Rząd w trybie pilnym powołał Instytut Solidarności i Męstwa, który w tym roku ma rozdać pierwsze medale osobom wspierającym Polaków w czasie wojny i w latach komunizmu. Mało kto wie, że dokładnie w tym samym czasie zainaugurował działalność Narodowy Instytut Polskiej Krzywdy i Cierpienia, stanowiący merytoryczne dopełnienie Instytutu Solidarności i Męstwa.
– Uważamy, że polska krzywda i cierpienie wymagają finansowego wsparcia i promocji. Dzisiaj z naszą krzywdą nikt się nie liczy, czas to zmienić – zapowiada szef placówki prof. Świrnia-Orzeł.
– Jaka jest prawdziwa skala polskiej krzywdy?
– Olbrzymia – profesor wyciąga z szafy zestaw map i wykresów. – Niestety polska krzywda i cierpienia, będące efektem wymierzonych w nas spisków, są na świecie przemilczane, co nas obraża i poniża. Prawda jest taka, że w naszej krzywdzie jesteśmy osamotnieni. Za granicą mają miejsce próby pomniejszania naszej krzywdy. Dla nas jako ofiar to absolutnie nie do przyjęcia, dlatego zamierzamy surowo karać tych, którzy zaprzeczają polskiej krzywdzie i wbrew oczywistym dowodom kwestionują fakt, że wszyscy są przeciwko nam, bo nie podoba im się to, że jesteśmy wyjątkowi.
Świrnię-Orła szczególnie oburzają kłamstwa sugerujące, że podczas wojny Żydzi cierpieli bardziej niż Polacy. – Cierpieliśmy tak samo, z tą różnicą, że o krzywdzie Żydów w Jedwabnem mówi cały świat, a krzywdę Polaków, których Niemcy brutalnie zmusili do spalenia tych Żydów w stodole, przemilcza się.
Głównym celem Instytutu ma być przywrócenie Polsce i Polakom należnego im poczucia krzywdy i cierpienia. – Świat musi zrozumieć, że nie może dziś obojętnie przechodzić obok naszego cierpienia wywołanego antypolskimi prowokacjami i krzywdzącymi opiniami na temat polskiego rządu, polskiego Trybunału Konstytucyjnego czy polskiego prezesa PiS.