Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Europoseł PiS wiceprezesem PKOl

Hofman, Poręba i Czarnecki, wszyscy w zarządzie PKOl Hofman, Poręba i Czarnecki, wszyscy w zarządzie PKOl Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Tomasz Poręba od lat pracuje dla prezesa PiS. Za lojalność jest nagradzany coraz wyższą pozycją w partii, pensją w Brukseli, a od kilku dni funkcją wiceprezesa w PKOl.

Eurodeputowany PiS Tomasz Poręba został jednogłośnie wybrany wiceprezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego do spraw kontaktów zewnętrznych. Decyzja w tej sprawie zapadła przed świętami podczas posiedzenia zarządu. Kilka tygodni wcześniej Poręba objął funkcję wiceprezesa Polskiego Związku Badmintona i to stanowisko okazało się dla niego trampoliną do Komitetu.

To niejedyna polityczna zmiana w zarządzie PKOl. Swojego przedstawiciela w tym gronie zmieniła krajowa federacja curlingu, którą od teraz reprezentować będzie były poseł PiS Andrzej Jaworski. W zarządzie są już Ryszard Czarnecki i Adam Hofman. Czarnecki chciał nawet zostać prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, ale w związku z przewidywaną porażką wycofał kandydaturę tuż przed głosowaniem. W sumie to aż czterech polityków w zarządzie Komitetu Olimpijskiego, którzy od lat są mniej lub bardziej związani z partią Kaczyńskiego.

Czytaj także: PiS gra w piłkę, czyli jak były rzecznik zostaje wiceprezesem Ekstraklasy

Poręba – faworyt prezesa

„Jestem w stałym kontakcie z Jarosławem Kaczyńskim, uzgadniamy wszystkie działania, jakie będziemy podejmować w tej kampanii. Wiemy, że nie wygramy tych wyborów bez prezesa Kaczyńskiego, i cieszę się, że jego aktywność będzie tak duża” – zapewniał czytelników tygodnika „Sieci” Tomasz Poręba, szef sztabu PiS na wybory samorządowe. Na liście ulubieńców prezesa trzyma się wysoko. Wybory nie okazały się wcale taką klęską PiS, jak zapowiadało się w wieczór wyborczy. Poręba zapunktował też potajemnymi negocjacjami z Izraelem, które pomogły odwrócić fatalne skutki ustawy o IPN. Co prawda publicznie zaprzecza, że przysłużył się sprawie.

Nowy wiceprezes PKOl wygląda na dobrze ułożonego, w porządnym garniturze, z kulturą osobistą. Żona jednego z europosłów PiS mówiła, że to wymarzony kandydat na zięcia. – Ale to tylko pozory – zwraca uwagę jego polityczny znajomy. – Tomek to baby-face killer – zabójca o twarzy dziecka – którego Jarosław Kaczyński sprawdził w partyjnych bojach i którego rękami wycinał nielojalnych. Ma dostęp do tajemnic.

Czytaj także: Siedem znaków polskiej polityki

Ucho prezesa

Kiedy Poręba (rocznik 1973) skończył 40 lat, przeszedł z Kaczyńskim na „ty”. Wszyscy rozmówcy są zgodni, że jest uchem prezesa w europarlamencie i przynajmniej raz w miesiącu wpada na Nowogrodzką, aby zdać relację: kto z kim i dlaczego. W 2004 r., kiedy Polacy wybrali pierwszych europosłów, trzeba było im zorganizować zaplecze w Brukseli. Poręba został jednym z asystentów partyjnej delegacji. Oprócz lojalności wobec prezesa miał inne atuty, biegle zna francuski i szlifował angielski.

W 2014 r. Poręba z pierwszego miejsca na Podkarpaciu po raz drugi został europosłem. Rodzinnie związał się z tym regionem (jego żona pochodzi z Mielca), zależało mu, aby startować z matecznika partii. Dostał prawie 114 tys. głosów, jeden z najlepszych wyników w PiS. W kampanii Kaczyński mówił o nim: „Numerem jeden na naszej liście jest ten naprawdę sprawdzony człowiek. Zaczynał jako zwykły pracownik. Zobaczyliśmy, że jest niezwykle zdolny i lojalny”. W tym samym roku Poręba został prezesem konserwatywnego think tanku New Direction, który pracuje dla Sojuszu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ACRE – europejska formacja polityczna), do której należy PiS.

Jak ujawniła dwa lata temu „Gazeta Wyborcza”, odkąd został prezesem, to z Polski do New Direction i ACRE popłynął strumień hojnych datków. Na liście donatorów są m.in. spółki, które w kraju zarabiają na kampanijnej współpracy z PiS. Mechanizm jest taki, że jeśli fundacja i europejska partia zbiorą od sympatyków 15 proc., to UE dorzuci 85 proc. Z Polski w 2015 r. dostały 200 tys. euro, a z unijnej kasy wzięły 3,2 mln. Dziennikarze „GW” ujawnili, że audytorzy PE prowadzą śledztwo w sprawie wydatków ACRE na wyborczą konwencję PiS w Katowicach w 2015 r. (ponad 100 tys. euro).

Od Kaczyńskiego uczył się polityki, ale to – jak sam pisze – ojciec Antoni był mu prawdziwym nauczycielem. Poręba senior był niegdyś promotorem Stanisława Koguta (senator, był w PiS, ma dziś zarzuty korupcyjne). Wciągnął go w latach 80. do kolejarskiej Solidarności w Stróżach. Rodziny do dziś mieszkają w jednej wsi, były ze sobą zaprzyjaźnione. Ale odkąd Kogut, senator, stał się królem okolicy, Antoni, radny powiatu nowosądeckiego z PiS, popadł z nim w konflikt i ich drogi się rozeszły.

A miał być piłkarzem

Ojciec chciał kiedyś zrobić z Tomasza piłkarza, ten jako nastolatek był środkowym napastnikiem Kolejarza Stróże. Na studia wyjechał do Krakowa na Akademię Pedagogiczną. Ma dyplom z historii, politologii i dziennikarstwa. Dorabiał w trzecioligowych krakowskich klubach piłkarskich, pracował dorywczo w USA i w Anglii, a kiedy kontuzja pokrzyżowała mu sportowe plany, zatrudnił się jako dziennikarz sportowy w „Gazecie Krakowskiej”.

Dopiero kolega ze studiów Piotr Tutak, ówczesny asystent premiera Buzka, otworzył mu polityczne drzwi w stolicy, a konkretnie do KPRM. Przez pół roku przygotowywał analizy związane z przystąpieniem Polski do UE, a potem w 2001 r. – jak sam mówi – dostał „bezcenną szansę realizowania swojej historycznej pasji”. Został asystentem Leona Kieresa, prezesa powstającego właśnie IPN. Organizował wyjazdy, pilnował kalendarza, koordynował pracę sekretariatu.

Po roku pracy w IPN ktoś przedstawił go Adamowi Lipińskiemu, który miał oko do młodych, głodnych polityki. Tak Poręba trafił na Nowogrodzką, do Biura Organizacyjnego, a na wizytówce miał napisane: „kierownik Działu ds. Informacji i Wizerunku”. Wtedy właśnie Jarosław Kaczyński zaczął się przyglądać temu – jak mówił – „zwykłemu pracownikowi”, który przez najbliższe lata okaże się tak bardzo lojalny. Na tyle lojalny, że już w 2011 r. prezes powierza mu kierowanie kampanią parlamentarną partii. Wtedy Platforma wzięła wszystko, ale Porębie po porażce włos z głowy nie spadł. Został przy prezesie, a Kurski i Ziobro odeszli, by tworzyć swoją partię, a potem wrócili ze spuszczonymi głowami.

W POLITYCE mówił w 2011 r.: „Dużo uczę się od Jarosława Kaczyńskiego i w dużej mierze dzięki niemu jestem w polityce”. Kiedyś prezes PiS zapowiedział, że europosłowie mogą spędzić w Brukseli tylko dwie kadencje. – Ale Tomka to raczej nie dotyczy i dla niego prezes zrobi wyjątek. On ma specjalne względy. Sprowadził do Brukseli swoją żonę, ich dwie córki chodzą tam do francuskiej szkoły – mówi jeden z europosłów PiS. W partii plotkują, że Kaczyński może nagrodzić Porębę stanowiskiem unijnego komisarza.

Reklama
Reklama