Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sędziowie i polityka

Czy sędziowie mają prawo do wyrażania poglądów politycznych?

Manifestacja w obronie Sądu Najwyższego w Krakowie Manifestacja w obronie Sądu Najwyższego w Krakowie Jakub Włodek / Agencja Gazeta
Jeśli ktoś np. twierdzi, że sędziemu nie przystoi brać udział w manifestacji przeciwko naruszaniu konstytucji, to jeszcze trzeba wykazać, że czyni to w złej wierze lub narusza porządek prawny dotyczący powinności sędziego.

Polscy sędziowie raz po raz spotykają się z zarzutem, że wbrew prawu, w szczególności konstytucji, naruszają swoje powinności i zajmują się polityką. Oto przykład takiej opinii:

„Iustitia” powinna zostać zdelegalizowana?

„[…] już blisko trzy lata trwające zmagania o reformę sądownictwa przynoszą zjawiska, które rażąco naruszają konstytucję. Prawnicy, a zwłaszcza sędziowie, szczególnie ci, którzy do niedawna pełnili najwyższe funkcje w państwie, kpią sobie z zapisów konstytucyjnych, które nakładają na nich oczywiste i nie podlegające żadnym interpretacyjnym zabiegom rygory. Nie warto przytaczać konkretnych nazwisk i przypadków, bo praktycznie dzieje się to na co dzień i lista byłaby zbyt długa. Niesłychanie jednoznaczne włączanie się sędziów w spory polityczne, oburzająca ingerencja w sprawy, które są wyłączną kompetencją ustawodawcy, kompromitujące kłamstwa, udział w politycznych demonstracjach, a także ograniczanie niezawisłości sędziów przez środowiskowo-korporacyjne naciski, a nawet groźby i szantaże, to są wszystko jawne zjawiska, które każdy w Polsce może obserwować. Tragedią jest, że to wszystko pozostaje bezkarne, przepisy konstytucji jakby były w tych sprawach zawieszone, nikt niczego nie robi […]. Aby dalej unikać odwołania się do nazwisk, przywołam jedynie zbiorowego winowajcę, jakim jest stowarzyszenie sędziów »Iustitia«, które wielokrotnie złamało przepis konstytucji z art. 178. pkt. 3, mówiący, że sędzia nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej, nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Każdy zapewne pamięta wypowiedzi i zachowania kierownictwa stowarzyszenia, a także zbiorowy udział uczestników w politycznych manifestacjach, które są jawną kpiną z tych rygorów, przy czym groźby kierowane pod adresem innych sędziów tak jednoznacznie łamią niezawisłość sędziów, że powinny wykluczać ze stanu sędziowskiego i być surowo karane. […]. W konkretnym przykładzie stowarzyszenia »Iustitia« Pan Prezydent powinien skierować do TK wniosek o zbadanie sprawy, a po ustaleniu faktów i orzeczeniu potwierdzającym łamanie konstytucji, zażądać delegalizacji stowarzyszenia. W przypadkach indywidualnych sędziów, także tych przeniesionych w stan spoczynku, naruszenie rygorów konstytucji, potwierdzone przez TK, powinno być przedmiotem odpowiedniego wniosku do Izby Dyscyplinarnej. […]. Apeluję do Pana Prezydenta o zdecydowane przerwanie obecnego stanu anarchii tworzonej przez środowiska prawnicze i podjęcie odpowiednich działań. Jestem przekonany, że takie działania wzmocnią autorytet Urzędu Prezydenta, a ich brak będzie miało dokładnie odwrotny skutek”.

O czym tak naprawdę mówi konstytucja

Autorem tej filipiki jest p. Rafał Broda, profesor fizyki. Trudno wymagać od specjalisty w zakresie fizyki jądrowej głębokiej wiedzy prawniczej czy politologicznej, a także elementarnej umiejętności rozumienia (tj. interpretacji prawa). Z drugiej strony p. Broda, by sparafrazować Leca, brak stosownej wiedzy prawniczej rekompensuje nadmiarem dalekosiężnych generalizacji i postulatów na temat sędziów, na dodatek wypowiadanych z niezachwianą pewnością siebie. Niżej postaram się pokazać, że p. Broda i jemu podobni zwyczajnie nie pojmują, co postuluje art. 178, ustęp 3 konstytucji (ustęp, nie punkt; gdy pisze się o prawie, warto by przestrzegać ustalonego sposobu powoływania przepisów). Wspomniany artykuł konstytucji nie jest jedynym nakładającym na sędziów obowiązki. Art. 82§2 prawa o ustroju sądów powszechnych stanowi, że sędzia powinien w służbie i poza służbą strzec powagi stanowiska sędziego i unikać wszystkiego, co mogłoby przynieść ujmę godności sędziego lub osłabiać zaufanie do jego bezstronności. Rozdział 3 tej ustawy reguluje tryb postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów.

We wskazanych uregulowaniach prawa o ustroju sądów powszechnych nie ma mowy o jakichkolwiek prerogatywach prezydenta w inicjowaniu postępowania dyscyplinarnego sędziów. Nie mają one zresztą żadnego umocowania w rozdziale V konstytucji RP dotyczącym prezydenta RP. Postulat, aby prezydent RP skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie działalności stowarzyszenia „Iustitia”, jest kuriozalnie komiczny. Wszelako domaganie się, aby zdelegalizować to stowarzyszenie, jest groźne i przypomina praktyki totalitarne. Tedy p. Broda nie pojmuje spraw, o których pisze z takim wigorem. W samej rzeczy, gdyby jakiś prawnik wygłaszał podobne opinie jak przytoczone prawnicze sugestie p. Brody, to można by powiedzieć, że jest kompetentny w prawie, tak jak fizyk powiadający, że jest pięć oddziaływań podstawowych badanych przez fizyków, a nie cztery (grawitacyjne, elektromagnetyczne, jądrowe i słabe), jak to jest obecnie przyjęte. Nie zgadzam się z poglądami politycznymi prof. Brody, ale szanuję jego kompetencje profesjonalne – jako fizyka właśnie. Niech i on uszanuje zdanie prawników, aczkolwiek przypuszczam, że powie, jak to już zresztą raczył uczynić (prowadziliśmy dyskusje w internecie), iż Woleński to komuch i lewak, a więc niech nie zabiera głosu.

Czego sędziom nie wolno

Jak należy rozumieć zacytowane przepisy konstytucji i prawa o ustroju sądów powszechnych? Sprawa jest skomplikowana z uwagi na występowanie takich terminów, jak „godność”, „działalność publiczna”, „niezależność” czy „niezawisłość”. Problemy mogą też sprawiać takie zwroty, jak „żadnej” czy „wszystkiego”. Zacznijmy od określenia działalności politycznej, która może być uznana za przykład działalności publicznej. Politologia określa politykę jako dążenie do sprawowania władzy i jej utrzymania. Każda dalsza analiza musi być odniesiona do typu systemu ustrojowego, w którym działalność polityczna jest realizowana. Żyjemy w ładzie demokratycznym, którego reguły określają, na czym polegają działania zmierzające do zdobycia władzy i jej utrzymania, zwłaszcza podmiotów walczących o zdobycie władzy lub jej utrzymanie.

Pewne działania sędziów (pomijam tutaj zachowanie się o charakterze kryminalnym) są z góry wykluczone przez art. 178 ust. 3 czy prawo o ustroju sądów powszechnych. Zakłada się, przy czym nie jest to wymysł polski, ale powszechna reguła obowiązująca w ładzie demokratycznym, że sędzia nie powinien należeć do partii czy związku zawodowego, ponieważ może to kolidować z jego niezawisłością lub/i niezależnością sadów. Podobnie prawo o ustroju sadów powszechnych nie dopuszcza, aby sędziowie kandydowali do parlamentu czy należeli do rad nadzorczych.

Prawo do poglądów – prawo obywatelskie

Ktoś powie, że to przypadki oczywiste, a p. Broda miał na myśli wypowiedzi sędziów ujawniające ich poglądy polityczne, a nawet sympatie i antypatie w tym zakresie czy udział w demonstracjach. Nie tak szybko, trzeba od razu odpowiedzieć. Ani konstytucja, ani prawo o ustroju sądów powszechnych nie zakazują sędziom posiadania poglądów politycznych. Wprawdzie jest to prywatna sprawa sędziów, ale prowadzi do naturalnego pytania o to, czy sędziowie mogą je publicznie wyrażać. Ponieważ jest to ich prawo obywatelskie, nie może być kwestionowane. Problem polega na tym, że nie mogą tego czynić w sposób niedający się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów, mogący przynieść ujmę godności sędziego lub osłabiać zaufanie do jego bezstronności. A jeśli ktoś oskarża sędziów (p. Broda i jemu podobni wyrażają się w ten sposób, że ich kondemnacje dotyczą ogółu sędziów powiedzmy w sensie statystycznym), musi jeszcze wykazać, że to, co im zarzuca, koliduje z ich bezstronnością lub niezawisłością. To, że p. Rzepliński lub p. Gersdorf rozmawiali z p. Tuskiem (zarzut ze strony p. Kanthaka, rzecznika Ministerstwa Sprawiedliwości) jeszcze nie świadczy o tym, że uchybili obowiązkom wyznaczonym przez art. 178 ust. 3 konstytucji i/lub art. 82§2 prawa o ustroju sądów powszechnych. Jeśli ktoś np. twierdzi, że sędziemu nie przystoi brać udział w manifestacji przeciwko naruszaniu ustawy zasadniczej, to jeszcze trzeba wykazać, że czyni to w złej wierze lub narusza porządek prawny dotyczący powinności sędziego. Może bowiem być tak, że popierają przeciwników aktualnej władzy lub jej bronią, ale bez naruszania swej niezawisłości.

Ludzie są omylni i błąd może zdarzyć się każdemu. Przypomnę p. Brodzie historię René Blondlota, fizyka francuskiego, który błędnie upierał się do końca życia, że odkrył tzw. promienie N, co okazało się fikcją. Tak więc i przyrodnikom zdarzają się wpadki. Czy zdarza się, że sędziowie zachowują się niewłaściwie z punktu widzenia ich powinności? Oczywiście, że tak – są tylko ludźmi narażonymi na rozmaite pokusy, np. wypływające z tego, że są określani jako trzecia władza, a co więcej, uznaje się, że kontrolująca inne władze. Zawsze jednak trzeba pamiętać o tym, że kwalifikacja sędziego jako zachowującego się niewłaściwie jest oceną ze strony kogo innego. Jeszcze raz jednak powtarzam, że wszelkie oskarżenia tej grupy muszą być stosownie udokumentowane, nie wystarczy np., że p. Tarczyński powie, że przegrał sprawę z p. Wentą, bo wiadomo, jakie są sądy, a p. Kaczyński z tego samego powodu (dokładniej, w związku z orzeczeniem w sprawie p. Morawieckiego) powstrzymuje się od krytyki elit. Powinni jeszcze wykazać, że stosowne wyroki spowodowane były stronniczością sądów i/lub ich zawisłością od sympatii (antypatii) politycznych.

Sądy nie mogą być zależne od okoliczności politycznych

W gruncie rzeczy dobra zmiana przebijająca z dywagacji p. Brody o sędziach i prawie jest typowym sposobem uczynienia z wymiaru sprawiedliwości instrumentu realizacji celów politycznych grupy obecnie trzymającej władzę, a przynajmniej neutralizacji sądów w tym względzie. Pan Kaczyński jako doktor nauk prawnych winien np. wiedzieć, czym jest rękojmia ksiąg wieczystych i że sąd nie może orzec niezgodnie z treścią stosownego wpisu, o ile ten nie został legalnie podważony. A kto twierdzi, że sąd ma kierować się interesem narodowym, a nie literą prawa, domaga się tym samym, aby sądy były zależne od mniej lub bardziej doraźnych okoliczności politycznych. Tymczasem od dawna wiadomo, że pewność prawa (cały czas mowa jest o systemie demokratycznym) jest dobrem trudnym do przecenienia ze społecznego punktu widzenia.

Znaczniej łatwiej jest skorumpować sędziów działających w warunkach niepewności prawnej niż w warunkach stabilnego systemu ustaw. W istocie rzeczy p. Broda, wyjątkowo aktywny na polu moralizatorstwa, postuluje pacyfikację sędziów w stylu dobrze znanym z okresu słusznie uznawanego za miniony. Od tego już krok (coraz częściej czyniony) do przeszukiwania mieszkań z powodu umieszczania na pomnikach koszulek z napisem „Konstytucja”, rozwiązywania manifestacji protestujących przeciwko aborcji, ponieważ uczestnicy odpalili dwie race (setki takich odpaleń nie przeszkadzają siłom porządkowym, gdy dzieją się w akompaniamencie „Polska cała tylko biała”), a ostatnio gróźb p. Sasina w stosunku do przedstawicieli opozycji, że winni się liczyć ze słowami, drążąc przebieg drogi S12 w okolicach Radomia. Jest swoistą ironią losu, że Jan Woleński, komuch, lewak i relatywista, musi to i owo przypominać p. Brodzie, inwigilowanemu (patrz „Wikipedia”) przez SB za wrogą działalność w zakładzie pracy i absolutyście moralnemu.

Wprawdzie tempora mutantur et nos mutamur in illis (czasy zmieniają się i my zmieniamy się wraz z nimi), ale kierunek zmian nie jest obojętny. Dobrze byłoby, gdyby prof. Rafał Broda przyjął do wiadomości, że teoria prawa, chociaż nie jest fizyką jądrową, jednak jakoś informuje o tym, co jest racjonalne, a co nie w działaniu prawa.

Reklama
Reklama