Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Raport Fundacji Helsińskiej o „dobrej zmianie” w sądach

Protest w obronie sądów, Szczecin 2017 Protest w obronie sądów, Szczecin 2017 Cezary Aszkielowicz / Agencja Gazeta
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro swoimi reformami i zaniechaniami przyczynia się do pogorszenia pracy sądów – wynika z raportu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Minister-prokurator generalny Zbigniew Ziobro odwołał w sumie 149 prezesów i wiceprezesów sądów. Formalnie pisowska reforma sądownictwa zaczęła się w styczniu, ale faktycznie trwa od początku rządów PiS. Helsińska Fundacja Praw Człowieka przedstawiła raport o „dobrej zmianie” w sądach: „Od kadr się zaczyna. Zmiana prezesów i wiceprezesów sądów powszechnych w okresie od sierpnia 2017 roku do lutego 2018”. Wynika z niego, że od ponad dwóch lat minister sprawiedliwości utrudnia funkcjonowanie sądów, przyczyniając się m.in. do przewlekłości postępowań. Zwieńczeniem tego procesu są uchwalone latem zmiany ustaw o ustroju sądów powszechnych i Krajowej Radzie Sądownictwa, dzięki którym minister wymienił kierownictwa sądów wszystkich szczebli. Owo nowe kierownictwo wymienia zaś teraz przewodniczących wydziałów.

Czytaj także: Krakowscy sędziowie podjęli uchwałę przeciw Zbigniewowi Ziobrze

Zbigniew Ziobro odwołał, kogo chciał

W ramach kompromisu z Unią Europejską PiS właśnie zmienił uchwalone latem prawo o ustroju sądów powszechnych, odbierając ministrowi sprawiedliwości możliwość dowolnego odwoływania prezesów i wiceprezesów. Teraz musi pytać o zdanie Kolegium danego sądu, a Krajowa Rada Sądownictwa może wyrazić sprzeciw. Czyli wróciliśmy do sytuacji sprzed pisowskiej „dobrej zmiany”. Tyle że to już nie ma znaczenia, bo minister odwołał, kogo chciał. A Krajowa Rada Sądownictwa jest całkowicie zdominowana przez przedstawicieli PiS, więc nie będzie próbowała pokrzyżować ministrowi Ziobrze planów odwołania prezesa sądu, z którego nie będzie zadowolony.

Autorki raportu Fundacji Helsińskiej przeprowadziły 14 wywiadów z prezesami i sześć z wiceprezesami sądów, którzy zostali odwołani przez ministra na podstawie nowej, niewymagającej konsultacji procedury. Wywiady prowadzono w 14 miastach w całej Polsce. Dane rozmówców i sądów zostały zanonimizowane, by ochronić sędziów przed ewentualnymi represjami.

Minister rozmnożył problemy

Pierwsza część wywiadu dotyczyła najważniejszych problemów w funkcjonowaniu sądów. Rozmówcy wskazali na zbyt małą liczbę sędziów, pracowników administracyjnych i kadry pomocniczej. I trudną współpracę z Ministerstwem Sprawiedliwości.

Minister nie ogłaszał konkursów na wolne miejsca sędziowskie (na obsadzenie czeka ponad 500 wakatów), nie wyrażał zgody na delegowanie sędziów do sądów, gdzie były wakaty, lub delegował niekoniecznie tam, gdzie byli potrzebni, odrywał sędziów od orzekania, zatrudniając ich w ministerstwie, i nie podejmował wystarczających starań, by zatrudnić więcej asystentów sędziów i referendarzy. To cytaty z wywiadów:

  • Przy każdym moim pytaniu co do stanowisk sędziów, jak i referendarzy i asystentów otrzymywałem enigmatyczne zdanie, które nikomu nic nie mówi: „wniosek jest w trakcie realizacji”.
  • Słyszeliśmy ciągle, że a to do końca półrocza, a to do końca roku będą uruchomione obwieszczenia. Ze strony ministerstwa też było jasne, że tyle utrzymujących się wakatów to nie jest zdrowa sytuacja.
  • Permanentnie byliśmy pozbawieni kilkunastu sędziów i mam tu na myśli i wakaty, i delegacje do sądu i do ministerstwa.
  • W sumie w 2017 roku we wszystkich sądach rejonowych brakowało 20 sędziów – to tak jakby wyjąć jeden cały sąd.
  • Niekiedy pisma w sprawie wakatów sędziowskich szły nawet co miesiąc, na niektóre ministerstwo nie udzielało odpowiedzi, czasami zbiorczo odmawiali, nie przedstawiając uzasadnienia.
  • Mamy problem z utrzymaniem etatów sędziowskich – piszemy prośby i uzasadniamy, dlaczego etat powinien pozostać w sądzie, ale ministerstwo ma swoje wyliczenia i na naradach informują, żeby ich nie zasypywać statystykami, ponieważ dysponują własnymi wyliczeniami, i że możemy podać inne okoliczności, dlaczego etat powinien zostać w sądzie.

Spada jakość orzecznictwa

Do tego minister wprowadził skomplikowaną procedurę występowania o delegowanie sędziów, przez co utrudnił występowanie do niego samego o taką zgodę. Ministerstwo najczęściej zaś odmawiało zgody na delegowanie sędziego bez żadnego uzasadnienia:

  • Przychodziło jednozdaniowe pismo: nie! Nie wiadomo było, czy „nie, bo nie ten kandydat”, czy „nie, bo nie”. I nie można było, niestety, dowiedzieć się, jakie były przyczyny odmowy.

W tak trudnej sytuacji kadrowej minister zainicjował zmianę przepisów o wieku emerytalnym sędziów, czyli o wcześniejszym przechodzeniu w stan spoczynku. I w dwóch trzecich przypadków nie wyrażał zgody na dalsze orzekanie po osiągnięciu stanu spoczynku – bez podania przyczyn odmowy.

  • Z informacji przekazanych przez ministerstwo wynika, że w okresie od 12 sierpnia 2017 roku do 28 lutego 2018 roku wnioski o możliwość dalszego pełnienia urzędu sędziego złożyło łącznie 219 sędziów. Minister sprawiedliwości rozpoznał 130 wniosków i wyraził zgodę na dalsze zajmowanie stanowisk 69 sędziom.
  • Teraz pierwsze panie będą składały wnioski do ministerstwa i się bardzo boją, co będzie – trzy wydziały w bardzo krótkim czasie mogą stracić 5 sędziów, na które przyjdą inne osoby z sądu niższego szczebla. Przecież teraz nowelizacja przewiduje, że nawet do sądu apelacyjnego może iść sędzia sądu rejonowego z dziesięcioletnim stażem. A jak sobie wybiorą swój KRS, to zobaczy pani, kto teraz będzie orzekał. Niestety jakość orzecznictwa bardzo spadnie.

W prawie połowie zbadanych przez Fundacje sądów co najmniej jeden sędzia był delegowany do Ministerstwa Sprawiedliwości. A jego etat był zablokowany, więc nie można nawet „pożyczyć” – czyli delegować – sędziego z innego sądu. W ten sposób minister sprawiedliwości przyczynił się do powstania przewlekłości w pracy sądów. A potem tą przewlekłością uzasadniał odwoływanie prezesów.

Czytaj także: Skutki nowej ustawy o Sądzie Najwyższym

Zła współpraca z resortem sprawiedliwości

Odwołani prezesi i wiceprezesi sądów skarżyli się na złą współpracę z Ministerstwem Sprawiedliwości:

  • Moja współpraca z panem wiceministrem Łukaszem Piebiakiem od początku układała się bardzo źle. Poza tym trudno było nawiązać z panem Piebiakiem kontakt – pewnie też rozliczne obowiązki służbowe powodowały, że nie miał na to czasu. (...) W żaden sposób nie mogę zgodzić się z oceną Ministerstwa Sprawiedliwości, jeśli chodzi o ocenę potrzeb sądu.

Z tego, co mówili Fundacji rozmówcy, ministerstwo nadawało różny priorytet sprawom. O ile np. pisma dotyczące wakatów sędziowskich były tygodniami nierozpatrywane, o tyle korespondencja dotycząca skarg na sędziów lub działanie sądu była przekazywana w ciągu tygodnia.

Byli prezesi skarżyli się, że rola prezesa sądu się zmniejsza, a on sam „staje się niepisanym urzędnikiem Ministerstwa Sprawiedliwości”. Wskazywali na rosnące obowiązki statystyczne: „Utopią jest myślenie, że skoro wszystkie repertoria są prowadzone w wersji elektronicznej, to te dane generują się samoczynnie”.

  • Od listopada 2015 roku przechodziliśmy powolną ewolucję w kierunku założenia, że prezesi sądów nic nie robią i tylko trwają na stanowiskach. To zmierzało w kierunku tego, by nabrać swoją kadrę zarządzającą.

Rozmówcy wskazywali na ingerowanie resortu w sferę orzekania: przypadki zwracania się z żądaniem informacji o konkretnych postępowaniach:

  • Od jesieni 2015 roku skarg składanych przez obywateli do Ministerstwa Sprawiedliwości zaczęły wpływać ogromne ilości – zresztą w latach 2005–2007 obserwowałam to samo. (...) Zdarzały się też sprawy, gdy ktoś przychodził do biura poselskiego z prośbą o podjęcie jakiejś interwencji. Poseł wysłał interwencję do ministra sprawiedliwości i ministerstwo od nas oczekiwało informacji o tym, jakie planujemy podjąć czynności w danych sprawach. To zaczęło przybierać kształt sprzeczny z przepisami o ustroju sądów powszechnych.

Czytaj także: Studenckie śledztwo Zbigniewa Ziobry

Minister odwołuje prezesów

Druga część badań przeprowadzonych przez Fundację dotyczy przebiegu odwoływania prezesów i wiceprezesów sądów. Powtarza się schemat: prezes dowiaduje się o swoim możliwym odwołaniu od kolegów, którym ministerstwo, nieformalnie, proponowało jego funkcję. Albo z korytarzowych plotek:

  • Ta świadomość spiskowania za naszymi plecami – zwłaszcza że nowa prezes sądu nigdy się nie angażowała w życie sądu – to z takiego czysto ludzkiego punktu widzenia jest fatalne.
  • Po tych plotkach należało się spodziewać odwołania, natomiast nie zakładałam, że będzie to taka niekulturalna forma zarówno ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości, ale również mojego następcy.
  • To było czekanie na faks – może przyślą w piątek, może w poniedziałek?
  • Intencją pani [z Ministerstwa Sprawiedliwości – red.] było uprzedzenie mnie o tej wiadomości, zanim ten faks spadnie w sekretariacie. Ale dosłownie kiedy z nią rozmawiałam, już te faksy przychodziły.

Odwoływanie faksem było regułą. Po kilku dniach pocztą przychodziła decyzja, pozbawiona uzasadnienia, często z datą wsteczną.

Prezesi sądów byli odwoływani albo pojedynczo, albo falami, np. jak w przypadku odwołania prezesów sądów w apelacjach katowickiej, krakowskiej lub poznańskiej.

Publikując na stronie internetowej informacje o odwołaniu prezesów, ministerstwo w niektórych przypadkach podawało również „ocenę efektywności pracy”. Oczywiście krytyczną, co sugerowało, że to właśnie zła efektywność jest powodem odwołania prezesa czy wiceprezesa. Te oceny kwestionowali zarówno sędziowie danego sądu, jak i Stowarzyszenie Sędziów Iustitia, publikując dane statystyczne. „Trudno nie odnieść wrażenia, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie dokonywało obiektywnej oceny pracy sądów, lecz szukało najsłabszych punktów w ich działalności po to, by w jakikolwiek sposób uzasadnić wprowadzane zmiany kadrowe. Zresztą z informacji jednego z rozmówców wynika, że nowy prezes sądu wprost przyznał, że komunikaty i przedstawione w nich informacje były tylko pretekstem do odwołania prezesów” – piszą autorki raportu.

W większości przypadków (14 na 20) odwołani prezesi spotkali się z wyrazami solidarności. W dziewięciu sądach zgromadzenia lub zebrania sędziów podejmowały uchwały w obronie odwołanych prezesów i wiceprezesów. Podobne uchwały podejmowano również w innych sądach nieobjętych badaniem.

Czytaj także: Prokuratura umiera w ciszy

Nowy prezes bez kompetencji

Na stanowiska po zwolnionych prezesach nie zawsze powoływano osoby kompetentne. W dwóch przypadkach osoby te były wcześniej skazane dyscyplinarnie za przewinienia przeciwko godności urzędu sędziego. Nowy prezes Sądu Rejonowego dla Krakowa-Śródmieścia był karany dyscyplinarnie za przewinienia służbowe, w tym m.in. nieuzasadnione przewlekanie postępowań. W Sądzie Rejonowym w Wodzisławiu Śląskim prezesem został sędzia skazany dyscyplinarnie, i toczyło się przeciwko niemu kolejne postępowanie dyscyplinarne.

Funkcje prezesów objęli również sędziowie najmłodsi stażem lub tacy, których kandydatury zostały zaopiniowane negatywnie w procesie wyboru przewodniczących wydziałów. „Nominacje nowych prezesów sądów połączone z dość wybiórczą analizą sytuacji w sądach oraz oceną efektywności ich pracy wskazują, że w praktyce głównym celem nowelizacji ustawy o sądach powszechnych nie było usprawnienie pracy sądów, lecz dogłębna wymiana kadrowa” – piszą autorki raportu.

Aż w 19 zbadanych sądach nowi prezesi nie zostali przedstawieni sędziom przez Ministerstwo Sprawiedliwości. W trzech sądach nowi prezesi odwołali wszystkich lub część przewodniczących wydziałów. Dwóm przewodniczącym wydziałów nowe kierownictwo sądu groziło postępowaniem dyscyplinarnym. W dwóch nowi prezesi przeprowadzili znaczące zmiany organizacyjne, ocenione przez rozmówców jako dotkliwe dla pracy sądu, uznane przez sędziów i pracowników za działania odwetowe.

Połowa rozmówców stwierdziła, że w trakcie pełnienia funkcji prezesa sądu i urzędu sędziego spotykali się lub obserwowali próby wywierania różnego rodzaju nacisków na sędziów. Były to np. listy i wystąpienia z Ministerstwa Sprawiedliwości, zawierające żądania np. zmian w organizacji sądu.

  • Chyba jestem dość odporna na odbieranie takich sygnałów, ale ton niektórych pism z ministerstwa był niewątpliwie bardzo stanowczy. Najistotniejsze to było, (...) kiedy ministerstwo żądało przesunięć między pionami, a jednocześnie nie ogłaszało żadnych nowych konkursów.
  • Widzę przyszłość wymiaru sprawiedliwości w czarnych barwach. Przewietrzy się środowisko, autorytety będą traciły na znaczeniu, stracimy punkty odniesienia, a konformistyczne postawy będą bardziej dolegliwe dla naszego środowiska.

Rekomendacje dotyczące sądownictwa w Polsce

Autorki raportu Fundacji Helsińskiej oceniają, że:

1. Proces odwoływania prezesów i wiceprezesów sądów nie był poparty całościową analizą sytuacji w sądach.

2. Proces powoływania nowych prezesów i wiceprezesów był prowadzony w sposób nietransparentny i na podstawie kryteriów pozamerytorycznych.

3. Nowelizacja ustawy o ustroju sądów powszechnych rozszerzyła możliwość wpływania przez polityków na sądy.

4. Skutki nowelizacji zaszkodzą niezawisłości sędziowskiej i zagrażają prawu do rzetelnego procesu.

Fundacja Helsińska rekomenduje Komisji Europejskiej uzależnienie uznania wykonania jej zaleceń dla Polski od pełnego wycofania się przez polski rząd z wprowadzonych zmian. I dołączenie się przez Komisję Europejską do postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej z wniosku irlandzkiego Sądu Najwyższego o wykonanie Europejskiego Nakazu Aresztowania Polaka. Bo „sprawa ta jak w soczewce skupia najważniejsze wątki dotyczące wprowadzonych zmian w systemie sprawiedliwości”.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną