Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Został pobity, bo mówił po turecku. Rasisto, znajdziemy cię!

W minioną sobotę w Warszawie w autobusie miejskim podpici kibice Legii zaatakowali dwóch młodych ludzi rozmawiających ze sobą po turecku. W minioną sobotę w Warszawie w autobusie miejskim podpici kibice Legii zaatakowali dwóch młodych ludzi rozmawiających ze sobą po turecku. Matthew Wiebe / Flickr CC by 2.0
Trudno o większą „szkodliwość społeczną czynu” niż pobicie na tle rasistowskim. Niestety, w Polsce takich spraw jest coraz więcej, a reakcje policji i prokuratur są dalekie od zadowalających.

W minioną sobotę w Warszawie ok. 19:00 w autobusie miejskim podpici kibice Legii zaatakowali dwóch młodych ludzi rozmawiających ze sobą po turecku. Pośród wulgarnych wyzwisk jeden z nich Efe Türkel został brutalnie uderzony. Kierowca autobusu nacisnął guzik alarmowy, po czym napastnicy zbiegli.

Czytaj także: Jak reagować, kiedy jesteś świadkiem agresji na tle rasistowskim lub ksenofobicznym?

Dlaczego dochodzi do pobić na tle rasistowskim?

I trafiła kosa na kamień. Efe postanowił nie odpuszczać i doprowadzić do odnalezienia i ukarania sprawcy. Mieszka w Polsce od 15 lat, mówi doskonale po polsku, czuje się Polakiem – wie, co robić, i dopnie swego. Zwłaszcza gdy mu pomożemy. Niestety pierwsze doświadczenia były zniechęcające – kilka warszawskich komisariatów odmówiło przyjęcia zgłoszenia pobicia. Efe był odsyłany od jednego komisariatu do drugiego lub proszony o przyjście nazajutrz. Dopiero po nagłośnieniu sprawy w mediach społecznościowych Komenda Stołeczna Policji obiecała solidnie zająć się poszukiwaniem sprawcy. I pewnie tak się właśnie stanie.

Prasa z pewnością będzie się przyglądać biegowi tej sprawy. Tymczasem trzeba zapytać, co się dzieje, że nadal takie sytuacje się zdarzają. A właściwie co się nie dzieje... Ataki na tle rasistowskim znów stają się plagą w Europie. Daleko nam jeszcze do tego, co działo się na ulicach europejskich miast w epoce panoszącego się faszyzmu w latach poprzedzających II wojnę światową. Bicie Żydów było wówczas w Warszawie na porządku dziennym, a władze zwalczały rasistowską chuliganerię w sposób niekonsekwentny. Niby to zdelegalizowano ONR, a jednocześnie przymykano oko na bicie żydowskich studentów i getto ławkowe (nakaz osobnego siadania w ławach akademickich dla studentów Żydów), oficjalnie ustanawiane przez polskie uniwersytety. Premier Sławoj-Składkowski, potępiając pogromy Żydów, jednocześnie poparł bojkot żydowskiego handlu „Walka ekonomiczna – owszem”. Dziś zagrożeni na ulicach polskich miast najczęściej są muzułmanie.

Antysemityzm zniknął z wypowiedzi oficjeli (co nie znaczy, że bezwiednie nie powielają czasami klisz i przesądów antysemickich), jednak w kwestii islamu i imigrantów z krajów islamu brakuje w sferze publicznej wystarczającej samokontroli. Zdarzają się nawet ekstremalne wypowiedzi, jak słynna sugestia Jarosława Kaczyńskiego o „roznosicielach chorób”. Piętnowanie muzułmanów oraz sianie lęku przed nimi wpisało się gładko w propagandę rządową, zwłaszcza w niedawnym czasie, gdy premierem była Beata Szydło.

Czytaj także: Czy Polska jest bezpieczna dla muzułmanów?

Trzeba odwagi, by zwalczać rasizm

Rasizm atakuje podstępnie. Osłania go szowinizm, a szowinizm kryje się często za woalem patriotyzmu. Posługuje się lękiem i społecznym poczuciem krzywdy, które to uczucia mają swoje przyczyny nie tylko w uprzedzeniu i frustracji, lecz również w realnych konfliktach. W dodatku wszyscy się od rasizmu odżegnują, a wielu rasistów czyni tak nawet całkiem szczerze. Po prostu nie potrafią spojrzeć z dystansu na swoje własne uczucia i postawy oraz dokonać ich oceny. Dlatego żeby zwalczać rasizm, trzeba odwagi. Odwagi konfrontowania się z dyskursem, który osłania ksenofobię deklaracjami patriotyzmu i słusznymi nawet pretensjami i żalami. Kto bowiem składa deklarację szlachetnych uczuć oraz wskazuje palcem na fakty, temu trudniej coś zarzucić. Rasizmowi zwykle towarzyszą kamuflaż, szantaż emocjonalny i moralny.

W radzenie sobie z faszystami i rasistami celują środowiska lewicowe i liberalne. Prawica tego nie potrafi. Nazbyt lęka się utraty poparcia, a przede wszystkim boi się, że zwalczanie faszyzmu zostanie jej poczytane za atak na patriotyzm bądź schlebianie obcym narracjom i roszczeniom. I właśnie dlatego polska młodzież prawie nie ma styczności z wychowawcami uczącymi ją równości, otwartości, tolerancji i szacunku dla odmienności. Bo szkoła, nawet gdy władza jest akurat w rękach lewicy, jest instytucją konserwatywną i prawicową. Od początku transformacji ustawiona została na takich torach, a lękliwość i oportunizm, właściwe systemom biurokratycznym, jeszcze tę zachowawczość umacniają.

Nikt nie rodzi się chamem ani rasistą

Chłopak, który uderzył Efego, zapewne nie uczył się w szkole o innych kulturach ani o wielokulturowości Polski. Nie dowiedział się, czym jest faszyzm i z czego się bierze. Nie wie też nic o Turcji i Turkach. A w jego klubie sportowym i środowisku kibiców szowinistyczne i prostackie ryki są bardziej na miejscu niż kulturalna rozmowa.

Nikt nie rodzi się chamem ani rasistą. Trzeba zostać tak wychowanym. Lecz skoro tak, to również można się zmienić. Mam nadzieję, że sprawca pobicia Efego zostanie odnaleziony, a sędzia skarze go na taki rodzaj kary, który da mu szansę przejrzeć na oczy i zastanowić się nad własnym postępowaniem. Jednak na dalszą metę zatrzymanie faszyzmu wymagać będzie gruntownej zmiany w systemie edukacji. Będzie na to szansa, lecz oczywiście nie wcześniej, niż zmieni się rząd.

Czytaj także: Żyd, gej, muzułmanin i uchodźcy upiekli Polakom chleb

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama