Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jak Zaradkiewicz podpadł Pawłowicz. Kiedyś zablokowała jego nominację, ale nie tym razem

Kamil Zaradkiewicz Kamil Zaradkiewicz Anna Abako / EAST NEWS
Ponad dwa lata temu Krystyna Pawłowicz zablokowała sędziowską nominację dla Kamila Zaradkiewicza. Tym razem poległa w starciu ze Zbigniewem Ziobrą.

Rekomendacja KRS do Sądu Najwyższego dla Kamila Zaradkiewicza nie spodobała się posłance Krystynie Pawłowicz, która zasiada w upolitycznionej Radzie. Pawłowicz wytknęła mu we wtorek, że prezentował w mediach „bardzo liberalny i marginalny pogląd” na art. 18. konstytucji traktujący o instytucji małżeństwa. Podczas konferencji na Wydziale Prawa i Administracji UW w 2012 r. Zaradkiewicz mówił m.in., że z konstytucji wcale nie wynika, że małżeństwo to wyłącznie związek kobiety i mężczyzny. „Ten jego pogląd jest radykalnie sprzeczny z poglądem w polskiej doktrynie prawnej. Jeśli ta osoba miałaby reprezentować tak bardzo odmienny od polskiej kultury prawnej pogląd na małżeństwo, nie powinna być sędzią w SN. Bardzo proszę, żeby na tę osobę nie głosować” – apelowała Pawłowicz.

Na pomoc Zaradkiewiczowi przyszedł sam Zbigniew Ziobro i to dosłownie, bo pojawił się na posiedzeniu KRS. Minister sprawiedliwości mówił, że „pozwolił się zwrócić do niego o stanowisko” w sprawie poruszanej przez Pawłowicz. Ziobro zapewnił, że Zaradkiewicz napisał do niego pismo, z którego wynika, że „nie podziela formułowanego w debacie prawniczej argumentu o rzekomej dyskryminacji osób tej samej płci oraz opowiada się za takim rozumieniem instytucji małżeństwa, jakie jest właściwe dominującemu poglądowi interpretatorów konstytucji, czyli że jest to związek między mężczyzną a kobietą”. Nazywając rzecz po imieniu, Zaradkiewicz podpisał Ziobrze lojalkę, w której odciął się od dawniej głoszonych poglądów.

Zaradkiewicz chciał być sędzią TK

Ale Pawłowicz nie dała się przekonać, bo według niej Zaradkiewicz jest w stanie przyrzec wszystko dla konkursu, natomiast jego wcześniejsze słowa są nie do odwołania. Ziobro jednak wychodzi z założenia, że „ludzie mogą się zmieniać”, i na posiedzeniu KRS wyliczył zasługi Zaradkiewicza dla PiS. Jego zdaniem pokazał wewnętrzną siłę i determinację, oraz że „można opowiedzieć się za inną opcją”. Przypomnijmy, że Zaradkiewicz przez 15 lat pracował w TK, był dyrektorem zespołu orzecznictwa i studiów. Wiosną 2016 r., kiedy PiS pacyfikował Trybunał, Zaradkiewicz oświadczył, że wyroki TK nie zawsze są ostateczne i brnął dalej, twierdząc, że prof. Rzepliński „doprowadza Trybunał do ruiny”.

Na tę nową, zaskakującą kreację Kamila Zaradkiewicza, który wtedy wyrósł na bohatera tzw. prawicowych środowisk, nie dała się nabrać prof. Krystyna Pawłowicz. Już w kwietniu dwa lata temu napisała na portalu „Frondy”: „Dziwnie oślepiona tym bohaterstwem prawica ogłosiła K. Zaradkiewicza »męczennikiem« walki o TK”. Wypominała mu, że jako pracownik, a później dyrektor Biura Orzecznictwa TK dobrze odnajdywał się przez 15 lat ze swoimi poglądami w Trybunale. Dalej pisała Pawłowicz, że wieść sejmowa głosi, iż to właśnie Zaradkiewicz był pomysłodawcą słynnego artykułu w czerwcowej ustawie o TK, który dał podstawę do powołania wszystkich pięciu sędziów, jakby na zapas, na miejsca zwalniane do końca 2015 r.”. Zaradkiewicz się tego wypierał. Pawłowicz wypomina mu, co potwierdzają też inni nasi rozmówcy, że jedno z tych miejsc, z rekomendacji PO, zająć chciał właśnie on sam. „Od pewnego czasu, po odtrąceniu go przez PO i TK, pan Zaradkiewicz zaczął dyskretnie zmieniać polityczny front”.

Pawłowicz, jak stwierdziła, przeszukała internet i ze zdziwieniem zauważyła, że prawie wszystkie dowody na dotychczasową działalność Zaradkiewicza wyparowały, włącznie z kontem na Facebooku. Ta zmiana frontu ma według Pawłowicz jedną przyczynę – Zaradkiewicz chce przypodobać się nowej władzy, by uczyniła z niego swojego sędziego w TK. Nie został sędzią TK, ale awans na sędziego SN już dostał.

Wymiana ciosów z Pawłowicz

Pawłowicz już ponad dwa lata temu wypominała mu, że jest „znany wśród prawników ze swych sympatii dla środowisk homoseksualnych”. Twierdziła wtedy, że „lobby homoseksualistów byłoby uradowane, mając w TK »swojego« człowieka”.

Dwa lata temu posłowie PiS, pod wpływem Pawłowicz, zrezygnowali z żarliwej obrony Zaradkiewicza. Wtedy ktoś napisał do niego w publicznej wiadomości, „że Pawłowicz jest przyjaciółką córki stalinowskiego wicepremiera”. Na co Zaradkiewicz odpowiedział: „Jeśli to prawda, to to wiele wyjaśnia, w tym insynuacje i ataki na mnie”.

Zaradkiewicz zdradził swoje dawne przekonania i swoich promotorów, m.in. prof. Marka Safjana, który sprowadził go kiedyś do TK. W nagrodę dostał od PiS najpierw posadę w gdańskim Naftoporcie, a w kwietniu 2017 r. stanowisko dyrektora w departamencie prawa administracyjnego Ministerstwa Sprawiedliwości. A teraz jeszcze – mimo sprzeciwu Krystyny Pawłowicz – upragnioną nominację na stanowisko sędziego, co prawda nie w TK, ale w SN.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama