Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Trudno bez porno

Polska jest w stanie szoku wywołanego ciszą i spokojem.

     

W TVP znów weekend bez aresztowania. IPN też zawiódł i tydzień został stracony z punktu widzenia demaskowania agentów. Kolejny tydzień premier nie obraził żadnego narodu i przez nikogo ważnego nie poczuł się obrażony, minister spraw zagranicznych nie zrobił nikomu afrontu, szef CBA nie rozerwał nas konferencją prasową. Pompa przecieków z dawnych WSI, z prokuratury, z ABW chyba została oddana do remontu. Nawet krowy jakoś się nie wściekają, ptaki nie mają grypy. Gdyby nie ratunek z nieba w postaci amerykańskiego satelity, który może na nas spadnie, rozmawialibyśmy już chyba tylko o pogodzie. Jest nawet wierszyk na ten temat: „nie masz horroru/ Z Tuska dworu”. Rym średni, ale treść trafna.

Powinniśmy więc czuć ulgę, ale zamiast tego wciąż słyszę narzekanie i narastające żądanie, by coś się znów w Polsce działo. Niechby Tusku wrócił już z tych ferii i kogoś nareszcie zamknął, byłoby na co popatrzeć. A Tusku nic. Polska jest w stanie szoku wywołanego ciszą i spokojem. Dla organizmu pozbawienie bodźców, do których przywykł, jest ciężką torturą.

Problem w tym, że nic poniżej skutego w kajdany ministra albo biskupa-kapusia nie uruchomi już w nas produkcji adrenaliny. Po IV RP jesteśmy jak erotoman, który tak długo wgapiał się w pornole, że go już normalny seks nie rusza. Seksuolodzy nazywają to podniesieniem progu pobudzenia. Po czterech latach nieprzerwanego seansu politycznych pornoli normalna polityka stała się zbyt lajtowa, żeby wywołać emocje. Rząd stawia do góry nogami oświatę, służbę zdrowia, uczelnie, dyplomację. Na głowie mamy Eureko, Irak, Afganistan, tarczę i Putina. Francja by już płonęła. Niemcy by stanęły. W USA ukazałoby się 500 publicystycznych książek. Dla nas to jest powietrze. Tusk stoi więc przed wyborem. Albo się dostosuje do chorego kraju i wejdzie na drogę Ziobry (czego mu nie życzę), albo – zbierając cięgi – poczeka rok czy dwa, aż nam się próg pobudzenia obniży do normalnego poziomu. Do czego zachęcam.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Polityka 8.2008 (2642) z dnia 23.02.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną