Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Premier popisał się szkolną wiedzą o historii Żydów w Polsce

Premier Mateusz Morawiecki podczas 94. miesięcznicy smoleńskiej Premier Mateusz Morawiecki podczas 94. miesięcznicy smoleńskiej Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
W tle pobrzmiewa wyrzut: Wy, Żydzi, nasi goście, jesteście niewdzięcznikami. Czy premier zdaje sobie sprawę ze znaczenia kodu, którym się posługuje?

Premier Mateusz Morawiecki popisał się w niedzielę szkolną wiedzą o stosunkach polsko-żydowskich na przestrzeni dziejów. W myśl tej szkolnej poprawności, niezmiennej od stu lat, Polska była rzekomo najbardziej przyjaznym dla Żydów państwem ze wszystkich, a współżycie między Polkami a Żydami, mimo okresowych napięć, układało się bardzo dobrze. Była bowiem Polska krajem wyjątkowo wręcz tolerancyjnym i otwartym.

Mit o Polsce jako Paradis Judeorum, raju dla Żydów, dość powszechny był również wśród samych Żydów. Jest częściowo prawdziwy – przez kilka dekad w XVI wieku, a także w niektórych księstwach i miastach polskich w czasach średniowiecza Żydom żyło się na tych ziemiach lepiej niż gdzie indziej. Jednak w innych czasach żyło się nie lepiej albo gorzej. W ostatnich stuleciach – znacznie gorzej niż w Europie Zachodniej.

Czy premier Morawiecki zna znaczenie swoich słów?

Podobną opowieść o swym wyjątkowo przyjaznym stosunku do Żydów na tle innych społeczeństw ma jeszcze kilka narodów – na przykład Turcy. Dziwnym trafem legendy te – mające częściowe pokrycie w faktach, jak to z legendami bywa – uwielbiają powtarzać antysemici. W tle pobrzmiewa wyrzut: Wy, Żydzi, nasi goście, jesteście niewdzięcznikami. Czy premier zdaje sobie sprawę ze znaczenia kodu, którym się posługuje?

Mateusz Morawiecki mówił w Chełmie o stosunkach polsko-żydowskich następująco: „zdarzały się różne okresy, ale to jest zasadnicza różnica, że suwerenna władza nie wypędzała, wręcz przeciwnie – nadając szereg przywilejów, tworzyła przestrzeń, środowisko do życia, współżycia, jakiego Żydzi nie mieli w żadnym innym kraju Europy ówczesnej”; „Mamy prawie tysiąc lat współpracy, życia na jednych ziemiach z Żydami, ta współpraca nie miała żadnego odniesienia do innych krajów Europy i świata. Polska była najlepszym miejscem na świecie dla życia społeczności żydowskiej”.

To nieprawda. Różnie, bardzo różnie bywało. Z reguły niedobrze – Żydzi musieli mieszkać w wyznaczonych dla nich miejscach, bywali (jak najbardziej) przepędzani (jak z Krakowa do Kazimierza), stygmatyzowani, płacili wyższe podatki, podlegali surowszym karom, byli zmuszani do składania hołdów władzy katolickiej itd. Ale też miewali sporą autonomię komunalną i sądowniczą (por. Sejm Czterech Ziem), bywało, że większą niż w innych krajach.

Podpowiedzi dla premiera

Gdyby pan premier chciał się w skrócie z tymi sprawami zapoznać, zachęcam do dokładnego obejrzenia wystawy w POLIN, a także do lektury Pomocnika Historycznego POLITYKI „Historia Żydów Polskich”. Jeśliby to uczynił, z pewnością jego pojęcie o tych sprawach byłoby mniej naiwne i jednostronne. A że pojęcie ma bardzo słabe, najlepiej świadczy typowe dla ignorancji historycznej nieporozumienie językowe.

Otóż premier Morawiecki wspomina o żydowskich „przywilejach”. Słowo to w kontekście historii średniowiecza nie oznacza tego, co dziś, czyli „wyjątkowych uprawnień”, lecz raczej coś na kształt „koncesji”. Żydzi miewali „przywileje”, tak jak wszystkie inne grupy ludności, czyli określone uprawnienia, sprzężone z określonymi nakazami i zakazami. Tak na przykład Żydzi mogli mieć „przywilej” handlu alkoholem i wyszynku (arendy), a jednocześnie zakaz nabywania i uprawy ziemi. Albo „przywilej” handlu w jakiejś miejscowości, a jednocześnie, dajmy na to, zakaz osiedlania się w sąsiednim mieście albo zakaz przebywania w nim po zmroku. Nie należy sądzić, że kiedykolwiek ludność żydowska była w stosunku do katolickiej „uprzywilejowana”. Mogła mieć się nieźle, ale zawsze w taki czy inny sposób była w porównaniu z ludnością chrześcijańską, zwłaszcza miejską, upośledzona. Ale nie dawajmy lekcji premierowi. Jest dorosły – niechaj uczy się sam.

Czytaj także: Mateusz Morawiecki – bankowiec walczący. Jak wyglądała jego droga do premierostwa

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną