Sprawa niby drobna – sto kilkadziesiąt betonowych sarkofagów z groteskowym siedziskiem, pełniących fikcyjną funkcję ławki i realną funkcję szafy grającej z treściami edukacyjno-patriotycznymi, zostanie rozstawionych w różnych miejscach w całym kraju. W porównaniu z jeżdżącymi po Europie ciężarówkami z napisem „Respect us!”, darem liderów rodzimego przemysłu futrzarskiego, wstyd żaden. Bo zaśmiecanie przestrzeni parkowej potworkami z betonu zaledwie szkodzi, a nie kompromituje. Jednak warto „ławkom niepodległości” poświęcić chwilę refleksji, gdyż mówią one wiele o stanie umysłowym kadr państwowych i jakości jego funkcjonowania.
Czytaj także: Kolumn Macierewicza nie będzie. Będą ławki Błaszczaka
Ławki Niepodległości – przaśnie sarkofagi z betonu
Ławki zafundowało nam MON, wraz z firmą Betonovo, która wygrała stosowny konkurs, pokonawszy 25 konkurencyjnych projektów. Teraz Betonovo będzie produkować ławki za 30 tys. zł sztuka, z czego 24 tys. zapłaci danej jednostce terytorialnej MON, który przeznacza na ten cel drobne cztery miliony zł. Konkurs na ławkę przeprowadziła komisja w pięcioosobowym składzie patriotyczno-urzędowym (m.in. z MON oraz IPN), w którym znalazł się wprawdzie jeden plastyk, ale już żaden inny fachowiec od urządzania przestrzeni. Nie wiemy, jak wyglądało głosowanie oraz inne projekty – wiemy natomiast, że zwycięski projekt jest w oczywisty sposób szkaradny. Jak to wygląda w szczegółach, można dowiedzieć się u źródła, czyli na stronie promocyjnej Betonovo.