Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

PiS hojnie wynagradza. Sprawdziliśmy, na co partie wydają pieniądze

PiS najwięcej wydał na wynagrodzenia dla swoich pracowników. PiS najwięcej wydał na wynagrodzenia dla swoich pracowników. Tomasz Trybus / PantherMedia
Ci, którzy mają z czego, oszczędzają na kampanię wyborczą. Ale na pewne rzeczy pieniądze muszą się znaleźć. W PiS przede wszystkim na ochronę prezesa, a w PO na kreowanie wizerunku.

Przeanalizowaliśmy wydatki partyjne za 2017 rok, finansowane z subwencji (pieniądze pochodzące z budżetu państwa) i w mniejszym stopniu ze składek członkowskich. Do końca marca partie miały obowiązek złożyć do Państwowej Komisji Wyborczej sprawozdania finansowe.

Ile partie zebrały od swoich sympatyków?

Ustawa o partiach politycznych wśród źródeł finansowania na pierwszym miejscu wymienia składki członkowskie. Partie dostają też darowizny od osób prywatnych. Jednak to dotacja budżetowa stanowi lwią część wpływów. Najwięcej darowizn zebrała Nowoczesna – jak słychać w partii, dzięki znajomościom Ryszarda Petru – 1,7 mln zł, a ze składek od członków uzbierała 53 tys. zł. 35 najhojniejszych osób wpłaciło 733 tys. zł, dziewięcioro z nich dało Nowoczesnej po 30 tys. Przypomnijmy, że Nowoczesna nie dostaje pieniędzy z budżetu, bo Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła jej sprawozdanie finansowe. To samo spotkało Razem (subwencja dla partii została obniżona o 30 tys. zł).

Chętni do wspierania swojej partii są też członkowie PO – wpłacili 1,48 mln zł (w tym 572 tys. darowizn). Partia Jarosława Kaczyńskiego uzbierała ze składek aż 3 mln zł, ale tylko 67 tys. z darowizn. Zgodnie z prawem każdy sympatyk i członek partii może wpłacić w ciągu roku 15-krotność minimalnego wynagrodzenia, czyli ponad 31 tys. zł. Te wpłaty są często obowiązkowe i nazywane „podatkiem funkcyjnym”. Płacą go ci, którzy z rekomendacji partii pełnią jakąś ważną funkcję w samorządach, instytucjach ogólnokrajowych czy międzynarodowych. Wojciech Jasiński (PiS), były prezes Orlenu, łącznie przez cały rok zasilił partyjną kasę kwotą 6 tys. zł, Zbigniew Rasielewski – wiceprezydent Torunia – 11 tys. zł, a Mateusz Morawiecki prawie 9 tys zł.

Osoby związane z PSL zdecydowanie bardziej skłonne są przekazywać partii darowizny (2,16 mln zł) niż składki członkowskie (68 tys zł). Hojny gest miał europoseł Jarosław Kalinowski, były przewodniczący Stronnictwa (25 tys. zł). SLD zebrał ponad milion, a najwięcej wpłacali europosłowie: Zemke 24 tys. zł, Liberadzki i Łybacka po 29 tys. zł.

„Podatek funkcyjny” działa również w regionie częstochowskiej SLD. Rekordzistą jest były prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Częstochowie Roman Bolczyk – przekazał 28 tys. zł. Kondycję Twojego Ruchu dobrze oddaje niska liczba wpłat składkowych – zaledwie 60 tys. zł. Lepiej ma się partia Korwin-Mikkego, której członkowie uzbierali ponad 129 tys. zł ze składek i darowizn. Partia Razem zebrała od zwolenników 512 tys. zł.

Ile partie płacą pracownikom?

PiS najwięcej wydał na wynagrodzenia dla swoich pracowników – 3,6 mln zł. Co ciekawe, w 2015 roku, kiedy partia wygrała wybory, na wynagrodzenia wydano 1,7 mln. Dyrektor sekretariatu prezesa Barbara Skrzypek zarabia nieco ponad 10 tys. zł miesięcznie (w 2015 roku zarabiała 5,5 tys. zł). Jeszcze więcej zarabia skarbniczka partii Teresa Schubert – 17 tys. zł miesięcznie (w październiku zainkasowała 31 tys. zł wynagrodzenia).

PO zawsze sporo wydawała na wynagrodzenia. W ostatnim roku było to 5,7 mln zł. W Razem panuje zaś pełna równość. Na pensje wydała 693 tys. zł, a kilkuosobowy zarząd partii wypłaca sobie po 2,9 tys. zł miesięcznie. SLD na wynagrodzenia przeznaczył 1,3 mln zł.

Na co partie wydają najwięcej?

PiS z 18,5 mln wydał 9,7 mln, reszta to oszczędności. Na liście płac jest firma Solvere Anny Plakwicz i Piotra Matczuka, którzy od lat związani są z partią. Przed świętami wielkanocnymi wrócili do kancelarii premiera, odpowiadają za wizerunek rządu. Spółka od sierpnia do grudnia zarobiła 450 tys. zł.

Już od lat każdego miesiąca budżet partyjny obciążają wydatki na ochronę Jarosława Kaczyńskiego (w 2017 roku 135 tys. zł miesięcznie, tyle co rok wcześniej). Ochroniarzami obstawiony jest prezes, jego dom na warszawskim Żoliborzu i mieszkanie w tej samej dzielnicy.

Partia przelewa – podobnie jak rok temu – co miesiąc 36,9 tys. zł fundacji Lux Veritatis Tadeusza Rydzyka. Ani fundacja, ani PiS nie chcą ujawnić, za jakie usługi. Sporo pochłonęły też obchody siódmej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Na przywiezienie do Warszawy sympatyków PiS partia wydała 115 tys. zł. Szczyciła się, że Krakowskie Przedmieście się zapełniło, ale nie dopowiedziano, że to partia zapłaciła za przejazd chętnych. Na znicze PiS wydał ponad 10 tys. zł. Chętnie dotuje też zaprzyjaźnione portale prawicowe: za ogłoszenie w serwisie wPolityce.pl zapłacił 11 tys. zł, portalowi niezalezna.pl – 14 tys. zł.

SLD na narady, spotkania i imprezy okolicznościowe wydał w zeszłym roku 76 tys. zł. Partia Razem zaś bardzo oszczędnie gospodaruje pieniędzmi. Zostawiła na koncie 3,5 mln zł oszczędności, które prawdopodobnie wykorzysta w kampanii wyborczej. Analizując wyciągi bankowe Razem, widać, że przeznaczali pieniądze na rzeczy niezbędne. Za taki być może został uznany wydatek 9 tys. zł za trening interpersonalny w firmie, która promuje go tak: „Trening interpersonalny to czas, który spędzasz na uczeniu się, jak mówić i jak słuchać”.

Platforma też oszczędza przed sezonem wyborczym. Z 15,5 mln zł zeszłorocznej subwencji wydała 9 mln zł. Prawie 2 mln zł zapłaciła Fundacji Państwo Prawa, z którą związani są m.in. prof. Marek Chmaj i adw. Jacek Dubois. Jej prezesem jest były koszykarz Tomasz Świętoński. Po zakończeniu sportowej kariery Świętoński pracował w resorcie sportu za rządów PO – m.in. przy przetargach na budowę Orlików. Celem statutowym fundacji jest „wspieranie rozwoju demokracji i państwa prawa”. Osiąga je poprzez organizowanie programów edukacyjnych i szkoleniowych. Partia Grzegorza Schetyny wydała najwięcej ze wszystkich ugrupowań na badania opinii publicznej – 665 tys. zł.

PO sporą część subwencji przeznaczyła też na kreowanie wizerunku. Agencji Apostołowie Opinii, działającej w obszarze zarządzania reputacją w sieci, zapłaciła 318 tys. zł. Drugiej firmie doradczej powiązanej z Apostołami Platforma zapłaciła 226 tys. zł. PSL też wydaje na wizerunek. Ludowcy zapłacili spółce ADVSR, która doradza, jak komunikować się w internecie, 110 tys. zł, a 103 tys. firmie doradczej Green Light Media, która współpracowała m.in. z Ministerstwem Rolnictwa oraz firmami z branży rolniczej i spożywczej.

Więcej skromności!

PiS – jako największy wygrany ostatnich wyborów – zgarnął największą pulę subwencji: 18,5 mln zł. Partia Grzegorza Schetyny 15,4 mln zł, PSL 4,4 mln zł. Subwencję dostali również ci, którzy choć nie dostali się do parlamentu, to w wyborach uzyskali co najmniej 3 proc. głosów, lub koalicje ugrupowań z 6-proc. wynikiem. Z partii pozaparlamentarnych subwencję dostają SLD 4,3 mln zł, Razem 3,1 mln zł, Twój Ruch 1,2 mln zł, Wolność Janusza Korwin-Mikkego 4,1 mln zł.

Większość obywateli przyklaskuje pomysłom odcięcia partii od publicznych pieniędzy. Ale mimo wielu luk w przepisach to właśnie system mieszany, czyli część ze składek, część od sympatyków, a najwięcej z budżetu, jest dobrym sposobem finansowania partii i polityków. Obserwując każdego roku, jak wiele środków partie przeznaczają na kreowanie wizerunku – albo, jak w PiS, na ochronę prezesa – warto rozważyć zmniejszenie subwencji oraz rygorystycznie rozliczać wydatki. Trzeba nadal finansować politykę z budżetu państwa, ale skromniej. I kontrolować uważniej.

Współpraca: Janek Rojewski, Juliusz Skibicki

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama