Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Witajcie w PiS-landzie

Partia Kaczyńskich utraciła władzę, ale nie straciła zdolności do wywoływania absurdalnych, bezproduktywnych konfliktów.

W sprawie ratyfikacji traktatu lizbońskiego idzie raczej do zgody. Argumenty zostały wyczerpane, a groźby obu stron wydają się mieć słabe pokrycie. Teraz kolej na kompromis, który zarówno Tusk, jak i Kaczyńscy (pewnie bardziej) będą przedstawiać jako swoje zwycięstwo. Ale nie znaczy to, że nic się nie stało. Stało się dużo i źle.

Od wielu dni przeżywamy déjà vu, znaleźliśmy się znów w państwie PiS, z jego retoryką, metodami i obsesjami. Ponownie treścią polityki stał się sam spór, a nie to, o co w nim chodzi. I tego można się spodziewać zawsze, kiedy w grę będzie wchodziło uzyskanie większej niż zwykła większości w Sejmie.

Słynne „orędzie” prezydenta pokazało, że Lech Kaczyński, który mógł być mediatorem i patronem kompromisu, stał się walczącą stroną konfliktu, i to walczącą brzydko. Wydawało się, że Kaczyńskim chodzi o tzw. Joaninę i protokół brytyjski, a okazało się, że cała rzecz jest w gejach i niemieckim zagrożeniu granic. Nikt tak jak PiS nie potrafi uprościć świata.

Pojawiły się też inne znane motywy: prezydent może podpisać traktat, ale nie musi, nawet po pozytywnym dla Lizbony referendum; wszyscy konstytucjonaliści, a nawet sama konstytucja, nie mają racji, gdy chodzi o interes narodowy. A tylko PiS wie, na czym on polega, bo jest reprezentantem większości, która tylko chwilowo znalazła się w mniejszości...

Gdyby ktoś zupełnie niezorientowany słuchał braci Kaczyńskich, nigdy by się nie domyślił, że Polska jest dobrowolnym członkiem Unii, który w dodatku bardzo zabiegał o akces i miliardy euro unijnych dotacji; sądziłby raczej, że to kraj oblężony przez potężną wrogą organizację, która ma w nim swoją „piątą kolumnę”, zagrażającą integralności, suwerenności i „rzymskiej wierze”, przed czym jedyną obroną jest PiS. Partia Kaczyńskich utraciła władzę, ale nie straciła zdolności do wywoływania absurdalnych, bezproduktywnych konfliktów.

  
 

Polityka 13.2008 (2647) z dnia 29.03.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną