Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Protest pielęgniarek: co po kawie u premiera?

Znalezienie właściwego miejsca do prowadzenia negocjacji wydaje się dużo łatwiejsze niż spełnienie postulatów płacowych i ustalenie dalszych kroków w reformie lecznictwa.

W szóstym tygodniu protestu lekarzy i ósmym dniu okupowania przez pielęgniarki Kancelarii Premiera, Jarosław Kaczyński najpierw zradykalizował swój język, po czym wyciągnął do protestujących dłoń.

Mimo wszystko zdecydował się rozmawiać z przestępcami (tak nazwał oczekujące na niego kobiety w radiowych „Sygnałach Dnia”) i choć wyśmiał ich głodówkę („Jak będą w stanie głodu przez trzy dni, czy choćby dwa, to wtedy będzie można mówić o głodówce. Na razie nie zjadły kolacji, to jeszcze nikomu nie zaszkodziło”) – zaprosił na popołudniową kawę. Jego rzecznik kilka razy zapowiedział, że będzie to bardzo dobra kawa, jakby dla strajkujących kobiet miało to jakiekolwiek znaczenie.

Po wyjściu z gmachu szefowa związku zawodowego Dorota Gardias nie chciała komentować ani smaku kawy ani warunków, w jakich przez ostatnie dni żyła. „Jesteśmy w punkcie wyjścia, w którym w rozmowach z rządem byłyśmy 8 dni temu” – stwierdziła. Wypada dziś tylko żałować, że decyzja o wspólnym delektowaniu się kawą nie przyszła premierowi do głowy tydzień wcześniej. Straciliśmy kolejnych kilka dni na bezsensowne przepychanki (nie tylko słowne, bo policja miała także swój udział w tym sporze) i eskalację emocji, co w niczym nikogo nie przybliżyło do rozwiązania któregokolwiek postulatu z długiej listy żądań lekarzy i pielęgniarek. Można powiedzieć, że taka gra na zwłokę to typowe zachowanie władzy, która nie wie, jak rozwiązać problemy ochrony zdrowia.

Znalezienie właściwego miejsca do prowadzenia negocjacji wydaje się naprawdę dużo łatwiejsze niż spełnienie postulatów płacowych i ustalenie dalszych kroków w reformie lecznictwa. Skoro i to przychodziło z takim trudem, aż strach myśleć, co będzie dalej. Doradcy premiera nie potrafili do tej pory poradzić sobie z protestem służby zdrowia.

Najpierw nie udało im się skłócić lekarzy z opinią publiczną i pielęgniarkami, potem niewłaściwy okazał się – w końcu złamany – opór premiera przed spotkaniem z okupującymi jego Kancelarię kobietami. Co doradzą mu teraz, gdy rozpoczną się merytoryczne rozmowy? Czy znów prowadzić je będzie w imieniu rządu wicepremier Gosiewski, bawiąc się w kotka i myszkę, nie mając nic konstruktywnego do zaproponowania?

Powtarzanie, że „nie ma pieniędzy” do niczego nie prowadzi. Pielęgniarki zakończyły okupację i protest głodowy – trzeba będzie im teraz zaproponować coś więcej, niż dobre espresso.

Więcej na temat strajku lekarzy:

  • Leczenie pięścią : Gdy emocje ucichną rząd powinien się wytłumaczyć, dlaczego doprowadził do wybuchu iskry, którą można było już dawno zgasić.
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną