Ratujmy kobiety” wyraził zgodę na przedstawienie Państwu swojego projektu w powyższej propozycji.

Reklama
Reklama