Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Politycy stają we wspólnym froncie przeciwko przemocy dopiero, gdy do niej dojdzie

Paweł Adamowicz podczas 27. finału WOŚP w Gdańsku Paweł Adamowicz podczas 27. finału WOŚP w Gdańsku Bartosz Banka / Forum
Granice są cienkie i łatwo pękają, a szczucie przeciwko komukolwiek zwykle ma tragiczny finał. Klasa polityczna musi wyciągnąć wnioski z tego, co się stało.

Atak na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza podczas finału Orkiestry jest wydarzeniem szokującym. Adamowicz to jeden z najbardziej znanych współczesnych gdańszczan. Jest popularnym politykiem. Od 30 lat obecny w polityce właśnie tutaj, w mieście, gdzie urodziła się „Solidarność”. Zawsze otwarty, pogodny, spokojny i ciepły. Gdańsk Adamowicza jest miejscem, gdzie chciało się mieszkać, być. Przyjazny światu i ludziom – taki jest i był zawsze Paweł Adamowicz.

Czytaj także: Wielka Orkiestra odsłoniła kilka prawd o Polakach

Atak na najbardziej pokojowej imprezie na świecie

Jest to szokujące także dlatego, że zbrodni dokonano podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, najbardziej pokojowej, przyjaznej, radosnej i otwartej imprezy, jaka istnieje na świecie. Przyjacielskiej, łączącej pokolenia, jednoczącej ludzi jak mało co. Tu nigdy nie było agresywnych zachowań ani wypowiedzi, a sam Jurek Owsiak jest pacyfistą z krwi i kości, i nawet wszelkie zło starał się pokonać dobrym słowem i czynem. Zawsze nawoływał do pokojowych zachowań. Orkiestra gra od 27 lat, żeby czynić dobro, to kolejna prawda.

Ataku dokonał przestępca, człowiek znany policji, który w przeszłości napadał na banki, a za te czyny został osądzony i skazany na pięć i pół roku więzienia – tak wynika z relacji policji po jego zatrzymaniu. Po odbyciu wyroku postanowił się zemścić i wybrał właśnie ten moment, finał Orkiestry, kiedy Adamowicz znajdował się na scenie, a wokół panował nastrój radości, bliskości, wspólnoty. Moment, kiedy nikt nie spodziewał się ataku.

Sprawca, wykrzykując przez mikrofon swoje credo, obwinił za swą przeszłość i niepowodzenia życiowe Platformę Obywatelską. Zaatakował brutalnie jej wieloletniego polityka, człowieka, który w Gdańsku pozostaje dla wielu twarzą tej partii. Czy napastnik chciał nadać sprawie charakter polityczny? Czy fakt, że impreza była transmitowana, miał dla niego znaczenie? Zapewne tak.

Czytaj także: Paweł Adamowicz wygrywa szóstą kadencję w Gdańsku

Słowa mogą doprowadzić do tragedii

Prawdą jest, że Paweł Adamowicz był od dawna atakowany i to w sposób niewybredny, również przez państwowe media. Rządząca partia bardzo się starała, żeby nie wygrał wyborów i nie objął stanowiska w gdańskim magistracie. Padały oskarżenia i obraźliwe słowa. Jakby nie istniały hamulce ani dobre obyczaje.

No i właśnie okazuje się, że takie słowa mogą trafić na podatny grunt i wyrządzić wiele złego. Mogą doprowadzić do tragedii. Szkoda, że politycy tak rzadko zdają sobie z tego sprawę, że załamują ręce dopiero, gdy nastąpi dramat. Szkoda, że stają we wspólnym froncie przeciwko przemocy dopiero wtedy, gdy do przemocy dojdzie. Nie ulega wątpliwości, że ponoszą część winy za takie jak to wydarzenie. Granice są cienkie i łatwo pękają, a szczucie przeciwko komukolwiek zwykle ma tragiczny finał.

Dziś wszyscy są z Pawłem Adamowiczem i to jest budujący obraz i postawa. Czy jednak za chwilę, gdy przeminie szok, jakim jest napaść i ciężkie zranienie Adamowicza, nie powrócą stare maniery? Czy znów w przestrzeni publicznej nie pojawią się słowa, jakie nie powinny nigdy padać z ust polityków? Ataki na Owsiaka, na Adamowicza są przecież przykładem takich zachowań. Czy wszyscy mają czyste sumienia w tej sprawie?

Klasa polityczna musi wyciągnąć wnioski z tego, co się stało.

Pawłowi Adamowiczowi życzę wygranej walki, szybkiego powrotu do zdrowia. Musi ją wygrać.

Reklama
Reklama