Po tym jak premier Morawiecki przedstawił swój program, chyba już wszyscy uważamy, że nam się należy. Bo ja na przykład wychowałam czworo dzieci, to jakąś emeryturę powinnam przecież dostać; inni mają dziecko w szkole, więc im się należy dodatkowe 300 zł na wyprawkę. Jeszcze inni będą mieć teraz równe chodniki, poczty bez schodków, mieszkania z windami itd., a małym przedsiębiorcom należą się niskie podatki. A! I oczywiście po raz kolejny nam przypomniano, że kobietom w ciąży należą się lekarstwa za darmo, a nam wszystkim należą się krótsze kolejki do lekarzy. No i super. Don’t worry be happy! Ten rewolucyjny program Grzegorz Furgo nazwał „Gwiazdką z nieba plus”, na co mu Tereska odćwierkała radośnie na Twitterze: „Ulicami popłynie miód i mleko, tylko kupmy gumowce”.
Dobre panisko rozda wszystko i to bez żadnego trybu. Tak jak poprzyznawali sobie ministrowie wysokie nagrody, na czele z panią ekspremier Szydło, która na sobotniej konwencji PiS wystąpiła z imponującej wielkości czerwonym kwiatem w klapie. Przypomniało mi to, jak w Krakowie starsze pokolenie, pamiętające jeszcze czasy cesarza Franciszka Józefa, określało niektóre niewiasty poczciwo-prześmiewczym powiedzeniem (zawierającym błąd gramatyczny typowy dla galicyjskiego niemieckiego): dort das Vorne wo die Brosche – tam przód, gdzie broszka.
Wątpliwości dotyczących zwrotu nagród na ostatniej konwencji PiS nie było w ogóle, bo przecież pan prezes, również bez żadnego trybu, kazał je przelać na Caritas, a po sprzeciwie, totalnie na tę nagłą szczodrobliwość nieprzygotowanego Caritasu, zapowiedział „trochę inną formułę” tego zwrotu. Kazał jeszcze obniżyć pensje posłom i samorządowcom. Czego się nie robi dla odwracania uwagi od własnej pazerności i rozrzutności pieniądza publicznego!