Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Na strzępy

My tu gadu, gadu, a Antoni Macierewicz z nowym doradcą znów się wspina. Ze swojego biura z czasów ministerialnych nawet się nie ruszył.

Niech Jacek Kurski szykuje się na transmisję wielkiej patriotycznej uroczystości. Premierowi Morawieckiemu zostanie wręczony bukiet 27 róż, pisowski symbol zwycięstwa. Ten wybitny historyk, który wie, że w Katyniu zabijali Niemcy, miał odwagę ogłosić w Monachium zaczadzonemu światu prawdę o Holocauście – sprawcami zagłady byli też Żydzi. Kanalizacja rządowa wydała oświadczenie, że za te słowa przeprosin nie będzie, bo za prawdę się nie przeprasza. Pokrzepiony na duchu suweren już ma pewność, na kogo głosować w najbliższych wyborach. My zaś, czyli zdrajcy i mordercy brata Jarosława, dowiedzieliśmy się, że nie tylko prezydenta, ale premiera też nie mamy. Jest jedynie destrukcyjny wszechwładca i jego świta.

Oto Patryk Jaki, człowiek nieprzerwanego łańcucha sukcesów. Jeszcze niedawno przyniesionego w słoiku karalucha demonstrował całemu Sejmowi, mówiąc, że to pluskwa. Dziś z łatwością zabiera i oddaje warszawskie kamienice. Oczywiście tylko na papierze, i to cierpliwym bardzo. A gdy pan wiceminister przemawia w sprawach ojczyzny, to aż się Cyceron przypomina: trzeba wdrożyć nową politykę historyczną, bo w tej sprawie od dwudziestu paru lat nic nie zrobiono, Polacy zaś mają głowy zatrute wartościami TVN i Jerzego Owsiaka. O tempora, o mores! A przecież polski rząd robi, co może. Już w Azerbejdżanie i na Wyspie Wielkanocnej piszą na pierwszych stronach, że w polskich obozach koncentracyjnych pomagaliśmy nazistom. Dał się Patryk Jaki wciągnąć w narkotyk. Oczywiście mam na myśli władzę.

Mój ulubiony biuletyn rządowy „Ciecie” znów mnie ujął swoją okładką. Krystyna Pawłowicz stoi na niej w majestatycznym płaszczu, dzierżąc oburącz nagi miecz. Ani chybi to Szczerbiec, słynny miecz koronacyjny królów Polski. Posłance brakuje tylko dymka z ust: „Nie będzie Niemiec pluł nam w płaszcz”, ale tytuł na okładce zagrzewa „Ta walka o Polskę jest na śmierć i życie”. Nie wiedziałem, o co chodzi, jednak w tym samym numerze mamy też relację ze szpitala pod wezwaniem Trybunału Konstytucyjnego z wręczania nagrody Człowieka Wolności mgr Julii Przyłębskiej. Czytelniku, trzymaj się blatu! Dostała ją za skuteczną i odważną obronę Konstytucji RP. No a przede wszystkim, uważam, za bolszewicką czujność, bo wygoniła z gmachu TK za płot wszystkich dziennikarzy prywatnych stacji radiowych i telewizyjnych. Największy sukces dopiero przed nią – na polecenie Nowogrodzkiej bezkompromisowo zakwestionuje nowelizację ustawy o IPN. I znów ujrzymy 27 róż.

My tu gadu, gadu, a Antoni Macierewicz z nowym doradcą znów się wspina. Ze swojego biura z czasów ministerialnych nawet się nie ruszył. Chyba że w podróż do Mińska Mazowieckiego, gdzie amerykańscy naukowcy z Kansas razem z prof. Biniendą „wykonują prekursorski w skali światowej eksperyment”. Z braku wraku, którego Rosja nam nigdy nie odda, skanują śrubka po śrubce samolot Tu-154, czyli bliźniaka tego ze Smoleńska. Następnie w skanie umieszczą wirtualną bombę, albo nawet trzy, ile tam będzie im potrzeba. „Samolot” rozerwie się na strzępy, co już dziś wiadomo, i to będzie dowód na zamach. Rezultaty tego idiotycznego pomysłu zobaczymy nieprędko. Podobno nie zdążą przed 10 kwietnia. Słusznie. Jeśli pociągną jeszcze rok, wydoją z budżetu kolejne miliony.

Na koniec wrócę jeszcze do Monachium. Dlaczego sejmowa opozycja nie zorganizowała dotąd specjalnej konferencji prasowej, by w imieniu nas wszystkich, komunistów i złodziei, przeprosić za słowa Mateusza Morawieckiego rujnujące dialog polsko-żydowski? To milczenie jest złowróżbne.

Polityka 8.2018 (3149) z dnia 20.02.2018; Felietony; s. 97
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną