Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Na tropie układu

Prezentujemy fragmenty wywiadów z Januszem Kaczmarkiem i Jaromirem Netzlem, przedstawiamy też fragmenty analiz politycznych i ocen najnowszych wydarzeń, których pełne wersje znajdą Państwo w 36. numerze 'Polityki'.

Kłamstwa i pytania

Prokuratura uruchomiła wielkie śledztwo z użyciem wizji i fonii, po którym złapała na kłamstwie Janusza Kaczmarka. Ale od pełnej prawdy o akcji CBA w resorcie rolnictwa i przecieku, który ją spalił, jest tak daleko, jak było. Są niby jakieś postaci dramatu, ale nie ujawnił się mechanizm, który miałby je napędzać.

Mariusz Janicki

Wszyscy teraz zajmują się moralnością i wiarygodnością Janusza Kaczmarka (rzeczywiście marną) i tym, komu to pomoże, a komu zaszkodzi w wyborach. Śledztwo stało się sprawą podrzędną wobec polityki.

Pozostaje jednak mnóstwo kardynalnych pytań, tyczących samego sedna sprawy. Po pierwsze - o motywy, dla jakich mieliby działać ostatnio zatrzymani czy poszukiwani. Nie wystarczy pokazanie, że kilku panów się znało, a potem próbowali coś ukryć. Przyjmując wersję o przecieku, jaki zasugerowała warszawska prokuratura, a potwierdził jako niemal pewny fakt premier Kaczyński, należy spytać, dlaczego Kaczmarek i Krauze mieliby ostrzegać Leppera przed akcją CBA?

No więc pospekulujmy, skoro prokuratura wszystkich nas zaprosiła do udziału w tej grze dowodów i domysłów...

(cały artykuł w w 36. numerze "Polityki")



Układ Trójmiejski

Na razie skład jest skromny: Janusz Kaczmarek, Jaromir Netzel, Konrad Kornatowski i Ryszard Krauze. Wszyscy z Trójmiasta. Kaczmarek mówi, że jeśli tak ma wyglądać ten poszukiwany Układ, to trzeba do niego dopisać jeszcze Lecha Kaczyńskiego.

Sylwester Latkowski i Piotr Pytlakowski

Z ostatnich wypowiedzi prezydenta, premiera i czołowych działaczy PiS wynika, że czarnym bohaterem rozpoczynającej się kampanii wyborczej ma być Oligarcha, przedstawiciel bogaczy usiłujących wpływać na władzę polityczną i wykorzystywać ją dla własnych interesów. Z trójki oligarchów („którym trzeba się przyjrzeć") wymienionych przez Mariusza Kamińskiego w pierwszych godzinach po objęciu przez niego szefostwa CBA, ostał się tylko Ryszard Krauze. Kulczyk na wszelki wypadek zniknął, a Gudzowaty ponoć dogadał się z władzą, bo dał jej to, co najbardziej lubi - taśmy z podsłuchiwania prywatnych gości.

Krauze nieźle pasuje do roli w politycznym spektaklu, bo „daje wyjście" na wszystkie elity III RP, łącznie z Aleksandrem Kwaśniewskim, ale także ludźmi AWS. Ryszard Krauze to dziś wielkie pieniądze, dziewięć spółek giełdowych (wartych kilkanaście miliardów złotych), tysiące zatrudnionych, sponsorowanie sportu i kultury, działalność charytatywna, zwłaszcza na rzecz Kościoła. Ale też podejrzenia: bo jak to się stało, że w III RP Prokom wygrywał większość przetargów na informatyzację instytucji państwowych?

Dowodów dopiero się szuka. Do Gdańska wysłano eskadrę zaufanych funkcjonariuszy: zmieniono szefów tamtejszej ABW i Prokuratury Apelacyjnej. Na czele gdańskiego oddziału CBA też postawiono oddanego sprawie człowieka (co prawda były szef CBŚ nazywa go głupolem). Szperają, węszą, podsłuchują. Czasu nie ma zbyt dużo. Powinni zdążyć przed wyborami...

(cały artykuł w w 36. numerze "Polityki")



Spowiedź Kaczmarka

Fragment rozmowy przeprowadzonej przez Sylwestra Latkowskiego i Piotra Pytlakowskiego w noc poprzedzającą aresztowanie Janusza Kaczmarka, byłego ministra spraw wewnętrznych i administracji

Janusz Kaczmarek o układzie: Krauze jest przyjacielem i protektorem prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka. Szczurek jest doradcą prezydenta Kaczyńskiego. Ja też znam Szczurka, spotykamy się. Nas Krauze nie łączył, ale niektórzy mogą tak myśleć i tworzyć fikcyjny układ.

Najważniejsza w układzie jest kancelaria Głuchowskiego i innych. Jest tym spoiwem, które łączy wszystkich: Karnowskiego, Szczurka, Adamowicza, Netzla, Krauzego, Marcinkiewicza, Walendziaka, dosłownie wszystkich. Lecha Kaczyńskiego też! Tam się ludzie spotykają i rozmawiają. Czy to jest już układ? Jeżeli uznamy, że Jarosław Kaczyński ma rację, to to jest układ. To znaczy, że mnie układ wyniósł na pozycję prokuratora krajowego i ministra, bo jedyną osobą, która mnie forsowała, był Lech Kaczyński, którego znam od wielu, wielu lat, zanim poznałem pana Krauzego. Natomiast jeżeli uznamy, że jest coś takiego jak znajomość różnych ludzi, to daj panie Boże, żeby tak było. Lech Kaczyński, zanim zdecydował się mnie forsować na prokuratora okręgowego i zastępcę prokuratora generalnego, zbierał o mnie informacje od Franciszki Cegielskiej i Marka Biernackiego i u prof. Cieślaka z Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego.

Link do pełnej wersji artykułu.



Zaplątany w cudzą wojnę?

Jaromir Netzel, były już prezes PZU SA, bał się. Twierdził, że układ interesów, które naruszał, na pewno go zaatakuje.

Joanna Solska

Kiedy zadzwonił z propozycją spotkania, umówiliśmy się w Hotelu Westin, mimo że dla zmylenia tropów właśnie przeniósł się do sąsiedniego Radissona. Dzień później ABW wyprowadziła go stamtąd w kajdankach. Kilka godzin po zatrzymaniu prezesa recepcja twierdziła, że nikt o tym nazwisku w hotelu nie mieszka. Faktycznie, na fotel prezesa PZU i do swojego hotelowego mieszkania już nie wrócił. Oficjalnie został odwołany dzień później. ABW przeszukała jeszcze jego gabinet, zainteresowana (o to pytano) nie tyle tropami wiodącymi do afery gruntowej, ile związkami z Ryszardem Krauze, np. kontraktami z Prokomem. Sejfów jednak pierwszego dnia nie potrafili otworzyć, szukali więc za obrazami.

Przy soku marchwiowym (Netzel intensywnie się odchudzał, dlatego być może zasłabł później w czasie przesłuchań) w restauracji Hotelu Westin, w przeddzień jego zatrzymania, rozmawialiśmy do północy. Cały czas zakrywał usta ręką bojąc się nagrywania; ja też musiałam dać słowo, że nie nagrywam. Nasza rozmowa nie była przeznaczona do druku, miałam jednak wrażenie, że Netzel chce mnie uczynić depozytariuszką pewnej wiedzy. Mam się nią podzielić, gdyby coś mu się stało. Teraz o zamiarze druku powiadomiłam Jaromira Netzla. Nie protestował.

Link do pełnej wersji artykułu.



Jak sprzedać ten garnek

PiS znów reorganizuje polityczny spektakl. Dostosowuje się do sytuacji, do oczekiwań wyborców i z całkiem nowymi aktorami wprowadza do użytku nowe techniki perswazji.

Jacek Żakowski

Demonstracje stają się zbyt męczące. Przemówienia szybko nużą słuchaczy. Gazety mało kto czyta. Książki mają politycznie nieistotny zasięg. Gadżety w stylu niszczarki i dyktafonowego „gwoździa" zostały już wyśmiane. Wirujące reflektory, baloniki i fanfary partyjnych konwencji zużyły się jako tło polityki poprzedniego typu. Hasła takie jak „układ" także mocno się zużyły, a wiarygodność ludzi władzy słabnie. Wszystkie te narzędzia politycznej ekspresji są więc teraz spychane na drugi plan sceny politycznej. PiS musi coś wymyślić, jeśli chce wygrać te wybory. I zdaje się, że wymyślił...

(cały artykuł w w 36. numerze "Polityki")



Nie ma przebacz

Będziemy walczyć bezwzględnie z korupcją nawet we własnych szeregach - powtarza premier Jarosław Kaczyński, wtóruje mu coraz bardziej nerwowo minister sprawiedliwości.

Janina Paradowska

To zdanie powtarzają inni liderzy PiS. Ale zza tego hasła, być może przydatnego na użytek kampanii wyborczej, wyłania się obraz zupełnie inny. Obraz układu stworzonego pod patronatem braci Kaczyńskich, a przede wszystkim prezydenta. To przecież nawet prawicowi publicyści prezydenta nazywali głównym kadrowym PiS, to sam Lech Kaczyński promował Janusza Kaczmarka na najwyższe stanowiska w państwie, innych do spółek Skarbu Państwa i na wiele stanowisk, choć w sposób oczywisty do pełnienia tych funkcji się nie nadawali.

Link do pełnej wersji artykułu.



Komisarz Kamiński

Mariusz Kamiński, szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, lubi pozostawać w cieniu. Tak jest i teraz, choć od prowadzonej przez CBA akcji zaczęło się całe obecne zamieszanie polityczne. Rzućmy na ten cień trochę światła.

Krzysztof Burnetko

Wszystkie działania CBA Jarosław Kaczyński przedstawia jako wielki sukces. Nie ma znaczenia, że sądy już na etapie decyzji, czy można tymczasowo aresztować podejrzewanych, nader często uznają przedstawione przez Biuro dowody za mało wiarygodne. Było tak nie tylko w przypadku dr. G., ale i innego lekarza, wojskowego neurochirurga prof. Jana Podgórskiego. Sam Kamiński oskarżył go publicznie m.in. o pomaganie za łapówki gangsterom, a sąd parę godzin później uznał to za kompletnie nieprawdopodobne.

Co ciekawe: Zbigniew Ziobro za podobny styl działania i za podobne rezultaty jest ostro krytykowany, natomiast Kamińskiego traktowano dużo łagodniej. Niektórzy politycy Platformy, tacy jak Jan Rokita, na pytanie, czy po swoim ewentualnym zwycięstwie chcieliby pozostawić na czele CBA Kamińskiego, nie zaprzeczali albo robili to bez przekonania.

Link do pełnej wersji artykułu.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną