Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Ocaleni z Holocaustu honorowymi obywatelami Warszawy

Od lewej Halina Birenbaum, Krystyna Budnicka, Marian Turski Od lewej Halina Birenbaum, Krystyna Budnicka, Marian Turski Agencja Gazeta
Halina Birenbaum, Krystyna Budnicka i Marian Turski zostali uhonorowani podczas uroczystej sesji Rady Warszawy z okazji 75. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim na Zamku Królewskim.

„Świadków jest coraz mniej. To 75. rocznica, to znaczy, że świadków będzie coraz mniej. Każdy jest dla nas cenny. Zostali, żeby świadczyć o historii” – mówiła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. I dodała: „Duchy maja skłonność odradzania się, a my mamy im nie pozwolić, żeby się odrodziły”.

Przyznanie tytułu honorowego obywatela Warszawy jet wyrazem najwyższego wyróżnienia i uznania dla zasług i wybitnych osiągnięć. W czwartek otrzymali je:

Halina Birenbaum (1929 r.) urodziła się w Warszawie jako Halina Grynsztejn. W czasie II wojny światowej przebywała w getcie warszawskim od momentu jego utworzenia do połowy maja 1943 r. W czasie powstania ukrywała się wraz z matką w bunkrze, a następnie była przetrzymywana w obozach koncentracyjnych na Majdanku, w Auschwitz-Birkenau, Ravensbrück oraz Neustadt-Glewe, gdzie doczekała wyzwolenia w 1945 r. Później wyjechała do Izraela, gdzie założyła rodzinę i mieszka do dziś.

Jest członkiem Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Książki Haliny Birenbaum m.in. „Wołanie o pamięć”, trzy tomiki wierszy: „Nawet gdy się śmieję”, „Nie o kwiatach”, „Jak można w słowach”, a przede wszystkim „Nadzieja umiera ostatnia”, zostały przetłumaczone na kilkanaście języków.

Krystyna Budnicka (1932 r.) urodziła się w Warszawie jako Hena Kuczer. W getcie warszawskim od momentu jego utworzenia do września 1943 r., w lipcu 1942 r. część jej rodziny została wywieziona do obozu w Treblince. Do września 1943 r. ukrywała się wraz z rodzicami i częścią rodzeństwa w bunkrze na terenie getta. Po odnalezieniu kryjówki przez Niemców udało jej się kanałami ewakuować na stronę aryjską, gdzie ukrywała się z pomocą organizacji podziemnych. Podczas selekcji przeprowadzonej przez Niemców wśród mieszkańców opuszczających zniszczoną w powstaniu warszawskim stolicę trafiła do sierocińca sióstr szarytek, a następnie do obozu przejściowego w Pruszkowie. W 1946 r. wróciła do Warszawy.

Jest wiceprzewodniczącą Stowarzyszenia „Dzieci Holocaustu” zrzeszającego osoby, pochodzenia żydowskiego urodzone w latach 1926-1945, które przeżyły Holocaust.

Marian Turski (1926 r.) urodził się w Druskiennikach jako Mosze Turbowicz. Miał 14 lat, kiedy trafił do łódzkiego getta, gdzie działał w podziemnej organizacji „Lewica związkowa”. Jednym z ostatnich transportów w 1944 r. wywieziony został do obozu Auschwitz-Birkenau. Tam Niemcy zamordowali jego ojca i brata. W 1945 r. przeżył dwa marsze śmierci więźniów: w styczniu – z Auschwitz do Buchenwaldu, w kwietniu – z Buchenwaldu do Theresienstadt, gdzie 9 maja doczekał wyzwolenia. Po zakończeniu II wojny światowej zamieszkał w Warszawie. Ukończył historię i zajął się dziennikarstwem. W 1958 r. rozpoczął pracę w tygodniku POLITYKA, gdzie od 60 lat kieruje działem historycznym.

Przez wiele lat pracował nad powstaniem na warszawskim Muranowie Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. Przewodniczył Radzie Muzeum bezpośrednio po jej powstaniu. Zasiada we władzach m.in.: Stowarzyszenia Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej, Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej. Jest wiceprezydentem Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego.

Czytaj także: Marian Turski opowiada o Muzeum Historii Żydów Polskich

Powstanie w getcie warszawskim rozpoczęło się 19 kwietnia 1943 r. Było pierwszym miejskim powstaniem w okupowanej Europie. W nierównej, trwającej niespełna miesiąc, walce bojownicy Żydowskiej Organizacji Bojowej oraz Żydowskiego Związku Wojskowego stawili opór żołnierzom z oddziałów SS, Wehrmachtu, Policji Bezpieczeństwa i formacji pomocniczych. Sesja Rady Miasta jest jednym z wielu wydarzeń upamiętniających powstanie. Na ulicach Warszawy są tego dnia rozdawane papierowe żonkile, które stały się symbolem tamtych wydarzeń.

Daniel Passent o Marianie Turskim:

Mariana Turskiego poznałem w Październiku 1956 w Warszawie, przy ulicy Wspólnej 61. Był to adres znany wielu dziennikarzom, gdyż tam mieściła się redakcja popularnej gazety „Sztandar Młodych”. Turski był pełniącym obowiązki naczelnego redaktora. Kiedy gazeta stała się zbyt „odwilżowa” dla władz i zboczyła z linii partii (1958 r.), która odchodziła coraz dalej od „odnowy”, przenieśliśmy się zbiorowo, w kilka osób, pod inny tytuł i adres, mianowicie do Pałacu Kultury, gdzie mieściła się redakcja nowego tygodnika POLITYKA. Był to adres prestiżowy, ale niewygodny, gdyż w drodze do pracy i z powrotem trzeba było przemierzyć największy plac w Europie, a samochodów wówczas nie mieliśmy.

Wkrótce zostaliśmy zdegradowani do starej, dziś już nie istniejącej, kamienicy przy Alejach Jerozolimskich 37 (dziś mieści się tam hotel Forum). Punkt genialny, choć lokal podły, w bramie odór moczu, przed bramą cinkciarze ze swoim „change money” oraz panienki lekkich obyczajów. Warszawa, jakiej już nie ma. Marian Turski był tam już kierownikiem działu historii, która pozostała jego pasją do dziś. W swoim życiu był przedmiotem historii, potwornie dotkniętym przez los, i jej podmiotem, jednym z patriarchów wspólnoty polsko-żydowskiej.

Z przyczyn bliżej mi nieznanych, z czasem przenieśliśmy się na ulicę Chmielną, tuż obok siedziby Stronnictwa Demokratycznego, z którym nie mieliśmy nic wspólnego, jeśli już, to z kawiarnią plastyków, która mieściła się w podziemiu. Ale i tam nie dane nam było zagrzać miejsca, gdyż przydzielono nam siedzibę na ulicy Dubois (czy ta nazwa jest jeszcze dozwolona?), do „nowoczesnego” budynku typu „Lipsk”. Niedawno ten budynek został wreszcie rozebrany. Ale tam byliśmy na terenie dawnego getta, pomiędzy pomnikami Zagłady, której historia naznaczyła Mariana Turskiego na całe życie.

To tam, w pobliżu, stanęło Muzeum Polin, którego Marian Turski jest jednym z najważniejszych twórców. Tym Muzeum redaktor i społecznik odcisnął swoje piętno na obliczu Warszawy. Nie szczędząc sił, pielgrzymował po całym świecie kwestując na budowę Muzeum w stolicy Polski.

Jest doskonałym znawcą Cmentarza Żydowskiego przy ul. Okopowej. W czasie wolnym oprowadza po nim przyjaciół, znajomych i znajomych znajomych. Zapalony meloman i znawca muzyki klasycznej, jest częstym gościem w Filharmonii Narodowej, przy ulicy Jasnej – dla mnie jednym z piękniejszych budynków w stolicy, sanktuarium muzyki. Wiecznie młody, nie zdziwiłbym się, gdyby nadal uprawiał swoje inne pasje – grę w tenisa, chyba na kortach przy ul. Racławickiej, i jazdę na nartach.

Zawsze jednak pozostaje przede wszystkim kustoszem pamięci o czasach Zagłady, jednym z najbardziej zasłużonych dla naszej stolicy i dla naszego kraju. Warszawa może być z Niego dumna.

Czytaj także: Marian Turski – Przeżyłem dwa marsze śmierci. Po wojnie nic nie pamiętałem

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama