Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Abp Nossol: Demokracja, prawo i miłosierna miłość

Serio potraktować nasze uczestnictwo w Unii Europejskiej! Zawierzyć poprostu intuicji papieża Jana Pawła II.

Serio potraktować nasze uczestnictwo w Unii Europejskiej! Zawierzyć po prostu intuicji największego i najbardziej międzynarodowego Polaka, Nauczyciela naszego narodu i całego świata – papieża Jana Pawła II.

On właśnie od początku żywił przekonanie, iż musi się znaleźć jakieś miejsce dla Polski w Unii Europejskiej. O zjednoczonej Europie zaś myślał stale jako przede wszystkim wspólnocie ducha, czyli kultury i wartości. Dlatego papież napominał nas, że musimy nauczyć się kochać inne narody jak swój własny. Nasza skłonność do wybujałego indywidualizmu, a nawet pewnych odruchów nacjonalizmu, może w ramach Unii Europejskiej ulec uzdrawiającej perspektywicznie korekcie. Cieszący się ogromnym szacunkiem w naszej najnowszej historii współtwórca zjednoczonej Europy Charles de Gaulle ostrzegał, że wszelki nacjonalizm prowadzi zwykle do wojny (nationalisme c’est la guerre). Taka postawa nie przekreśla bynajmniej zdrowego patriotyzmu, ten jednak musi być kształtem miłości, nigdy zaś nienawiści.

Polska wydaje się zresztą mieć pewne zobowiązania i zadania do spełnienia wobec Europy. Musi jej bowiem przypominać, że swój gmach budowała i budować musi na trzech urastających do rangi symboli wzgórzach: na Akropolu (demokracja), na Kapitolu (prawo) i na Golgocie (miłosierna miłość). Stabilny w dużej mierze chrześcijański charakter Polski pomaga twórczo i wręcz egzemplarycznie wskazywać przede wszystkim na to trzecie wzgórze jako elementarne dla Europy. W tej właśnie roli nikt chyba nie jest w stanie nas zastąpić. Takie – wydaje się – winno być też realizowanie ideowego, „politycznego” dziedzictwa Sługi Bożego Jana Pawła II. Ponadto Polska pełniła od niepamiętnych już czasów rolę pomostu pomiędzy Wschodem i Zachodem, którą doskonale oddaje metafora oddychania obydwoma płucami, tzn. jedną i drugą tradycją. Przy tym należy również pamiętać, że dynamicznie pojęta tradycja nie jest bynajmniej strzeżeniem popiołów, ale usiłowaniem dotarcia do samego pierwotnego źródła żaru.

Nie powinniśmy być zatem ani eurosceptykami, ani euroentuzjastami. Wybierając drogę pomiędzy tymi skrajnościami, musimy starać się o realne dobrosąsiedzkie relacje międzynarodowe, jako że przecież dziś ze wszystkich stron otoczeni jesteśmy przyjaciółmi. Pomoże nam w tym zapewne także ekumenizm, pojmowany jako imperatyw chrześcijańskiego sumienia i droga Kościoła. Wystrzegajmy się zatem wszelkich skrajności, jak również wszelkich waśni, gdyż od dawna poucza nas przecież nasz wieszcz narodowy, iż w jedności siła.

Abp Alfons Nossol
ordynariusz opolski

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną