Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Czy rząd przykręci kurek z pieniędzmi dla ECS w Gdańsku?

Dawne tereny stoczniowe rozciągają się tuż za budynkiem Europejskiego Centrum Solidarności. Dawne tereny stoczniowe rozciągają się tuż za budynkiem Europejskiego Centrum Solidarności. Kamil Gozdan / Agencja Gazeta
Bez dotacji Europejskie Centrum Solidarności, w dużej mierze dzieło prezydenta Pawła Adamowicza, będzie musiało ograniczyć swoją działalność.

Władze Gdańska mają wkrótce rozmawiać z władzami państwowymi o obciętej przez rząd dotacji na Europejskie Centrum Solidarności. Bez tych pieniędzy ECS będzie musiało ograniczyć działalność. Tę działalność, która w 2016 r. przyniosła ECS jako pierwszej placówce w Polsce prestiżową Nagrodę Muzealną Rady Europy.

Masywna, surowa bryła przyciąga wzrok kolorem rdzy. To korten – specjalna blacha stalowa z efektem kontrolowanego rdzewienia. W budynku Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku zastosowano ją, aby nawiązać do kadłubów statków, do stoczni, która w sierpniu 1980 r. stała się kolebką Solidarności. Dawne tereny stoczniowe rozciągają się tuż za budynkiem. Architekci gmach ECS ocenili wysoko, gdańszczanie różnie – jednym się podoba, innym nie. Za to wnętrze z ogrodem zimowym cieszy się powszechną aprobatą.

Drogi do wolności w Gdańsku

ECS jest dzieckiem prezydenta Pawła Adamowicza. To on był współautorem (wraz z historykiem dr. Jerzym Kuklińskim) koncepcji i inicjatorem różnych działań, które w 2007 r. doprowadziły do powołania tej placówki. Miała ona przede wszystkim dokumentować i pokazywać polski wkład w obalenie komunizmu. Bo w zbiorowej pamięci Europy i świata rolę Solidarności coraz bardziej przesłaniało zburzenie Muru Berlińskiego. Otwarta w sierpniu 2014 r. w nowo wzniesionym gmachu ECS wystawa stała przypomniała właściwą kolej rzeczy – opozycję demokratyczną w Polsce, narodziny Solidarności, stan wojenny, okrągły stół, wreszcie sukces wyborczy 4 czerwca 1989 r. Pokazała też, w jaki sposób odchodziły od komunizmu, uwalniały się od dominacji Moskwy inne kraje w tej części Europy.

Wystawa, czyli muzeum Solidarności, mieści się na pierwszym i drugim piętrze. Na drugim piętrze ma też swoje biuro (z widokiem na tereny postoczniowe) jeden z głównych bohaterów Sierpnia 1980 – Lech Wałęsa.

ECS to więcej niż muzeum

To na wystawie stałej koncentruje się uwaga zwiedzających – gości z kraju i zagranicy. Do tego dochodzą ekspozycje czasowe. Na przykład teraz w ogrodzie zimowym można oglądać „Nić. Sploty wolności” – wystawę poświęconą stuleciu odzyskania przez Polskę niepodległości. Z zaskakującymi eksponatami – od sukni żałobnej po powstańcu styczniowym po przywiezioną w latach 80. z Berlina sukienkę ślubną z tkaniny sitodrukowej, przeznaczonej dla podziemnej drukarni.

Zwiedzającym nierzadko umyka, że ECS to nie tylko muzeum, ale i potężna wielofunkcyjna instytucja kultury: archiwum dokumentujące opór wobec komunistycznej władzy w latach 1970–89 (ponad 160 m akt, 65 tys. fotografii, 5 tys. muzealiów), biblioteka z czytelnią, mediateka (materiały filmowe i nagrania dźwiękowe, w tym tzw. notacje – sfilmowane wywiady ze świadkami historii), wydawnictwo, które publikuje książki z różnych dziedzin nauk społecznych. Dotyczą one budowania kultury demokratycznej, nowych ruchów społecznych, idei sprawiedliwości społecznej. ECS to także dziesiątki wydarzeń i imprez – festiwal filmowy All About Freedom, konferencje naukowe, dyskusje, cykle publicznych wykładów poświęconych przemianom politycznym i społecznym, nie tylko tym historycznym, także obserwowanym na bieżąco.

Czytaj także: Spór o pamiątki po Solidarności

Zaproszenie do aktywności: nie tylko dla gdańszczan

Rdzawy kolos zaprasza różne pokolenia, jest otwarty na różne pomysły. Na przykład na parterze jest Wydział Zabaw – sala 400 m kw. przeznaczona dla najmłodszych. Z ofertą różnych warsztatów (np. wokół tematu stoczni, statków, wody).

Na trzecim piętrze, w ramach przestrzeni zdefiniowanej jako „Solidarność codziennie”, są salki udostępniane nieodpłatnie różnym środowiskom, organizacjom i grupom społecznym (od kół emerytów, którzy chcą pogadać przy kawie, po imigrantów, którzy chcą się zintegrować z Polakami i ze sobą). To piętro budowania społeczeństwa obywatelskiego – otwartego i różnorodnego. Ludzie z pomysłami mogą skorzystać z fachowej rady animatorów. Ale także wnieść własny wkład w działalność placówki. Doświadczyć sprawstwa. Na przykład dwie imigrantki zza wschodniej granicy urządziły w ubiegłym roku wystawę „Zaproszenie na kolację”. Sfotografowały, jak celebrują ten posiłek osoby, które przyjechały do Gdańska z różnych stron świata. Zdjęciom towarzyszyło oprowadzanie przez autorki oraz spotkanie z rodzinami, które dały się sfotografować.

Bywa, że z pomysłów rodzą się stowarzyszenia i kluby, np. klub filmowy „30 Miejsc” zainicjowany przez imigrantów z różnych krajów, którzy chcą Polskę i Polaków poznawać przez filmy.

Pieniądze, idee i władza. Czy ECS podzieli los Muzeum II Wojny Światowej?

ECS jest instytucją samorządowo-rządową. Samorząd ma tu jednak zagwarantowany większy wpływ na decyzje formalne niż rząd. To chroni ECS przed losem Muzeum II Wojny Światowej (przejętego przez PiS). Ale dotacja rządowa dla ECS tylko częściowo jest zagwarantowana umową, częściowo zaś zależy od woli politycznej.

Wcześniej była obietnica, że te pieniądze będą. Ostatnio jednak coś się zmieniło, pojawiła się groźba dużych cięć. Czy rząd chce teraz wpłynąć na gdańską placówkę, przykręcając kurek z pieniędzmi? Tak postępował wcześniej z organizacjami, z którymi było mu nie po drodze.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama