Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Czujny sygnalista i rychliwa (żwawa) prokuratura

Policja na konferencji o Marksie? To są praktyki totalitarne

12 maja 2018 roku miała miejsce konferencja naukowa (filozoficzna) „Karol Marks 1818–2018”. 12 maja 2018 roku miała miejsce konferencja naukowa (filozoficzna) „Karol Marks 1818–2018”. fhwrdh / Flickr CC by 2.0
Interwencja policji w Pobierowie jest czymś bardziej komicznym niż poważnym, ale w szerszej perspektywie może oznaczać autorytarną tendencję wobec nauki i środowiska naukowego.

12 maja 2018 roku miała miejsce konferencja naukowa (filozoficzna) „Karol Marks 1818–2018”. Odbyła się w Pobierowie w ośrodku szkoleniowo-wypoczynkowym Uniwersytetu Szczecińskiego. Została nawiedzona przez grupę policjantów (dwóch umundurowanych, jeden w cywilu). Podkomisarz Frąckiewicz (oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gryficach) wyjaśnił, że władze strzegące porządku publicznego otrzymały doniesienie o możliwości naruszenia art. 256. § 1. kk, zakazującego propagowania ustroju totalitarnego.

Stosownie do tego policjanci wykonywali czynności „na polecenie prokuratora Prokuratury Rejonowej Szczecin Zachód” i sprawdzali, czy „nie doszło do zachowań wypełniających znamiona przestępstwa” określonego w wyżej wymienionym artykule. W szczególności, jak stwierdził p. Frąckiewicz, „policjanci, realizując wytyczne prokuratora, przeprowadzili rozmowę z organizatorem konferencji naukowej, zbierając informacje na temat programu i przebiegu konferencji. Interwencja policjantów zakończyła się sporządzeniem notatki, która zostanie przekazana do właściwej prokuratury zlecającej powyższe czynności”.

Na tropie praktyk totalitarnych

Jak opowiedział jeden z uczestników zdarzenia, funkcjonariusze najpierw zagadnęli recepcjonistkę, czy nie dzieją się tu jakieś praktyki totalitarne. Potem rozmawiali z organizatorami, oświadczając, że muszą zebrać materiał dowodowy. W tym celu sfotografowali wydawnictwa leżące na stole przed salą konferencyjną.

Pani Biranowska-Sochalska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, wyjaśniła, że postępowanie przygotowawcze w związku z konferencją zostało wszczęte po pisemnym zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, oraz że w takim przypadku prokuratura musi podjąć działania wyjaśniające. Akcję funkcjonariuszy usprawiedliwiła tym, że działali oni na podstawie ustawy o policji. Ostatecznie prokurator nie zdecydował się na wszczęcie śledztwa.

Czytaj także: Nieautoryzowana rozmowa z Karolem Marksem. Tylko u nas!

Komu i dlaczego wadzi Karol Marks?

Kim był Karol Marks? Filozofem, socjologiem, ekonomistą i działaczem społecznym, na pewno jednym z najbardziej wpływowych myślicieli ostatnich dwustu lat. Oceniany jest różnie – przez jednych negatywnie za to, że jego idee inspirowały komunistów, a przez innych pozytywnie z uwagi na jego poglądy. Z reguły odróżnia się teoretyczne poglądy Marksa od ich praktycznej aplikacji. Marks zmarł w 1883 roku, a jego wizja porządku społecznego została wprowadzona w życie w 1917 roku.

Kwestia, czy to była jego wizja czy też przypisywana mu, jest stale dyskutowana. Jedni powiadają, że ponosi odpowiedzialność za totalitarny komunizm, inni – że różnica między Marksem a marksistami była mniej więcej taka jak między Kantem a kanciarzami. Obrońcy Marksa twierdzą, że przypisywanie mu odpowiedzialności za zbrodnie komunistyczne jest równie sensowne jak Tomaszowi z Akwinu za poczynania inkwizycji w Hiszpanii czy Monteskiuszowi albo Rousseau za terror jakobiński.

Cambridge University Press, jedno z najbardziej prestiżowych wydawnictw naukowych, wydało w 1991 roku tom „The Cambridge Companion to Marx” (oraz inne tomy, m.in. o Kancie, Popperze czy Wittgensteinie). Każda historia czy encyklopedia filozofii wydana od końca XIX wieku do naszych czasów wspomina o Marksie. Te fakty legitymizują konferencję w dwóchsetlecie urodzin Marksa – niezależnie od tego, czy jego poglądy się komuś podobają i jakie nasuwają skojarzenia.

Czytaj także: Filozofia jest w Polsce na wygnaniu

Minister Brudziński przeprasza za interwencję

Opisana sprawa wywołała spore poruszenie. Rektor uniwersytetu zaprotestował przeciwko wejściu policjantów na teren ośrodka w Pobierowie, argumentując, że została naruszona autonomia uczelni. Art. 227. ustawy o szkolnictwie wyższym stanowi:

  1. Rektor dba o utrzymanie porządku i bezpieczeństwa na terenie uczelni.
  2. Teren uczelni określa rektor w porozumieniu z właściwym organem samorządu terytorialnego.
  3. Służby państwowe odpowiedzialne za utrzymanie porządku publicznego i bezpieczeństwa wewnętrznego mogą wkroczyć na teren uczelni tylko na wezwanie rektora. Służby te mogą jednak wkroczyć z własnej inicjatywy na teren uczelni w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia ludzkiego lub klęski żywiołowej, zawiadamiając o tym niezwłocznie rektora.
  4. Porozumienia zawarte przez rektora z właściwymi organami służb, o których mowa w ust. 3., mogą określić inne przypadki związane z utrzymaniem porządku i bezpieczeństwa uzasadniające przebywanie tych służb na terenie uczelni.
  5. Służby, o których mowa w ust. 3., są obowiązane opuścić teren uczelni niezwłocznie po ustaniu przyczyn, które uzasadniały ich wkroczenie na teren uczelni, lub na żądanie rektora.

Jasne, że rektor ma rację. Akcja policji nie była uzasadniona przez zacytowany przepis. Pan Brudziński, minister spraw wewnętrznych i administracji, absolwent USz, zadzwonił do rektora i przeprosił za interwencję. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wydało takie oto oświadczenie (cytat za informacją prasową, bo na stronie resortu nic nie znalazłem na ten temat): „Zdarzenie jest nam znane, pracownicy MNiSW przyjrzą się tej sprawie. Natomiast minister MSWiA przeprosił władze uczelni za zaistniałą sytuację. Od władz uczelni, z którymi jesteśmy w kontakcie, wiemy, że policjanci po otrzymaniu informacji, że znajdują się na terenie ośrodka szkoleniowo-wypoczynkowego Uniwersytetu Szczecińskiego, opuścili miejsce konferencji”.

Czytaj także: Czy filozofowie są nam jeszcze potrzebni?

Po co policja na konferencji o Marksie

Najmniej winni są funkcjonariusze. Dostali polecenie, więc je wykonali, podobno niezbyt chętnie. Jeśli rzeczywiście zapytali o praktyki totalitarne, nie było to zbyt fortunne, ale być może tak właśnie zrozumieli swoje zadanie. Można oczywiście zauważyć, że funkcjonariusze policji znają prawo, ale to już tak jest, że rozkaz przełożonego jest ważniejszy w tych kręgach.

Gorzej, że p. Frąckiewicz nie jest świadom treści art. 227. ustawy o szkolnictwie wyższym. Warto byłoby się dowiedzieć, za co przeprosił p. Brudziński: za działania funkcjonariuszy czy za ignorancję p. Frąckiewicza, czy też za jedno i drugie.

Prawdziwym skandalem jest natomiast wypowiedź p. Biranowskiej-Sochalskiej, która najwyraźniej nie rozumie, że rzeczony art. 227. wyłącza ustawę o policji, a ponadto mylnie sądzi, że z obowiązku jakiegoś zareagowania na doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa w Pobierowie wynikała konieczność wysłania ekipy policyjnej na konferencję o Marksie. Podobno p. Ziobro został zapytany o opisywaną sprawę, ale na razie powstrzymał się od odpowiedzi. Być może kombinuje, jak usprawiedliwić stanowisko swoich podwładnych. Przeprosiny p. Gowina za zaistniałą sytuację są cenne, aczkolwiek nie on wysłał policjantów do Pobierowa. Oświadczenie resortu nauki jest paradne – problem nie polega przecież na tym, że policjanci opuścili ośrodek w Pobierowie, ale na tym, że w ogóle weszli na jego teren i dokonywali tam czynności zleconych przez prokuraturę, a opuścili je po ich zakończeniu.

Czytaj także: Od dawna trwa proces ogłupiania polskiej młodzieży

Nie ma usprawiedliwienia dla prokuratury

Nie wiadomo, kim jest osoba, która spisała doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z konferencją o Marksie. Być może był to tzw. sygnalista, czyli ktoś, kto pracuje w Uniwersytecie Szczecińskim, a być może ktoś spoza uczelni. Trzeba jednak domniemywać, że skoro ułożył stosowne doniesienie, coś jednak wiedział o Marksie i programie konferencji.

Pomijając funkcjonariuszy wykonujących rozkaz, od podkomisarza policji też można by oczekiwać jakiegoś elementarnego rozeznania w kwestiach rzeczowych. Niech będzie, że p. Frąckiewicz znalazł się w niezręcznej sytuacji i uznał, że musi jakoś usprawiedliwić interwencję swych kolegów. Nie ma natomiast żadnego usprawiedliwienia dla prokuratora, który zlecił tę akcję, a także dla p. Biranowskiej-Sochalskiej, która dokonała tak nieudolnego wytłumaczenia, co było (jest) grane. Pan (pani) prokurator, który (która) zajął (zajęła) się sprawą, mógł (mogła), a nawet powinien (powinna) potraktować doniesienie sygnalisty za absurd. Przypuśćmy, że zostało uznane za wymagające dalszych czynności. Najprościej byłoby poradzić się jakiegoś specjalisty, czy konferencja o Karolu Marksie (jej program był znany) stwarza okazję do propagowania totalitaryzmu. Tak jednak (zapewne) się nie stało i prokurator postanowił być rychliwy, łącząc chyżość swego działania z niewątpliwą czujnością.

Czytaj także: W Polsce wiedzę kształtuje światopogląd

Praktyki totalitarne władzy

A jednak w Pobierowie doszło do praktyk totalitarnych. Tak trzeba potraktować decyzję prokuratury o wysłaniu grupy (chyba) operacyjnej w celu sprawdzenia, co też dzieje się na konferencji naukowej o Karolu Marksie. To powinno być kolejnym sygnałem ostrzegawczym, kolejnym, bo nie pierwszym. Art. 120.3. pierwotnego projektu obecnie procedowanej ustawy o szkolnictwie wyższym przewidywał, że warunkiem zatrudnienia na stanowisku nauczyciela akademickiego jest to, że przeciwko danej osobie nie toczy się postępowanie o przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego. Pomijając już, że propozycja ta naruszała zasadę in dubio pro reo (domniemania niewinności), to, że wszczęcie postępowania karnego miało wystarczać do niezatrudnienia (lub zwolnienia) w szkole wyższej, trzeba uznać za kuriozum w historii życia akademickiego. Protesty ze strony środowiska naukowego sprawiły, że art. 120.3. został wykreślony. Ponoć jeden z wysokich urzędników resortu nauki był zdziwiony tymi protestami i wyjaśnił, że przecież chodzi o jakość kadry akademickiej.

Swego czasu pisałem, że wprowadzenie arbitrium scientiae w postaci ustalania przez prokuraturę i/lub sąd, czy dana praca naukowa obraża naród polski lub państwo polskie, jest wręcz rewolucyjną nowością w systemie ocen osiągnięć naukowych. I to są właśnie praktyki totalitarne lub próby ich wprowadzenia. Interwencja policji sama przez się jest czymś bardziej komicznym niż poważnym, ale w szerszej perspektywie może oznaczać autorytarną tendencję wobec nauki i środowiska naukowego.

Uważam siebie za legalistę. Zwracam więc uwagę, że każda konferencja o Platonie i Heglu stwarza możliwość propagowania totalitaryzmu. Jako dowód przytaczam tytuł i treść książki Karla Poppera „Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie” (tom pierwszy: Platon, tom drugi: Hegel, Marks”). Notabene gdy nastała niejaka odwilż w ZSRR, postanowiono wydać jakąś książkę Poppera po rosyjsku. Jedno z wydawnictw otrzymało dwie propozycje. Były to mianowicie „Logika odkrycia naukowego” i właśnie „Społeczeństwo otwarte”. Wybrano to drugie z uwagi na podtytuł o Marksie.

Dopiero gdy redaktor wydawnictwa rzecz przeczytał, uznał (i słusznie), że jest to krytyka utopii komunistycznej. W konsekwencji zdecydowano, że wydana zostanie „Logika odkrycia naukowego”. Historyjkę tę dedykuję wszystkim potencjalnym sygnalistom przedkładającym czujność nad wiedzę.

Są po temu poważne powody. Pan Suski, szef Gabinetu Politycznego Rady Ministrów, wybitny specjalista od spraw rosyjskich, zwłaszcza od caryc, martwi się, że dobra zmiana postępuje zbyt powoli, ponieważ ciągle ktoś kładzie kłody na jej trakcie. Inaczej mówiąc, walka polityczna zaostrza się w miarę postępów dobrej zmiany (zmodyfikowana teza Stalina). W tej sytuacji rola czujności zdecydowanie wzrasta. Także w stosunku do konferencji naukowych. I tak mamy (niezbyt) dawnych wspomnień czar – z tą różnicą, że wtedy nie było państwa polskiego.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama