Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Eutanazja: Kiedy pierwsza rozsądna debata na jej temat?

Prośba 32-letniego Janusza o zaprzestanie uporczywego utrzymywania go przy życiu znów postawiła w centrum uwagi opinii publicznej takie problemy jak prawo do godnej śmierci, eutanazji, skrócenia cierpień, których medycyna nie potrafi uśmierzyć. W Polsce rozsądna debata na ten temat jeszcze nigdy się nie odbyła. Nigdy dotąd żaden polski sąd nie rozpatrywał żądania pacjenta, by odłączyć go od aparatury podtrzymującej życie (odłączenie respiratora spowodowałoby śmierć Janusza, czyli byłoby równoznaczne z eutanazją, a ta jest czynem zabronionym).

Nigdy też nie mieliśmy do czynienia z tak jasno wyrażonym i nagłośnionym medialnie pragnieniem nieuleczalnie chorego, by pozwolić mu spokojnie umrzeć. Wszystko, co na ten temat do tej pory pisano, było echem wydarzeń z zagranicy: Holandii, Francji, USA – gdzie dyskusja o prawach do godnej śmierci albo już się zakończyła, albo jest dużo bardziej zawansowana niż u nas.

A problem jest przecież uniwersalny – medycyna ma na swoim koncie wspaniałe sukcesy w ratowaniu życia, ale jednocześnie wydłużyła proces umierania. Także tego nieznośnego, jeśli wziąć pod uwagę wszystkie cierpienia sparaliżowanych chorych i ich bliskich. Tylko ludzie bez wyobraźni mogą lekceważąco odnosić się do sytuacji, w których choremu rzeczywiście przychodzi do głowy prośba o skrócenie swoich męczarni. To prawda: trzeba zrobić wszystko, by je zminimalizować, bo lekarze, pielęgniarki i opiekunowie terminalnie chorych są po to, by leczyć i wspierać, a nie zabijać. Nikt nie kwestionuje tej nadrzędnej zasady. Ale czy naprawdę wolno nam bezwarunkowo potępiać czyjąś wolę, kto nie ma szans powrotu do życia, aby rozstać się z nim godnie i świadomie? Tym bardziej, jeśli pragnie tego zdecydowanie i trwale, a na obecnym etapie wiedzy medycznej nie ma szans na poprawę sytuacji?

Chyba, że taka szansa jest... Medycyna paliatywna potrafi wiele zdziałać w uśmierzaniu bólu i poprawie komfortu śmiertelnie chorych ludzi. Warto jednak zapytać, czy jest w stanie rozwiązać wszystkie problemy egzystencji Janusza, który od 14 lat leży sparaliżowany, nie oddycha bez respiratora, zdany na całodobową opiekę swoich coraz starszych rodziców? Jest pewnie wielu ludzi w podobnej sytuacji, które nie myślą o śmierci. Dlaczego więc myśli Janusz? Może gdyby Narodowy Fundusz Zdrowia nie odebrał mu codziennych wizyt pielęgniarki, gdyby anestezjolog „nie traktował go z furią”, tylko spokojnie porozmawiał z nim, gdy cierpiał po wypadku, gdyby pielęgniarki w szpitalu nie traktowały go „poniżej godności człowieka”, a premierzy, ministrowie i nawet rzecznik praw pacjenta grzecznie odpowiedzieli na jego pierwsze listy – chłopak inaczej spojrzałby na swój los? Dziś przytacza te wszystkie okoliczności, które w pewien sposób ważą na dramatycznej decyzji. Należy zawsze zrobić wszystko, by pacjent nie domagał się eutanazji. Mam wrażenie, że w tym wypadku zapomniano o tej podstawowej zasadzie.


Więcej o eutanazji:

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną