Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

„Oddani prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa”

Jak mawiał Lec – antysemitę też można poznać po nosie, aczkolwiek węszącym. Jak mawiał Lec – antysemitę też można poznać po nosie, aczkolwiek węszącym. Thomas Lefebvre / StockSnap.io
Jest ich bardzo wielu, są na różnych szczeblach hierarchii społeczno-państwowej. Dziś zajmę się szeregowcami, ale wcześniej uzupełnię o kogoś z tzw. górnej półki.

Pan Żaryn, senator i profesor historii, uznał za stosowne powiedzieć:

„Jeżeli ktokolwiek dziś będzie uważał, że rządy Prawa i Sprawiedliwości w jakimkolwiek stopniu nawiązują do hucpy żydowskiej prowadzonej przez aparat partyjny ′68 roku, czyli przez moczarowców, to ja na pewno takiej osobie nie podam ręki. Jeżeli to czyni ambasador obcego państwa, to może trzeba poprosić tę panią, by opuściła to państwo”.

Teza p. Żaryna o hucpie żydowskiej prowadzonej przez aparat partyjny, tj. moczarowców, w 1968 roku jest przekomiczną perełką historyczno-polityczną. Cóż takiego powiedziała p. Azari? To mianowicie, że łatwo obudzić dawne demony, w tym wypadku antysemickie, oraz że Marzec ’68 zdarzył się tylko w Polsce. Nieprawda? Nie liczę na to, że będę miał (nie)przyjemność uścisku ręki z p. Żarynem, ale ciekawe, czy będzie sugerował, abym opuścił ten kraj. Może uratuje mnie to, że nie jestem ambasadorem obcego państwa.

Oto kilka oświadczeń (podobnych jest mnóstwo w internecie, wręcz przeważają, gdy chodzi o kwestie polsko-żydowskie) szeregowych sług prawdy i spraw ważnych dla polskiego państwa (cytaty jak w oryginale).

poznan56 (anonimowy internauta):
„Juz w roku 1988 […] wladze PRL przepraszaly za Marzec. Tak wiec od 30 lat przeprasza-my ale to widocznie za malo. Trzeba zalozyc wlosiennice, posypac glowe popiolem i udac sie pod Sciane Placzu. (…) W jakim celu zaproszono p. Azari na UW 8 marca? To miala byc uroczystosc upamietniajaca wiec polskich studentow przeciwko represjom i dyktatorskim metodom komuny. To wydarzenie nie mialo nic wspolnego ze sprawami polsko-zydowskimi”.

Komentarz: Pani Azari wystąpiła na spotkaniu na Dworcu Gdańskim, nie w UW. Poznan56 najwyraźniej nie rozumie, w czym rzecz, skoro twierdzi, że demonstracje studenckie w 1968 roku nie miały nic wspólnego ze sprawami polsko-żydowskimi. Gomułka w Sali Kongresowej 19 marca 1968 roku opowiadał chyba o Marsjanach, a nie o studentach pochodzenia żydowskiego jako części demonstrantów.

Jacek, NH (z Nowej Huty, anonimowy internauta): „Szkoda, że w marcu 1968 z Polski nie wyjechali wszyscy Żydzi. Nie byłoby dzisiejszych problemów z tymi polakożercami”.

Komentarz: Czuje się w tej ambitnej wypowiedzi (niewykluczone, że p. Żaryn uzna ją za dopełnienie swojej refleksji) powiew okrzyków ze wspomnianego zgromadzenia: „Jeszcze dziś, jeszcze dziś”. Ciekawe, czy Jacek, NH gotów jest dodać: „Co się odwlecze, to nie uciecze”?

Z listów do ambasady Izraela (ekspozycja w muzeum POLIN, wystawa „Obcy w domu”):
„Marionetki Sorosa, won z Polski, Marzec 1968 powtórzymy”.
„Żydzi do Gazy!”.
„Nie przekłamujcie żydki historii dla pieniędzy. Od Polaków ani grosza za Holocaust nie dostaniecie. Ani żadnych zwrotów nieruchomości. Jak się nie podoba to von z Polski i od Polski fałszywa załgana Żydówko. Żal, że Hitler nie dokończył swojego dzieła i nie wybił was co do jednego”.
„Mój dziadek zginął w Oświęcimiu – Polak! Parch żydowski to zawsze będzie parch. Mam nadzieję, ze kiedyś będziecie mieć tyle forsy dolarów, że się udławicie i... nie będzie na świecie żadnego żydka”.

Komentarz: Hasło „Żydzi do Gazy!” robi jeszcze większe wrażenie niż sławne „Syjoniści do Syjamu”. Jakiś oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa napisał kiedyś w komentarzu do mojego tekstu: „Ten stary tetryk powinien schować się w jednej z Komor i poprosić o gaz”. Wnuczek dziadka, który zginął w Oświęcimiu, obmyślił też wielce nowatorską metodę eksterminacji „żydków”.

30 września 2011 roku otrzymałem następujący list (przesłany także do innej osoby): „Oż ty koszerna sławo filozofii analitycznej! (…) Twoja bezczelność w stylu Bartoszewskiego, którego ktoś kiedyś dla żartu nazwał profesorem, (…) graniczy z bełkotem typowym dla twoich krajanów, w stylu tandemu Kosiński-Głowacki, którzy swoje kompleksy i literacką niemoc kamuflowali bajerami, na które się nabierali nowojorscy snobi i nuworysze z Chicago. Tacy właśnie jesteście, her Getrich-Woleński. (…) To jest wasze nieszczęście, owo wiekopomne piętno rodem z Góry Synaj, którego się wam nie udało pozbyć za żadne pieniądze. (…) Powinieneś się zastanowić nad faktem, że monopol na »kręcenie światem« przejęli ostatnio bezpowrotnie Chińczycy, dla których judaizm to jakaś podrzędna, niszowa religia. Oni teraz, a nie wy, będą rządzić światem. A na twoje nieszczęście, u nich będzie Ci raczej trudno znaleźć niezawodnych lobbystów dla twojego kaznodziejstwa i naukowego dorobku, który zdaje się już nikogo nie obchodzić (…)”.

Fraza „her Getrich-Woleński” jest urokliwa, podobnie jak cały elaborat, w którym się znalazła. Autorem jest p. Pasierbiewicz, wspomniany w moim poprzednim felietonie w związku z wypowiedzią o mnie jako o członku założycielu B’nai B’rith Polin. Skomentował on fragment o sobie (można jego odpowiedzi przeczytać na forum pod moim tekstem). Zacytowany tekst uzasadnia, dlaczego uznałem, że słowa (dodane, bo w pierwszej wersji utworu p. Pasierbiewicza ich nie było) „członek założyciel żydowskiego Stowarzyszenia B′nai B′rith w Rzeczypospolitej Polskiej” pojawiły się po to, aby mnie zdyskredytować aluzją do moich związków z Żydami. Nic nowego, bo ktoś kiedyś zauważył: „Człowiek, który zakłada żydowską, masońską lożę B’nai B’rith Polin, jest z natury wrogi Polakom”.

A oto dialog:

Armaniak (anonimowy internauta):
„Co do rzeczonego JHW [Jana Hertricha-Woleńskiego], widać wyrażnie, że jako gwiazda minionej epoki III RP, powoli gaśnie. I pomysleć że rzeczony, jeszcze niedawno, był pol-skim noblistą – wyróżniony przez swojaków z salonu III RP !!”.

echo24 (p. Pasierbiewicz):
„Był??? Pan profesor nadal jest »noblistą naukowym« i to właśnie o pomstę do Boga woła, gdyż wielu na tę nagrodę zasługujących takiego wyróżnienia niestety nie otrzymało”.

Armaniak:
„(...) przepraszam, sypnąłem się. Nikt przecież, polskiego nobla mu nie zabrał – szkoda”.

Komentarz: Pierwsza wypowiedź Armaniaka nieźle koresponduje z końcówką listu p. Pasierbiewicza z listopada 2011 roku. Termin „swojak” jest zagadkowy i nie wiadomo, czy kojarzy salonowość z żydowskością czy też nie. Nagroda naukowa (zwana polskim Noblem) przyznawana jest przez Fundację na Rzecz Nauki Polskiej w czterech kategoriach, w tym w naukach humanistycznych i społecznych. Procedura trwa około roku, powołuje się recenzentów zagranicznych (swojaków?), a ostateczną decyzję podejmuje kapituła (swojacy z Salonu III RP?). Pan Pasierbiewicz woła o pomstę do Boga, że wielu zasługujących na to wyróżnienie nie otrzymało go. Może myśli o sobie (jego sylwetkę i karierę naukową pokrótce opisałem w odpowiedzi na jego komentarz do mojego poprzedniego felietonu i tam można znaleźć informację o świetlanych osiągnięciach p. Pasierbiewicza)? Armaniak boleje, że jeszcze nikt nie zabrał mi nagrody. Nic straconego – zawsze można wydać ustawę „degranagrodą”.

Spike (anonimowy internauta, stały bywalec na blogu p. Pasierbiewicza):
„Trzeba zacząć od samej definicji Semity, żydzi pokroju JanaHenryka [tj. Jana Woleńskiego], Michnik etc. nie spełniają tego kryterium nie spełniają, głównie pod względem pochodzenia, jedynie co by mogło ich łączyć, to wyznanie, ale to też nie do końca, bo trzeba być żydem semickiego pochodzenia, trzeb mieć geny semickie, a jedyne co łączy żydów, to wy-znanie, żydem może być prawie każdy podobnie jak chrześcijanin. JanowiHenrykowi dowiodłem, że żydem nie jest, nie ma pochodzenia semickiego, jest niewierzący, to człowiek bez fundamentów pochodzenia, bez narodowości, Polakiem jest tylko z obywatelstwa, jak większość »polskich« żydów, to nie jest nawet naród, to samozwańcza kasta, roszcząca sobie prawa im nienależne, to kasta, która dla swoich celów, jest skłonna do największych świństw i zbrodni, historia tego dowodzi, szczególnie względem Polski i Polaków, każdy inny naród dla ochrony własnej, z tego powodu i przegnał z całej Europy, tylko Polska na swoje nieszczęście ich tu zatrzymała. Tylko garstka tych co się zagnieździli, wykazali się odwagą bycia Polskim Żydem, ale to tylko garstka, względem mln. (...) Uważam, chyba nie tylko ja, że za tymi wszystkimi atakami antypolskimi, szczególnie za udział w holokauście, stoją głównie żydzi. Plusem tej sytuacji jest to, że ludzie się odważyli mówić prawdę o żydowskim współudziale w zbrodniach wojennych i powojennych w Polsce”.

Imć Waszeć (anonimowy internauta, też stały bywalec na blogu p. Pasierbiewicza):
„Chodzi o te sylogizmy w formie faktów oraz sofizmaty w formie dowodów, których się dopuszcza imputując poszczególnym Polakom posiadanie cechy »antysemityzmu«. Taka postawa nie przystoi logikowi. Nie, oni – ci wymienieni – nie są antysemitami, tylko racjonalnie myślącymi ludźmi, którzy widzą jak jakieś obrzępały dorywają się do splendorów na kredyt, obsiadają przywódców, »radzą«, wchodzą w nasze państwo jak w masło, choć przychodzą znikąd i nikt nad tym już nie panuje. Lecz jak ktoś wreszcie zareaguje, to zostaje antysemitą”.

Komentarz: Frazy „dowiodłem”, „sylogizmy w formie faktów” i „sofizmaty w formie dowo-dów” są wielce zabawne w wypowiedziach spike’a i Imć Waszecia.

Pan Pasierbiewicz explicite zgodził się z dowodem spike’a i zapewne nie ma nic przeciwko słowom Imć Waszecia. Wystukał też prozę o tytule: „Jak stosując technikę sugestii podprogowej zrobić antysemitów z Bogu ducha winnych ludzi”. I dalej nawija tak:
„Prof. Jan Woleński atakując publicznie dziennikarzy Rafała Ziemkiewicza i Bronisła-wa Wildsteina, a także blogera Salonu 24 podpisującego swe notki własnym nazwiskiem (Krzysztof Pasierbiewicz) i zarzucając im, cytuję za prof. Woleńskim: »prowadzenie polityki nieinterwencji wobec antysemityzmu«, w charakterystyczny dla prof. Woleńskiego sposób podprogowo i pokrętnie zasugerował niechęć rzeczonych do Żydów. Powiem więcej. To, co robi prof. Woleński jest swoistym »wymuszaniem« miłości do Żydów, a przecież każdy psycholog wie, iż próba wymuszenia miłości jest zawsze przeciw-skuteczna. Więc można powiedzieć, iż rzeczony profesor w pewnym sensie prowokuje postawy, jeśli nie antysemickie to Żydom niechętne. A przecież tolerancja nie musi być jednoznaczna z miłością, szczególnie, że wiadomo, iż nie wszyscy Żydzi kochają Polskę i Polaków. Słowem według profesora Woleńskiego antysemitą nie jesteś tylko wtedy, kiedy prowadzisz politykę czynnej interwencji przeciw antysemityzmowi. Przyznacie Państwo, że nawet Mrożek wymiękła wobec filozofii prof. Jana Woleńskiego”.

Wedle obiegowej definicji percepcja (podobnie sugestia) podprogowa „dotyczy bodźców wzrokowych lub słuchowych, które trwają zbyt krótko, by mogły zostać świadomie zarejestrowane albo są ukryte wśród innych bodźców, bardziej wyraźnie odczuwalnych”. Prelogiczny umysł p. Pasierbiewicza najwyraźniej nie pojmuje tego, czym jest sugestia podprogowa, bo jednak opiera się na świadomej rejestracji tego, co wyraźnie napisałem, ale to nie znaczy, że zrozumiał mój tekst. Wygląda na to, że słowa p. Ziemkiewicza o głupich i chciwych parchach są niewinne. Pana Wildsteina krytykowałem za jego wypowiedzi o wydarzeniach marcowych, a nie za antysemityzm czy niechęć do Żydów. Trzeba też uznać, że p. Pasierbiewicz jest wręcz modelowym filosemitą, zważywszy na jego wypracowanie o piętnie rodem z Góry Synaj i przekonaniową wspólnotę z Armaniakiem, spikiem czy Imć Waszeciem.

Każdy, kto przeczytał mój felieton „Złote gody Marca 1968”, z łatwością zauważy, że (a) nie oczekuję od pp. Ziemkiewicza i Pasierbiewicza interwencji w sprawie antysemityzmu (byłby to dowód braku realizmu), a zatem nie mogłem im zarzucać polityki nieinterwencji, (b) nigdzie nie stwierdziłem, że antysemitą nie jest się wtedy, gdy prowadzi się „politykę czynnej interwencji przeciw antysemityzmowi”, (c) nigdzie nie wymuszam miłości (zwłaszcza ze strony pp. Ziemkiewicza i Pasierbiewicza, bo mogłaby być zbyt gwałtowna) do Żydów – chodzi jeno o tolerancję, ale wolną od hejtu. Wracając do psychologii, przeciętny czas potrzebny normalnemu (w miarę rozgarniętemu) człowiekowi dla rozumiejącej percepcji tekstu okazuje się podprogowo wydłużony u p. Pasierbiewicza. Ta Mrożek miałaby wielką uciechę, gdyby miała szansę zapoznać się z tym, jak p. Pasierbiewicz kompensuje niedomiar wiedzy nadmiarem (ponadprogowego) bełkotu.

Podpisani i anonimowi autorzy, wyżej cytowani, reprezentują w miarę masową klientelę, do której z łatwością docierają demony przeszłości, w szczególności znane z 1968 roku. Tym razem zostały obudzone nie tyle przez świadome działanie polityków, ile zaktywizowane spontanicznym poczuciem narodowej powinności. Nie traktuję tej armii wedle zasady pars pro toto, przy czym nie jest to ostrożność przed wnioskiem p. Świrskiego, nomen omen, o wszczęcie wobec mnie postępowania o obrazę narodu polskiego, ale zwyczajna dbałość o fakty.

Niemniej troska o relatywną czystość atmosfery społecznej w Polsce od antysemickiego smogu wymaga przynajmniej uświadomienia sobie, że – jak mawiał Lec – antysemitę też można poznać po nosie, aczkolwiek węszącym; rezultaty są bardzo ochoczo artykułowane. I jak to już drzewiej bywało, posiadacze takich węchowych urządzeń charakteryzują się wręcz podprogową czujnością na to, co zagraża prawdzie i ważnym sprawom dla polskiego państwa. I oczywiście nie są, jak sami utrzymują, przeciw komukolwiek, ale za… wartościami. Ale jest tak, że antysemitów poznaje się po słowach, nie po deklaracjach. Zdarza się, że po słowach przychodzą czyny, nie zawsze werbalne.

Reklama
Reklama