Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Antysemickie wpisy Magdaleny Ogórek w muzeum POLIN? Sprawa trafi do sądu

Wystawa „Obcy w domu. Wokół Marca ′68” Wystawa „Obcy w domu. Wokół Marca ′68” POLIN / materiały prasowe
Była kandydatka na prezydenta z ramienia SLD, a obecnie pracowniczka Telewizji Polskiej grozi muzeum wstąpieniem na drogę sądową. Chodzi o użycie jej wypowiedzi na wystawie piętnującej antysemityzm.

Wystawa „Obcy w domu”, bo o niej mowa, ma w plastyczny sposób opowiedzieć o wydarzeniach Marca ′68. Służy temu instalacja przypominająca halę Dworca Gdańskiego, z którego 50 lat temu Polacy pochodzenia żydowskiego wyjeżdżali z Polski, a także Archiwum Marca, zbiór pamiątek związanych z wyjazdami z kraju.

Obok nich znajduje się także zapis współczesnych przejawów hejtu i mowy nienawiści, zestawiony z przykładami z 1968 roku. To tzw. „marcowe gadanie” – termin sformułowany przez prof. Michała Głowińskiego i przedstawiony w książce o tym samym tytule. Przykłady: „organizatorzy burd i awantur”, „mąciciele porządku publicznego” i przede wszystkim hasło rozpowszechnione przez zawarty w nim błąd: „Syjoniści do Syjamu!”.

Co wspólnego z Marcem ′68 ma Magdalena Ogórek? Według twórców wystawy sporo. Wśród muzealnych eksponatów znalazł się m.in. tweet kandydatki na prezydenta o Marku Borowskim. „Czy oznaką kręgosłupa jest zmiana nazwiska z Borman na Borowski?” – pytała mediewistka w lipcu ubiegłego roku. Wpis na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka przypomina długą tradycję pytań o „prawdziwe” nazwiska. Został on zestawiony ze słowami Władysława Gomułki o Pawle Jasienicy. „Taka jest prawda o szermierzu wolności i demokracji Lechu Beynarze – Pawle Jasienicy. Taki jest portret jednego z inspiratorów ostatnich wydarzeń” – grzmiał Gomułka na wiecu warszawskiego aktywu PZPR.

Gomułka liczył na to, że domniemane żydowskie pochodzenie autora „Polski Piastów” zdyskredytuje go w oczach czytelników. O intencjach Magdaleny Ogórek prawdopodobnie mówią coś jej dalsze pytania do byłego marszałka Sejmu. Kiedy Borowski zapewnił ją, że nie zmienił nazwiska, Ogórek dopytywała: „A ojciec też nie zmieniał?”. Nawiązywała do ojca Marka Borowskiego, Wiktora, który był oficerem Ludowego Wojska Polskiego.

Żydowski coming out

Komentarz w tej sprawie wydało Forum Żydów Polskich, jego autor, Paweł Jędrzejewski, zaznaczał, że gdyby poprzednie nazwisko Borowskich brzmiało Martinez, sprawy by nie było. Ciekawe jest również, że na wystawie w muzeum nazwisko Magdaleny Ogórek zostało ocenzurowane. Domyślić się, że to ona jest autorką wpisu, mogli wyłącznie ci, którzy znali go wcześniej.

W gruncie rzeczy to porównanie wypada na korzyść dla Ogórek. W końcu została porównana do przywódcy państwa polskiego, a do tej roli niedawno aspirowała. Gdyby w przyszłości chciała zająć więcej miejsca na ekspozycji, powinna zaczytywać się w dostępnej w internecie „Liście prawdziwych żydowskich nazwisk”. Można na niej znaleźć dosłownie wszystkich. Od Leszka Balcerowicza, który − co dla wielbicieli „Ziemi obiecanej” zabawne – miałby nosić nazwisko Bucholtz, przez Ryszarda Bugaja (Blumfelda) po Jarosława Kaczyńskiego (Kalksteina). Pełen przekrój sceny politycznej i zapas tweetów na cały rok.

Magdalena I Eklektyczna

To oczywiście żart. Magdaleny Ogórek prawdopodobnie nie rozbawi, bo od muzeum zażądała przeprosin i zagroziła, że w przeciwnym razie wytoczy proces. Muzeum wydało już oświadczenie, w którym bezradnie wzrusza ramionami. „Wszystkie teksty są prawdziwe, pochodzą z różnych stron internetowych i mediów społecznościowych. Na wystawie nie publikujemy nazwisk ich autorów” – czytamy w oświadczeniu.

Niestety nawet niezgoda autorki „Listy Wachtera” zahacza o język Marca. Ogórek twierdzi, że działalność muzeum to wyraz „obsesyjnej propagandy politycznej”. A więc nie stoją za tym konkretne osoby, nie jest to wypadkowa ich wiedzy i poglądów, a „obsesyjnej propagandy”. Słysząc te słowa, Towarzysz Wiesław z pewnością dodałby coś o inspiracji płynącej z Bonn, Monachium lub Hajfy.

Droga od pozowania do zdjęć z Leszkiem Millerem do wypytywania Marka Borowskiego o żydowskie korzenie wydaje się długa i skomplikowana. Ogórek pokonała ją w dwa lata, dając przykład niezwykle eklektycznego i pojemnego światopoglądu. Tego samego, o którym nie na darmo pisał Czesław Miłosz w słowach „jest ONR-u spadkobiercą Partia”.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama