Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sąd Najwyższy zawiesza przepisy o „wycince” sędziów

Lipcowa demonstracja w obronie sędziów Sądu Najwyższego Lipcowa demonstracja w obronie sędziów Sądu Najwyższego Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Sędziowie uruchomili środki prawne, które pozwolą skontrolować legalność działania władzy PiS. Lepiej późno niż wcale.

Od dwóch i pół roku utyskiwano, że „konstytucja się nie obroniła”. Jednak mechanizmem obronnym konstytucji są sądy. Tylko one mają legalne instrumenty kontrolowania działań dwóch pozostałych władz. Do tej pory Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy powstrzymywały się od zdecydowanego stosowania tych instrumentów.

Zawieszenie działania podejrzanych o niekonstytucyjność przepisów jest jednym z nich. Na szczęście dla konstytucji, państwa i dobra wspólnego Sąd Najwyższy po nie sięgnął. Władza PiS nie jest w stanie udaremnić postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Chyba że wyprowadzi Polskę z Unii.

Czytaj także: PiS domyka system – to sprawdzian dla sędziów

Konstytucja nie ma armat, ale ma sędziów

Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN zawiesiła w czwartek działanie przepisów przenoszących sędziów w stan spoczynku do czasu rozpatrzenia przez Trybunał Sprawiedliwości UE pytań zadanych mu na tle spraw, które przed nią zawisły. Pytania są związane z pisowskimi przepisami ustawy o SN, które:

  • obniżyły – z mocą wsteczną – granice wieku stanu spoczynku z 70 do 65 lat
  • uzależniły możliwość dalszego orzekania przez sędziów, których dotknął nowy, obniżony wiek emerytalny, od zgody prezydenta.

Sędziowie pytają Trybunał Sprawiedliwości UE, czy nowe prawo nie narusza standardów unijnych – takich jak nieusuwalność i niezależność sędziów – dotyczących prawa do sprawiedliwego sądu przez przeniesienie w stan spoczynku wbrew ich woli i uzależnienie dalszego orzekania od władzy wykonawczej. Sędziowie chcą też, by Trybunał Sprawiedliwości ocenił, czy nie zagraża prawu do sprawiedliwego sądu sytuacja, gdy w składzie sądzącym sprawę zawisłą przed Sądem Najwyższym sądzi sędzia zagrożony tym, że w najbliższym czasie osiągnie wiek stanu spoczynku i będzie musiał zabiegać u prezydenta o pozwolenie na dalsze orzekanie.

Pytają też, czy przymusowe przeniesienie w stan spoczynku z powodu ukończenia 65 lat nie narusza unijnej dyrektywy o zakazie dyskryminacji ze względu na wiek – tu powołują się m.in. na orzeczenie Trybunału w sprawie węgierskiej.

Czytaj także: Państwo prawa nie jest stracone

Zawieszone przepisy o przenoszeniu w stan spoczynku

Sąd Najwyższy jednocześnie zawiesił obowiązywanie przepisów o przenoszeniu w stan spoczynku od 65. roku życia i o konieczności pozwolenia prezydenta na dalsze orzekanie. Możliwość zawieszenia przepisów przez sąd krajowy wynika z orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE, o czym kilkakrotnie pisaliśmy.

Orzeczenia Trybunału są prawem bezpośrednio obowiązującym w krajach członkowskich. Sąd Najwyższy powołał się też na art. 755 § 1 kodeksu postępowania cywilnego dotyczący zabezpieczania roszczeń: „Jeżeli przedmiotem zabezpieczenia nie jest roszczenie pieniężne, sąd udziela zabezpieczenia w taki sposób, jaki stosownie do okoliczności uzna za odpowiedni”.

W tym przypadku za odpowiedni – i jedynie możliwy w tych warunkach – sposób sąd uznał zawieszenie działania trzech przepisów ustawy dotyczących usuwania sędziów, którzy skończyli 65 lat.

Co ta decyzja oznacza?

Przede wszystkim to, że sędziowie, którzy nie przeszli do tej pory w stan spoczynku, czyli nie zaczęli pobierać wynagrodzenia sędziów w stanie spoczynku, mogą dalej orzekać bez obawy, że wyroki wydane z ich udziałem będą nieważne. To, że część z nich – w tym prezes Gersdorf – dostało od prezydenta informacje o przeniesieniu w stan spoczynku, jest bez znaczenia w sytuacji zawieszenia działania przepisów, na mocy których prezydent wydał swoje zawiadomienia. Zresztą zawiadomienia nie miały kontrasygnaty premiera wymaganej dla ważności aktów, do których prezydent nie jest upoważniony z mocy konstytucji.

Decyzja nie oznacza konieczności wstrzymania konkursu na sędziów Sądu Najwyższego. Wprawdzie legalność konkursu jest wątpliwa, bo zarządził go prezydent bez kontrasygnaty premiera, a przeprowadza kwestionowana co do swojej legalności Krajowa Rada Sądownictwa, ale pytanie prejudycjalne SN nie dotyczy tych kwestii i te przepisy nie zostały zawieszone.

Władza PiS nie może – jak w przypadku wyroków Trybunału Konstytucyjnego – odmówić publikacji pytań czy w jakikolwiek sposób udaremnić ich wysłanie do Trybunału Sprawiedliwości UE, bo w żaden sposób w tym procesie nie uczestniczy.

Reklama
Reklama