Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jeszcze Polka nie zginęła

Proponujemy nasz własny, polski slogan: „Odzyskujemy macierzyństwo”. Zabieramy go z rąk księży.

Poseł Janusz Sanocki powiedział ostatnio o kobietach uczestniczących w komisji sprawiedliwości i praw człowieka w sprawie zaostrzenia ustawy aborcyjnej: „to są jędze, po prostu łżą w żywe oczy (...), prowokują, na pewno napaliły się jakichś skrętów, bo dziwnie wyglądały”. Panie Januszu, rzeczywiście: jesteśmy wiedźmami. Jędzami, czarownicami, dziewuszyskami i cwaniarami. Czasami wyglądamy dziwnie, czasami prowokujemy. Jesteśmy niebezpieczne, zwłaszcza w Czarne Piątki. Jak to zielarki, dodać nam jeszcze kota, czosnek i pełnię księżyca. Na pana miejscu przygotowałybyśmy osikowy kołek i trzymały obok łóżka.

W Słupsku za to czarownic się nie boją. Na cześć jednej z nich nazwali rondo. Trinę Papisten skazano na tortury, a 30 sierpnia 1701 r. spalono za rzekome czary i pakt z diabłem. Czyli tak naprawdę za co? Pewnie za to, że umiała przyrządzić skuteczną mieszankę ziołową na wzdęcia, maść na rwę kulszową, odebrać poród, zaradzić hemoroidom, ogarnąć wariata i ukoić zespół niespokojnych nóg.

Dziś tym wszystkim zajmują się wielkie koncerny farmaceutyczne i nikt ich z tego powodu nie pali. Za to kobiety nadal się torturuje. W Polsce Anno Domini 2018 trudno nie mieć zespołu niespokojnych nóg, bo ciągle trzeba biegać na czarne marsze. Obecne władze dbają o to, żebyśmy miały ruchu pod dostatkiem. Są teorie, że wykonują te ruchy robaczkowe po to, żeby przykryć machloje. Albo że robią to z czystej, małpiej złośliwości, żeby kobietom uprzykrzyć życie.

Kto nie umie dać życia, ten może być zły, że inni mogą. Kto nie potrafi go chronić, może czuć się zagrożony, widząc tych, którzy to umieją. Frustrat to najgorszy psuj. I takie psuje stanęły nam znów na drodze.

Trina Papisten to pierwsza polska zrehabilitowana ofiara polowań na tak zwane czarownice, wiedźmy, szeptuchy.

Polityka 14.2018 (3155) z dnia 03.04.2018; Felietony; s. 87
Reklama