Nie zrobiliśmy wszystkiego (...), żeby wyjaśnić naszą historię. 25 lat wolnej, niepodległej Polski z tego punktu widzenia było według mnie stracone”. Te słowa wypowiedziane przez premiera Mateusza Morawieckiego podczas spotkania z korespondentami zagranicznych mediów w Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej odbiły się szerokim echem, zwłaszcza w środowisku akademickim. Naukowcy, którzy poczuli, że w ten sposób zostały podważone ich profesjonalizm i społeczny autorytet, postanowili zareagować. Zdecydowali, że tym razem nie będą pisać kolejnego listu protestacyjnego, ale sięgną po efekty swoich badań. W akcji pod hasłem „Podaruj książkę politykowi – może przeczyta choćby spis treści” zachęcają wszystkich badaczy dziejów do wysyłania jednej lub dwóch pozycji ze swojego dorobku na adres Kancelarii Premiera z prośbą o włączenie ich do księgozbioru podręcznego tego urzędu.
– Chodziło mi o to, by w trochę inny sposób zamanifestować naszą obecność i z humorem pokazać, że nie ma zgody z naszej strony na takie instrumentalne traktowanie historii – wyjaśnia organizator wydarzenia prof. Krzysztof Ruchniewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego. – Zależało mi, by zainicjować tę akcję i żeby nie ograniczyła się ona tylko do jednego ośrodka, tylko objęła swym zasięgiem badaczy z całego kraju. Pod listem, który stworzył, podpisało się kilku wybitnych historyków (m.in. profesorowie Włodzimierz Borodziej, Barbara Engelking czy Andrzej Paczkowski), ale do akcji wciąż przyłączają się kolejni (m.in. historycy z Polskiej Akademii Nauk). Dodatkowo 21 lutego w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego ma się odbyć prezentacja opracowań z historii najnowszej zarówno obecnych, jak i już nieżyjących pracowników wydziału, wśród których są m.