Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Strach się nie bać

Dowodem na to, że uchodźców i innych osób pochodzenia niepolskiego trzeba się bać, jest list władz Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Lekkomyślność i brawura niektórych osób zaskakuje. Niedawno w różnych miejscach Warszawy pojawiły się plakaty ze zdjęciami mieszkańców stolicy w różnym wieku i wydrukowaną wielkimi literami informacją, że ci mieszkańcy nie boją się uchodźców. W szczególności nie boją się „pomagać uchodźcom”, „zakumplować się z uchodźcami”, a nawet „stanąć w obronie uchodźców”.

Z treści plakatów nie wynika, dlaczego te osoby cierpią na zanik instynktu samozachowawczego i się nie boją, skoro powszechnie wiadomo, że stawanie w obronie osób, które chociaż trochę przypominają uchodźców, grozi poważnymi konsekwencjami, takimi jak wyrzucenie z tramwaju, utrata zdrowia, a nawet trwałe kalectwo. Rząd i państwowa telewizja przed pomaganiem uchodźcom ostrzegają od dawna. Po tym, co Jarosław Kaczyński, Beata Szydło czy Mariusz Błaszczak opowiadali o uchodźcach, tych ostatnich naprawdę trudno się nie przestraszyć, zwłaszcza że nigdzie ich nie widać, a wiadomo, że to, czego nie widać, jest najstraszniejsze.

Oczywiście Beata Szydło i Mariusz Błaszczak też są straszni, ale przynajmniej ich widać i słychać, tymczasem uchodźców – nie, co tylko zwiększa obawę, że w końcu się pojawią i nas czymś zarażą. Dowodem na to, że uchodźców i innych osób pochodzenia niepolskiego trzeba się bać, jest list władz Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu z apelem o objęcie specjalnym nadzorem „dostępu studentów pochodzenia arabskiego i nigeryjskiego do odczynników chemicznych” w celu „zapobieżenia ewentualnemu wykorzystaniu tych odczynników do sporządzenia materiałów wybuchowych”. Skłonność arabskich i nigeryjskich studentów medycyny do sporządzania takich materiałów jest ogólnie znana, dlatego apelowi nie należy się dziwić. Dziwi natomiast histeryczna reakcja tych studentów, który twierdzą, że władze uczelni nie mają prawa przyjmować ich na studia, brać za to pieniędzy, a następnie traktować ich „w taki sposób”.

Polityka 8.2018 (3149) z dnia 20.02.2018; Felietony; s. 4
Reklama