Pani magister od zadań specjalnych
Przyłębska od zadań specjalnych. To ona zwoła posiedzenie KRS
Chodzi o to, że Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf uważa przeforsowane niedawno przez PiS zmiany w ustroju KRS za niekonstytucyjne. Mogłaby więc w ogóle nie zajmować się losami ciała stworzonego z nominacji obecnej ekipy i tylko przez nią traktowanego jako KRS. Wobec niezwołania inauguracyjnego posiedzienia tzw. KRS nie mogłaby funkcjonować i obsadzać swoimi wybrańcami liczne ostatnio w sądownictwie wakujące stanowiska.
Przyłębska na kłopoty PiS
Od czegóż jednak PiS ma mgr Julię Przyłębską, usadowioną wbrew procedurom, a więc nielegalnie, na fotelu prezesa innego obciążonego wadą niekonstytucyjności ciała – czyli organu, który w państwie PiS zastąpił rzeczywisty Trybunał Konstytucyjny?
Mgr Przyłębska sprawdziła się już wszak na najtrudniejszych odcinkach. Najpierw skutecznie zdemontowała prawdziwy Trybunał i zgodnie z zamówieniem ekipy rządzącej steruje tzw. TK. Ostatnio dostała zlecenie związane z międzynarodową awanturą wokół skandalicznych zapisów w nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Sam Jarosław Kaczyński zaszczycił uroczystość wręczenia mgr Przyłębskiej nagrody Człowieka Wolności tygodnika „Sieci” i wyraził nadzieję, a nawet pewność, że da sobie ona radę wobec możliwych nowych wyzwań.
Miał zapewne na myśli przypudrowanie sporu wokół mających służyć zakłamywaniu historii stosunków polsko-żydowskich zapisów ustawy o IPN – zwłaszcza że PiS-owi udało się już podsycić antysemickie nastroje sporej części rodaków i wykreować na twardych obrońców poczucia narodowej dumy.
Tak zwane KRS i TK
Co więcej, okazuje się, że równocześnie mgr Przyłębska zostałaby posłana na następny trudny front – miałaby spacyfikować domagających się poszanowania niezależności trzeciej władzy sędziów. Stąd właśnie ów plan szybkiej zmiany trybu zwoływania posiedzeń Krajowej Rady Sądownictwa (a w istocie tzw. KRS).
W efekcie mgr Julia Przyłębska, tzw. prezes tzw. Trybunału Konstytucyjnego, otwierałaby posiedzenie tzw. Krajowej Rady Sądownictwa i wskazywałaby tzw. przewodniczącego KRS spomiędzy jej tzw. (bo też nominowanych z naruszeniem prawa) członków.
Zabawa trwa – jak widać – w najlepsze.