Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Szyje i plecy

Nepotyzm w TVP: Jak brat dał zarobić bratu i jak próbowali to ukryć

Jacek Kurski Jacek Kurski Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Chyba wszystkie firmy i instytucje przejęte przez „dobrą zmianę” mają lub miały swoich Misiewiczów. Tu opisujemy tych z TVP.

Nowa dyrektor Agencji Kreacji, Oprawy i Reklamy TVP Katarzyna Adamiak-Sroczyńska (była rzeczniczka prezydenta Andrzeja Dudy) zwołała kilka dni temu zebranie zespołu i żartobliwie oświadczyła, że kończy sprawę „układu żyrardowskiego”, choć – przyznała – sama pochodzi z Żyrardowa.

Układem tym zajmowałyśmy się kilka tygodni. Po wielu pismach z pytaniami, które wysłałyśmy do TVP i na które nie otrzymałyśmy do dziś odpowiedzi, układ zaczął się sypać, a ludzie, którzy go tworzyli, tracili stanowiska i intratne zlecenia. Ale w telewizji pozostali. Kilkoro pracowników TVP zdecydowało się opowiedzieć o tym, w jak „pokrętny sposób i za duże pieniądze dyrektor, jego brat i narzeczona, pod skrzydłami pełnomocniczki zarządu TVP, zajmowali się oprawą i promocją TVP”.

Agencja Kreacji, Oprawy i Reklamy (AKOiR) Telewizji Polskiej została powołana w grudniu 2017 roku. Wcześniej na każdej antenie telewizji publicznej działały oddzielne agencje, a skoncentrowanie ich pracy miało uprościć zarządzanie i przynieść oszczędności. Do zadań Agencji należą m.in. przygotowanie akcji promujących stację i jej programy, a także promocja wszystkiego, co znajduje się w ramówce. To m.in. te krótkie materiały: „Dziś wieczorem w Jedynce” czy „Hit na sobotę”.

W lipcu 2017 roku Zarząd TVP z szeregowego wydawcy awansował Piotra Kanię, 26-latka, na stanowisko swojego pełnomocnika ds. utworzenia AKOiR, a już pół roku później dostał on dyrektorską pieczątkę. Ludzie od kilkunastu lat związani z oprawą TVP, obserwując zawrotną karierę absolwenta psychologii UW, przecierali oczy ze zdziwienia. Kania w czasie studiów zaczął pracować w Telewizji Republika. Pomagał przy realizowaniu dokumentów, głównie historycznych. Poznał tu Ewę Świecińską, która trochę mu patronowała. Świecińska zaś przyjaźni się z Joanną Klimek, życiową partnerką prezesa Jacka Kurskiego.

Czytaj także: Telewizja: publiczna czy Jacka Kurskiego?

Klimek była prawą ręką szefa TVP, odpowiadała za wizerunek stacji, układała ramówkę, decydowała o nowych produkcjach. Tuż po zaręczynach z prezesem, aby uniknąć dwuznaczności, odeszła jednak z telewizji. Wciąż w korytarzach mówią o niej „caryca”. Już po odejściu z Woronicza pozwalała sobie dzwonić do pracowników z pretensjami o gości programów, domagała się konsultacji, zgłaszała uwagi.

To Świecińska przecierała Kani drogę na dyrektorskie stanowisko. Sama kiedyś pracowała w TVP, a teraz trafiła do TVP z zaciągiem dziennikarzy prawicowej telewizji, której redaktorką naczelną jest Dorota Kania (tu zbieżność nazwisk z Piotrem Kanią jest przypadkowa).

Jako druga reżyserka Świecińska wspierała Antoniego Krauzego przy realizacji filmu „Smoleńsk”. W pierwszych tygodniach żałoby narodowej po katastrofie nakręciła dokument o Lechu Kaczyńskim. Ostatnim jej filmem jest słynny „Pucz”, który TVP opisała tak: „opowiada o działaniach opozycji (PO i Nowoczesnej), która dąży do obalenia legalnych władz i rozpisania przyspieszonych wyborów. Pokazuje motywy, plany i sposoby działania puczystów”.

Chodzi o wydarzenia w Sejmie z grudnia 2016 roku. O puczu pierwszy powiedział Jarosław Kaczyński, a Świecińska kilkanaście dni po emisji „dokumentu” została nagrodzona przez Jacka Kurskiego funkcją pełnomocnika Zarządu TVP ds. restrukturyzacji redakcji oprawy. Sama przez ostatnie miesiące wyreżyserowała kilka zwiastunów reklamowych. – Przygotowywała te narodowo-polityczne zwiastuny – mówi pracownik TVP. To m.in. zwiastuny: Szczyt NATO w Polsce, Święto Wojska Polskiego, Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych, Stan Wojenny, 7. Rocznica Katastrofy Smoleńskiej, spot „Pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej”.

Piotr Kania nie miał żadnego doświadczenia w branży, którą zaczął sterować w TVP. Na korytarzach mówi się o nim, że to taki telewizyjny Misiewicz. – Rozstawiał wszystkich po kątach, a na każdym kroku wychodziło, że nie zna się na robocie – mówi wieloletni pracownik TVP. Pracownicy Agencji napisali nawet list do Jacka Kurskiego: „Jesteśmy traktowani z pogardą. Nasze produkcje bywają określone jako »do zarzygania«. Mówi nam o ostatnich szansach, poważnych konsekwencjach”.

Kania chwalił się, że po roku pracy w TVP kupił swojej mamie mieszkanie w Opolu. Podobno na dyrektorskiej posadzie zarabiał 19 tys. zł brutto, a do tego jeszcze premie. Potem zaczął wspierać swojego brata Stanisława. – Słyszałem od niego wielokrotnie, że bratu trzeba pomóc. Miał go za takiego, który sobie w życiu nie radzi – relacjonuje znajomy Kani. W grudniu 2017 roku zerwał umowę z firmą, której przez ostatnie pięć lat TVP zlecała materiały copywriterskie. Zaczął je zlecać firmie Ripong Studio, świeżej na rynku, bo zarejestrowanej pod koniec grudnia 2017 roku na Igę Sobolewską. Siedziba mieści się w Żyrardowie, w mieszkaniu rodziców Sobolewskiej.

Na stronie Panoramafirm.pl Ripong Studio widnieje w kategorii: dekoratorstwo i architektura wnętrz. To dlatego, że poza współpracą z TVP firma Sobolewskiej faktycznie wykonuje także usługi dekoratorskie. Ale to nie ona pracowała dla TVP. Narzeczonym Igi Sobolewskiej jest Stanisław Kania, brat Piotra. Jakub Kwieciński, zwolniony przez Kanię, twierdzi, że część jego obowiązków, takich jak pisanie tekstów do zwiastunów przejęła firma Ripong Studio. Uważa, że dyrektor zwolnił go, żeby zatrudnić brata. To właśnie Stanisław Kania odpowiadał, nieoficjalnie, za kontakty między Ripong a TVP. I to on pisał teksty do zwiastunów. W mailach do redakcji oprawy, do których dotarła POLITYKA, podpisywał się „Stanisław Jan”. – Ewidentnie chciał ukryć swoje nazwisko – mówi pracownik TVP. „Z informacji przekazanych przez dyrektora Kanię wynika, że nie ma on, ani żaden członek jego rodzin żadnych relacji z właścicielami lub pracownikami ww. firmy.” informowało TVP portal NaTemat.pl. Relacja znajomego Igi Sobolewskiej przeczy temu zupełnie: Studiowałem razem ze Stanisławem i Igą indologię na UW. Oni związali się w połowie studiów, a od trzech lat są narzeczeństwem.

Piotr Kania miał już doświadczenie w ekspresowym zakładaniu firm. Dwa lata temu stał się jednoosobowym właścicielem Milvus Media, która w połowie lutego 2018 roku zawiesiła działalność. To właśnie tę firmę po „telefonicznym rozeznaniu rynku” wybrał Bartłomiej Misiewicz, kiedy jeszcze był kimś ważnym w MON, do produkcji spotów promujących szczyt NATO w Polsce. Według NIK Misiewicz naruszył dyscyplinę finansów publicznych, wypłacając firmie Kani 36 tys. zł za półminutowy spot, bo plan wydatków MON tego nie przewidywał. Jednak rzecznik dyscypliny finansów uznał, że do żadnego naruszenia nie doszło.

Piotr Kania został zwolniony ze stanowiska szefa Agencji w ubiegłym tygodniu. Oficjalnie z komunikatu TVP: „Zmiana wynika z dostosowywania struktur spółki do wprowadzanej reformy strukturalnej”. Umowa z Ripong Studio wygasła z końcem lutego. Nieoficjalnie wiadomo, że Kania musiał pożegnać się ze stanowiskiem za to, że z telewizyjnej kasy dawał zarobić bratu. Poszło też o imprezę, na której ogłoszono wiosenną ramówkę TVP. Kania zamówił na nią setki białych róż, co według Kurskiego było wielkim błędem, bo to przecież symbol politycznej opozycji. I jeszcze do tego wszystkiego Kania rozkręcił ramówkowe afterparty, na którym było tak gorąco, że w ruch poszły gaśnice.

W zeszłym tygodniu również Ewa Świecińska, która była jego mocnym oparciem, straciła stanowisko. – Ale trzeba zaznaczyć, że wciąż oboje zostają w telewizji publicznej, z tym, że on jest na razie na zwolnieniu lekarskim – mówi pracownik TVP.

Z TVP przyszła wreszcie odpowiedź: „W związku z wątpliwościami co do przestrzegania wewnętrznych procedur Spółki w Agencji Reklamy i Oprawy Zarząd TVP podjął decyzję o wszczęciu wewnętrznego postępowania wyjaśniającego. Dalsze decyzje w sprawie zostaną podjęte po jego zakończeniu. Wobec Piotra Kani, dotychczasowego dyrektora Agencji, zostały już wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne”.

Ewa Świecińska pytana przez prawicowego blogera o pracę w TVP mówiła w 2011 r.: „Ktoś kto ma w TVP etat i pracuje tam kilka lat, ma też przetrącony kręgosłup. Istnieje tam coś takiego jak sztuka przetrwania. Trzeba mieć pokoik i czajnik. W tym pokoiku, przy czajniku elektrycznym, można przetrwać każdą zmianę”. Piotr Kania i Ewa Świecińska, choć pozbawieni kierowniczych stanowisk, zostają w TVP.

PS Piotr Kania nie chciał z nami rozmawiać na ten temat, a z jego bratem Stanisławem i jego narzeczoną, mimo wielu prób, nie udało nam się skontaktować.

Czytaj także: Dziennikarz TVP zwolniony za bycie gejem: Nie będę udawał, że nic się nie stało

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama