Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Marsz faszystów wszystkich krajów

Żeby nie doszło do sytuacji, w której marsz organizowany przez rząd zostanie przejęty przez faszystowską międzynarodówkę, w stan gotowości zostały postawione wszystkie służby. Żeby nie doszło do sytuacji, w której marsz organizowany przez rząd zostanie przejęty przez faszystowską międzynarodówkę, w stan gotowości zostały postawione wszystkie służby. Kuba Atys / Agencja Gazeta
W tym roku – prawdopodobnie po to, żeby nie zrazić do siebie oficjeli z PiS – na Marsz Niepodległości z zagranicy nie zaproszono nikogo. Ale w programie można znaleźć punkt, który sugeruje coś innego.

Rząd porozumiał się z narodowcami – pójdą w marszu razem. Ruszą o godz. 15 z ronda Dmowskiego, przejdą Alejami Jerozolimskimi, mostem Poniatowskiego i dotrą do ronda Waszyngtona. Na czele pochodu będzie szło wojsko, orkiestra i żołnierze niosący sto flag. „Spotykamy się o godz. 14:00 na rondzie Dmowskiego. O godz. 15:00 po przemówieniu Andrzeja Dudy wymarsz w stronę Stadionu Narodowego” – zapowiedział na Twitterze szef stowarzyszenia Marsz Niepodległości i wiceszef ONR Robert Bąkiewicz.

Szczegóły marszu pod hasłem „Dla Ciebie Polsko” dogadano w nocy z piątku na sobotę. Po stronie władz negocjował szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.

Nawet jeśli Marsz Niepodległości zostanie upaństwowiony, to polscy narodowcy jak co roku zbiorą się w Warszawie. Pojawią się m.in. grupy kibicowskie, które przygotują swoje oprawy (dla przypomnienia: w zeszłym roku świat obiegły zdjęcia gigantycznego baneru powieszonego na Moście Poniatowskiego, na którym islamski koń trojański próbował przedostać się do „twierdzy Europa”).

Faszyści faszystom nierówni

Do polskich nacjonalistów zapewne dołączą, także jak co roku, ich zagraniczni sojusznicy. Marsz ściąga do Warszawy różnej maści faszystów z całego kontynentu. To, co ich łączy, to wizja przyszłości Europy, ale skrajnie prawicowe grupy różnią się, jeśli chodzi o stosunek do przeszłości. Np. włoscy nacjonaliści budują swój ruch na dziedzictwie partii Benito Mussoliniego, a faszyści z krajów bałtyckich jawnie odwołują się do pamięci o dywizjach SS, które współtworzyli z Niemcami, walcząc z ZSRR.

Organizatorzy Marszu Niepodległości dobrze wiedzą, że tego typu rewizjonizm nie byłby w Polsce dobrze widziany, dlatego w poprzednich latach uciekali się do różnych forteli, żeby ukryć, jak oryginalnych mają kolegów. Np. dzień przed marszem organizowali w teorii niepowiązaną z nim debatę, i to ta debata (oczywiście zamknięta dla mediów) była oficjalną przyczyną przyjazdu do Polski nacjonalistów z całego świata.

„Porozmawiać z ciekawymi gośćmi”

W tym roku – prawdopodobnie po to, żeby nie zrazić do siebie oficjeli z PiS – z zagranicy teoretycznie nie zaproszono nikogo. Jednak w programie marszu znaleźć można punkt, który sugeruje coś innego. Na dwie godziny przed jego rozpoczęciem otwarte zostaną „stoiska patriotyczne”. Będzie można na nich kupić odzież patriotyczną, płyty z muzyką, a także „porozmawiać z ciekawymi gośćmi”. I to pewnie tam będzie można spotkać tych nacjonalistów, którzy zdecydują się przyjechać do Warszawy na własną rękę.

W zeszłym roku był wśród nich m.in Roberto Fiore, lider włoskiej partii Forza Nuovo, który ma na swoim koncie działalność w organizacji terrorystycznej. Fiore był zamieszany w zamach na dworzec kolejowy w Bolonii w sierpniu 1980 r., w wyniku którego zginęło 85 osób. Innym gościem był László Toroczkai, burmistrz węgierskiego miasteczka Asotthalom znajdującego się na południu kraju. Toroczkai zasłynął tym, że podczas największej fali kryzysu uchodźczego wyposażył swoje miasto w jeepy, drony i utworzył paramilitarną jednostkę mającą łapać uciekających przed wojną mieszkańców Bliskiego Wschodu.

Czytaj także: Gwiazdy Marszu Niepodległości 2017

Służby w stanie gotowości

Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, aby nie doszło do sytuacji, w której marsz organizowany przez rząd zostanie przejęty przez faszystowską międzynarodówkę, w stan gotowości zostały postawione wszystkie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa.

To sytuacja więcej niż paradoksalna. Gdy rządziła koalicja PO-PSL, władzy nieustannie zarzucano, że w tłumie znajdują się prowokatorzy, którzy jako pierwsi popełniają wykroczenia i zachęcają do tego innych. Dziś wiadomo, że w tłumie, który zbierze się w niedzielę, będzie dużo przedstawicieli służb specjalnych.

Co zagrają, kto zaśpiewa

Nawet jeśli służby (używając sobie znanych metod) sprawią, że włoscy czy węgierscy nacjonaliści nie dotrą w niedzielę na rondo Dmowskiego, to może nie wystarczyć, by uratować państwowe obchody. Warto zwrócić uwagę na zespoły muzyczne, które miały zadbać o oprawę marszu. W tym m.in. raper Basti, który w utworze zatytułowanym „Wroga krew” śpiewa: „Ukraińska krew to wroga krew/ Jestem Polakiem, żaden Ukrainiec nie jest moim bratem”. Inny zaproszony zespół to Irydion, który w jednym z teledysków przedstawia polowanie na dziennikarzy „Gazety Wyborczej” urządzone przez przebranych za klaunów bandytów uzbrojonych w pałki i siekiery.

Trudno wyobrazić sobie prezydenta Andrzeja Dudę lub premiera Mateusza Morawieckiego bawiących się publicznie do takiej muzyki. Nawet jeśli służbom uda się spacyfikować część demonstrantów, to nie będą w stanie skontrolować każdego okrzyku, każdej piosenki, sprawdzić każdego transparentu, a już na pewno nie dopuścić do tego, żeby ktoś w tłumie nie odpalił racy.

Wygląda więc na to, że choć wydarzenie będzie jedno, to marsze będą dwa. A PiS-owi przyjdzie zapłacić słony rachunek za ten romans z nacjonalistami.

Czytaj także: Władza robi zadymę na stulecie

Reklama
Reklama